Bartosz Krzysiek: Dobrze, że Skra pokazała nam miejsce w szeregu

Olsztynianie nie rozegrali we własnej hali tak dobrego spotkania z PGE Skrą, jak w I rundzie sezonu zasadniczego w Bełchatowie.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik

Indykpol AZS Olsztyn nie sprostał liderującej w tabeli PlusLigi PGE Skrze Bełchatów i przed własną publicznością przegrał 0:3. W meczu nie wystąpił Matti Oivanen, a trener Krzysztof Stelmach próbował różnych rozwiązań - wpuścił na parkiet większość swoich podopiecznych, jednakże olsztynianom nie udało się wygrać choćby seta. - Skra grała zdecydowanie lepiej, co było widać. Gubiliśmy się w prostych elementach, jak na przykład obrona albo piłki, które nie do końca nadawały się do mocnego ataku, ale raczej technicznego - wyjaśnił przyczyny porażki Bartosz Krzysiek.

W meczu 3. kolejki PGE Skra w hali Energia po bardzo ciężkiej przeprawie ostatecznie pokonała olsztyńską drużynę. AZS postawił bardzo ciężkie warunki, a spotkanie stało na wysokim poziomie, dużo wyższym niż to w rundzie rewanżowej. - Podtrzymywaliśmy wtedy passę gry na tak zwanej finezji, fantazji, gdzie po dwóch zwycięstwach z faworytami byliśmy niesieni dobrą grą. Cały sezon będzie inny, teraz ten rytm meczowy został zaburzony, bo ostatnie spotkanie było 22 grudnia - powiedział Krzysiek. - Dobrze, że mieliśmy takie przetarcie, w którym bełchatowianie nas zbili 0:3, żebyśmy otrzeźwieli. Były takie momenty, że gubiliśmy koncentrację na treningach i tutaj w tym spotkaniu również nam się to przytrafiło wielokrotnie. Może dobrze się stało, że pokazali nam, gdzie jest nasze miejsce w szeregu, żebyśmy byli dalej zmotywowani do pracy i gry - dodał.

Siatkarze występujący w PlusLidze mieli przerwę nieco dłuższą niż zwykle, bowiem przełożono 12. i 13. kolejkę ze względu na eliminacje do mistrzostw świata. Nie wszystkie zespoły mogły trenować w pełnych składach, w Olsztynie brakowało Oivanena, który walczył z reprezentacją Finlandii o kwalifikację do mundialu. - Byliśmy po okresie, w którym więcej pracowaliśmy na siłowni nad przygotowaniem fizycznym, co powinno zaprocentować w przyszłości, bo nie będzie więcej w sezonie na to czasu. Czułem po sobie, że to przynosi dobry efekt. Wydaje mi się, że jestem silniejszy, skoczniejszy i szybszy, ale miałem problemy z tymi precyzyjnymi rzeczami, jak atak czy zagrywka po kierunku. Myślę, że to udzielało się też całej drużynie. Ale taki był program i plan na ten czas i nie było innej możliwości. To robiły wszystkie zespoły w tym okresie świąteczno-noworocznym. Trzeba przyjąć z pokorą tę porażkę i myśleć o następnym spotkaniu, skoncentrować się na nim, z tego wyciągnąć wnioski i grać o trzy punkty - zapewnił Bartosz Krzysiek.

Czy praca wykonana w okresie poświątecznym przyniesie efekty już w najbliższych kolejkach? - Kolokwialnie nazywa się to "ładowaniem baterii" w żargonie siatkarskim. Po całej rundzie, gdzie jesteśmy w okresie przygotowawczym przed sezonem, ta siła i energia na całe mecze jest, a potem w przerwie należy to odbudować, żeby to podtrzymać. Teraz to nie do końca mogło dać efekt, ale na mecze z Warszawą, Częstochową - na całą serię spotkań - tak - zakończył atakujący olsztyńskiego AZS-u.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×