Mateusz Sacharewicz: Potrafimy się postawić

24-letni środkowy bloku przyznaje, że liczył na lepszy wynik w Bełchatowie, ale cieszy się, że jego zespół potrafił napsuć krwi gospodarzom.

Siatkarze AZS-u Politechnika Warszawska nie byli w stanie przerwać w miniony weekend zwycięskiej passy PGE Skry. - Przyjechaliśmy do Bełchatowa z nastawieniem bojowym, jak na każdy mecz. Zawsze wierzymy w to, że da się coś ugrać. W Skrze grają świetni zawodnicy, ale to są też ludzie, z którymi na pewno da się wygrać. Nam się w sobotę nie udało. Staraliśmy się, walczyliśmy, ale rywal okazał się lepszy i może cieszyć się z kolejnego zwycięstwa 3:0 - wyjaśnia w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Mateusz Sacharewicz.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Mimo że wynik końcowy wskazywać może na dość jednostronne widowisko stołeczny zespół tylko w inauguracyjnej partii nie był w stanie nawiązać równej walki z gospodarzami. - W drugim secie prowadziliśmy bodajże 16:13. Ten moment pokazał, że przeciwnicy przynajmniej w danej chwili są w naszym zasięgu. Niestety nie udało się dowieźć tego prowadzenia do końca. Doprowadziliśmy do nerwowej końcówki, w której decydujące mogło być doświadczenie i ogranie bełchatowian - relacjonuje środkowy AZS-u.

Mateusz Sacharewicz robił w sobotę co mógł, żeby powstrzymać rozpędzonych gospodarzy
Mateusz Sacharewicz robił w sobotę co mógł, żeby powstrzymać rozpędzonych gospodarzy

W drugim secie przyjezdni byli naprawdę blisko zwycięstwa. Do szczęścia zabrakło niewiele. "Akademicy" udowodnili jednak, że potrafią postawić się silniejszemu przeciwnikowi i łatwo się nie poddają. - Zdobyliśmy w tej partii 28 punktów, więc wśród nich na pewno znajdą się jakieś pozytywy. Będziemy ich szukać, analizować. Mimo wyniku końcowego wydaje mi się, że nasza gra nie wyglądała tragicznie. Nie byliśmy tylko tłem dla Skry. Staraliśmy się stawić jej czoła na tyle, na ile jesteśmy w stanie. Zadecydowały niuanse, przede wszystkim zagrywka. Rywal po prostu okazał się lepszy - przyznaje zdobywca pięciu punktów w sobotnim spotkaniu.

AZS PW po rozegraniu 10 spotkań plasuje się na 7. miejscu w tabeli PlusLigi. Nie jest to na pewno zły wynik, ale wydaje się, że w kilku meczach podopieczni Jakuba Bednaruka mogli wypaść lepiej. - Trudno mi ocenić naszą postawę w tym sezonie. Na pewno mogło być lepiej, ale też wszystko mogło potoczyć się gorzej. Na oceny poczekajmy do końca sezonu, bo na tę chwilę, przynajmniej w naszej, dolnej części tabeli jest tak ciasno, że przy wygraniu dwóch meczów ocena mogłaby być pozytywna, a przy tylu samych kolejnych porażkach wyglądałoby to już bardzo negatywnie, więc ja wolę się wstrzymać z jakimikolwiek ocenami - stwierdza zawodnik.

Ambity środkowy stawia przed sobą odważne cele. - Osobiście chciałbym wygrać mistrzostwo Polski, ale w chwili obecnej wydaje się to pewnie mało realne (śmiech). Na pewno bezpieczna "ósemka" i gra w play-offach jest jak najbardziej w naszym zasięgu. Będziemy do tego dążyć i o to walczyć - podkreśla Sacharewicz.

Komentarze (0)