Robert Prygiel: Nie wiem, co się stało w tie-breaku

Niespodziewanie Cerrad Czarni przegrali w Bielsku-Białej z BBTS-em, choć w tie-breaku wygrywali już 6:0 i 8:3. - Przestaliśmy wtedy grać w siatkówkę - mówi trener radomskiej drużyny.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Do Bielska-Białej na spotkanie dziesiątej kolejki PlusLigi, Czarni jechali w roli faworyta. Choć są beniaminkiem, tak jak ich sobotni rywal, BBTS, to przed tym starciem zajmowali czwarte miejsce, zdecydowanie wyższe od podopiecznych Janusza Bułkowskiego. Jednak to gospodarze lepiej rozpoczęli mecz, szybko obejmując prowadzenie 2:0.

W pierwszej "szóstce" drużyny z Mazowsza niespodziewanie wybiegł Kamil Gutkowski, a początkowo spotkanie z kwadratu dla rezerwowych oglądał Dirk Westphal. - Miał zatrucie pokarmowe i nie trenował w ostatnich dniach - Robert Prygiel tłumaczy absencję niemieckiego przyjmującego w wyjściowym zestawieniu. Zagraniczny zawodnik pojawił się jednak na parkiecie, a wraz z nim Bartłomiej Bołądź i Michał Kędzierski. - Coś trzeba było zmienić, bo graliśmy źle - przyznaje trener.

Bielszczanie nie wykorzystali sporej zaliczki. Z rytmu wybiła ich również dłuższa, 10-minutowa przerwa po drugim secie. Zdecydowanie, bo do 15 i 20, przyjezdni rozstrzygnęli na swoją korzyść dwie kolejne odsłony. Wydawało się, że pójdą za ciosem, gdyż w tie-breaku wygrywali już 6:0 i 8:3.

Wtedy jednak coś w ich grze się zacięło. Zdobyli zaledwie jeden punkt przy dziesięciu rywali. To okazało się kluczowe dla końcowego rezultatu. - Już któryś raz słyszę pytanie "co się stało" i ciężko mi na nie odpowiedzieć. Po prostu przestaliśmy wtedy grać w siatkówkę, spisywaliśmy się bardzo słabo w każdym elemencie - opiekun WKS-u podaje przyczynę chwilowego marazmu.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Sobotnie starcie było dla Czarnych ostatnim w tym roku kalendarzowym. Nie oznacza to jednak, że siatkarze dostaną wolne od szkoleniowca. - Do świąt normalnie trenujemy. Później zawodnicy rozjeżdżają się do domów, by po krótkiej przerwie spotkać się znowu. Od 27 grudnia będziemy przygotowywać się do drugiej rundy - informuje Prygiel.

Na zajęciach radomskiego zespołu zabraknie Wytze Kooistry i Jozefa Piovarciego, którzy otrzymali powołania od selekcjonerów reprezentacji na turnieje kwalifikacyjne do mistrzostw świata. - Obaj już wyjechali do swoich krajów. Turnieje kończą się 5 stycznia, dzień później obaj zawodnicy stawią się w Radomiu - zapowiada trener. Kolejne spotkanie beniaminek rozegra 8 stycznia przed własną publicznością. Podejmie wtedy Transfer Bydgoszcz.
W sobotę Robert Prygiel musiał przełknąć gorzką pigułkę W sobotę Robert Prygiel musiał przełknąć gorzką pigułkę
Naj... 10. kolejki PlusLigi
Czy porażka Czarnych z BBTS-em jest dla Ciebie zaskoczeniem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×