Dzięki zwycięstwu z Beef Master Budowlani Łódź zdobyłyście kolejne trzy punkty i dogoniłyście w tabeli zespół Chemika Police. Co prawda wasze główne rywalki mają w zapasie jeszcze jeden mecz, ale depczecie im po piętach i jesteście w ścisłej ligowej czołówce.
Dorota Medyńska: Przede wszystkim jeżeli chodzi o spotkanie z drużyną z Łodzi, to cieszymy się, że skończyło się ono takim rezultatem i trzema punktami dla nas. Najbardziej cieszą te oczka. One pozwalają dalej myśleć o tym, aby wskoczyć wyżej niż to trzecie miejsce, na którym skończyłyśmy pierwszą rundę. Dają one też takie bezpieczeństwo, że odjeżdżamy od zespołów, które są za nami. Ten mecz był ciężki, drużyna z Łodzi się nam postawiła, ale my cały czas próbowałyśmy napierać i udało nam się wygrać to spotkanie w czterech setach.
Co trener powiedział wam w tej dziesięciominutowej przerwie? Po niej wyszłyście na boisko i, tak prawdę mówiąc, zniszczyłyście przeciwniczki. Potem już kontynuowałyście dobrą grę.
- W pierwszym secie zagrałyśmy dobrze, co pozwoliło nam odnieść zwycięstwo. W kolejnym zdecydowanie obniżyłyśmy swoje loty co wykorzystały łodzianki. W przerwie trener chciał nas zmobilizować, abyśmy wróciły do gry z pierwszego seta, a także abyśmy włożyły jeszcze więcej energii w ten mecz, jeszcze bardziej agresywnie zaatakowały. To się na szczęście udało i dwa kolejne sety były już dla nas.
To było wasze ostatnie ligowe spotkanie w tym roku. Początek rundy rewanżowej w waszym wykonaniu jest bardzo dobry. W tym sezonie w końcu pokusicie się o walkę o mistrzostwo Polski?
- Ta pierwsza runda i te pierwsze spotkania drugiej rundy pokazały, że potrafimy wygrywać nawet grając troszeczkę słabiej niż umiemy - nawet ze swoimi problemami i z kontuzjami, które nam się przytrafiały. Umiemy zmienić skład, każda z nas potrafi wejść na boisko i pomóc. Nie ma takiej dużej różnicy które z nas grają. Myślę, że to jest nasza duża siła, która pozwala z optymizmem patrzyć w przyszłość. Co będzie w play-offach? Wiadomo, one rządzą się swoimi prawami. Mam nadzieję, że będziemy w coraz wyższej formie, która eksploduje w decydującym momencie i uda nam się zajść jak najwyżej.
Czy coś w trakcie tego sezonu cię zaskoczyło?
- Ciężko mówić o jakimś zaskoczeniu. Można powiedzieć, że drużyny które były przed sezonem stawiane w pozycji faworytów, są w tej czołówce. Zespoły, które teoretycznie na papierze są słabsze, próbują cały czas przeciwstawić się tej teorii i starają się uprzykrzyć życie nam, ekipom z czołówki. Przyznam, że te drużyny troszeczkę słabsze, które są niżej, naprawdę również potrafią bardzo dobrze grać. W tym sezonie liga już pokazała, że właściwie nie ma żadnej słabej ekipy. To cieszy, bo liga jest coraz lepsza i z każdego spotkania można coś wyciągnąć. Każdy mecz powoduje nasz rozwój - nawet potyczki z tymi słabszymi przeciwnikami.
Wy w przekroju całego sezonu czujecie się już jednym z kandydatów do mistrzostwa Polski?
- Nasze wyniki na pewno cały czas umacniają naszą pozycję. Każde zwycięstwo dodaje nam pewności siebie. Nie rozmyślamy jednak w ten sposób czy jesteśmy faworytem, czy nie. Myślę, że jeśli utrzymamy tę formę, będziemy grać coraz lepiej, nasza pewność siebie będzie cały czas szła coraz bardziej w górę i to pomoże na pewno nam w play-offach.
Miło się chyba jednak przystępuje do meczu wiedząc, że jest się typowanym do zwycięstwa?
- Oczywiście. Jeśli drużyny przeciwne obawiają się nas i stawiają nas w roli faworyta świadczy to o tym, że to, co robimy jest doceniane i dobre.
Za Impelem Wrocław udane zakończenie sezonu ligowego w tym roku. Trzy z was zostały też powołane do reprezentacji Polski i przed wami bardzo ważny turniej w eliminacjach do mistrzostw świata.
- Ten rok dla nas zakończył się bardzo dobrze. Uzbierałyśmy dużo punktów w pierwszej rundzie i meczach drugiej rundy, co nas najbardziej cieszy. Jeśli chodzi o reprezentację, to przed nią będzie chwila odpoczynku. Myślę, że we trójkę zbierzemy siły i pojedziemy w pełni zmobilizowane, w pełni sił i będziemy walczyć o jak najwyższe cele.
Byłoby dużą niespodzianką gdybyście nie wygrały z Hiszpanią i ze Szwajcarią. Belgijki są już natomiast trudnym rywalem.
- Myślę, że nikt sobie nie wyobraża, żeby te dwa pierwsze mecze skończyły się inaczej niż naszym zwycięstwem. Jeśli chodzi o Belgijki, to jest to bardzo dobry zespół, co pokazały mistrzostwa Europy. To będzie najtrudniejszy rywal, ale myślę, że my również będziemy rywalizowały bardzo dobrym składem i wierzę w to, że wygramy.
Powołanie do reprezentacji Polski to taki miły świąteczny prezent?
- Dla mnie to powołanie to jest naprawdę ogromne wyróżnienie. Wiadomo, że dla każdej zawodniczki, a szczególnie młodej, taka nominacja jest dużą radością i tak właśnie do tego podchodzę. To, że znalazłam się w gronie tak utytułowanych i dobrych zawodniczek, jest dla mnie może nie gwiazdkowym prezentem, ale prezentem za pracę jaką wykonuję na treningach.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!