Podopieczni trenera Jakuba Bednaruka nie przestraszyli się PGE Skry Bełchatów, która ostatnio rozjeżdżała wszystkich przeciwników bez cienia litości. Przez większą cześć meczu walczyli jak równy z równym, a w drugim secie mieli cztery możliwości wygrania tej odsłony. Ostatecznie tego, jak i pozostałe sety wygrali gospodarze, ale po meczu obie strony przyznały, że sędziowie nie mieli najlepszego dnia. - Kiedy byliśmy bardzo blisko i mogliśmy cokolwiek wygrać, to sędziowie gwizdali na naszą niekorzyść, nawet zawodnicy Bełchatowa przyznają, że przy piłce setowej dla nas nie było żadnego bloku i powinien być punkt dla Politechniki - mówił wprost Marcin Nowak.
Ale oczywiście nie tylko decyzje sędziowskie zaważyły na korzystnym dla gospodarzy wyniku. - Nie mogliśmy zrobić krzywdy przeciwnikowi zagrywką, tylko w drugim secie nam się udało mocniej serwować i sprawić im kłopoty, wtedy wynik też od razu był lepszy. Kiedy Skra Bełchatów ma dobre przyjęcie, to są nie do zatrzymania, ten młody argentyński rozgrywający bardzo szybko wystawia i ciężko zdążyć z blokiem. Sam tego dziś doświadczyłem, chyba nie zablokowałem ich ani razu - śmiał się najwyższy polski środkowy.
Ale pomimo porażki do zera najbardziej doświadczony zawodnik warszawskiego zespołu był po meczu dość zadowolony. - Jeszcze niedawno graliśmy katastrofalnie i żal było na nas patrzeć, teraz to wszystko wygląda znacznie lepiej. Przegraliśmy do zera, ale to był dobry mecz, nie mamy się czego wstydzić. Dwa tygodnie temu zagraliśmy też świetne spotkanie w Jastrzębiu, gdzie powinniśmy byli wywieźć trzy punkty. Widzę wiele pozytywów w naszej grze teraz. Ci zawodnicy, którzy na początku sezonu sprawiali wrażenie zablokowanych, teraz się coraz wyraźniej rozkręcają. Wcześniej mieliśmy ogromne problemy z przełożeniem treningów na mecze, chłopcy w ogóle nie grali tego, co pokazywali w tygodniu, a teraz coraz częściej gramy to samo, co nam wychodzi na treningach. Myślę, że mentalnie już się wszyscy odnaleźli w PlusLidze i teraz będzie coraz lepiej. Widzę coraz więcej udanych, ciekawych zagrań - nie ukrywał nadziei Marcin Nowak.
AZS Politechnika Warszawska rozegrała w Bełchatowie swój dziesiąty mecz i zbliża się do półmetka fazy zasadniczej, zostało jej tylko spotkanie w Gdańsku. Z trzema zwycięstwami i dziesięcioma punktami zajmuje siódme miejsce w tabeli, ale różnice w dolnej połowie tabeli są minimalne. - To chyba nasz najsłabszy początek sezonu od czterech lat, czyli od kiedy jestem w Warszawie. Nie można jednak zapominać, że my nie mierzymy w żadne medale. Miejsca z przodu tabeli są zarezerwowane dla innych zespołów i mamy tego świadomość. My chcemy się zakwalifikować do play off i to uznamy za sukces. Cieszę się, że w drugiej rundzie więcej meczów z naszymi rywalami do play off gramy u siebie i mam nadzieję, że odrobimy straty z pierwszej rundy - optymistycznie podsumował były reprezentant Polski.
W Bełchatowie rozmawiała Ola Piskorska
[b]Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
[/b]