Dawid Murek: Wszyscy już nas skreślili i mówili, że AZS stoczył się na samo dno

Siatkarze AZS-u Częstochowa dzięki pokonaniu Transferu Bydgoszcz zameldowali się w finałowym turnieju Pucharu Polski. – Wszyscy już nas skreślili i mówili, że AZS się stoczył – mówi Dawid Murek.

Częstochowianie w ostatnim czasie nie rozpieszczają kibiców swoją grą. Ostatnie spotkanie ligowe wyraźnie przegrane z Lotosem Trefl Gdańsk 0:3 przelało czarę goryczy i praktycznie pogrzebało szanse Akademików na miejsce w rundzie play-off. Podopieczni Marka Kardosa plamę częściowo zmazali w środowym spotkaniu Pucharu Polski z Transferem Bydgoszcz. Po pierwszym przegranym secie, w kolejnych Akademicy doszli już do głosu i w rezultacie zwyciężyli 3:1. Dzięki temu awansowali do finałowego turnieju. Kapitan Akademików, Dawid Murek po środowym triumfie apelował, by nie stawiać jeszcze krzyżyka na częstochowskiej ekipie, przede wszystkim w rozgrywkach PlusLigi.

- Wyszło na to, że nasza hala nie jest dla nas atutem i to potwierdzało się w kolejnych spotkaniach, które graliśmy u siebie. Bardzo żałujemy, że nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Teraz udało się wygrać, ale puchary tak naprawdę rządzą się swoimi prawami. Nie wiem, czy bydgoszczanie podeszli poważnie do tego meczu, bo grają teraz bardzo dobrze. Wzmocnili się, zmienili trenera i w Kędzierzynie potrafili sprawić niespodziankę. Nie wiem, jak potraktowali ten mecz, ale to już nie nasz problem. Cieszymy się, że gramy dalej i przede wszystkim cieszy nasza dobra gra. Zagraliśmy dobre spotkanie i widać, że zeszło z nas ciśnienie po meczu z Lotosem Trefl, które wiedzieliśmy, że daje nam jeszcze nadzieje na znalezienie się w ósemce. Ja bym jednak jeszcze nie mówił, że się tam nie znajdziemy, bo tak naprawdę wiele grania przed nami. Mamy mecze z zespołami z teoretycznie naszego zasięgu, które możemy wygrać, a jeśli chcemy być w play-offach, to musimy je wygrać. Poza tym, mamy jeszcze mecze z drużynami z góry tabeli, które mogą w meczu z nami wystawić drugi skład i może uda nam się akurat zdobyć punkty. Ja bym się jeszcze nie załamywał, szczególnie po tym ostatnim meczu. W meczu pucharowym zespół był kompletnie inny. Każdy zagrał na swoim dobrym poziomie. Nie mówię, że najwyższym, bo każdego z nas stać na jeszcze dużo więcej. Cieszymy się, bo jesteśmy w finałach Pucharu Polski, a wszyscy już nas skreślili i mówili, że AZS stoczył się na samo dno. Wstrzymałbym się jeszcze z takimi opiniami, bo potencjał w nas drzemie, ale nie potrafimy tego wykorzystać. Jeśli do każdego meczu będziemy podchodzić bez presji, z chłodną głową i będziemy bawić się siatkówką, to będziemy grali tak, jak w tym meczu z Transferem. Kto wie, być może uda nam się jeszcze znaleźć w tej upragnionej ósemce - mówił kapitan biało-zielonych.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Zwycięstwo nad zespołem Vitala Heynena sprawiło, że częstochowianie awansowali do ćwierćfinału krajowego pucharu, w którym zagrają z Asseco Resovia Rzeszów. Murek zdaje sobie sprawę, jak ciężkie zadanie czeka jego zespół w konfrontacji z aktualnym mistrzem Polski. - Stąpamy mocno po ziemi i wiemy z kim będziemy grać. Nie ma się co podniecać, że jesteśmy w finałach Pucharu Polski i nie wiadomo co zdobędziemy. To jest tak naprawdę tylko jeden mecz i wszystko może się zdarzyć. Jeśli każdy z nas zagra na maksimum swoich możliwości, to kto wie, może pokonamy wielką Resovię. Jak będzie w praniu, to się okaże - dodaje Dawid Murek.

Po raz ostatni częstochowianie w finałach Pucharu Polski występowali sześć lat temu. Wówczas w poznańskiej Arenie okazali się najlepsi w finale pokonując Jastrzębski Węgiel 3:1. Gorycz porażki musiał wtedy przełknąć Murek, który bronił barw jastrzębskiej ekipy, a w pamięci kibiców zapisała się fenomenalna akcja z udziałem 36-latka. - Takie mecze się pamięta i chcielibyśmy się znaleźć w podobnym miejscu, ale wiemy, że przed nami długa droga. Na razie nie mieliśmy zbyt wymagającej przeprawy. Wiemy, co nas czeka. Będziemy grać z rywalem o wielkim potencjale, z mistrzem Polski i na pewno zagramy na luzie z uśmiechem na twarzy. Przecież jak przegramy, to nic się nie stanie - zapewnia Murek.

Dawid Murek apeluje, by nie skreślać jeszcze częstochowskiego zespołu w walce o rundę play-off
Dawid Murek apeluje, by nie skreślać jeszcze częstochowskiego zespołu w walce o rundę play-off

W ciągu czterech dni widzieliśmy dwie kompletnie inne twarze zespołu Marka Kardosa. W sobotnim pojedynku ligowym miejsce AZS-owi w szyku pokazali gracze Lotosu Trefla Gdańsk, a kilka dni później częstochowianie potrafili pokonać bydgoski Transfer, pokazując się naprawdę z dobrej strony. Murek tłumaczy, że wszystko rozgrywa się w głowach i sferze mentalnej. - To był na pewno inny AZS, niż w meczu z Gdańskiem. Podejrzewam, że wtedy odczuwaliśmy większe ciśnienie i ręce drżały. Teraz było inaczej. Zagraliśmy równe spotkanie i myślę, że każdy zadowolony jest ze swojej postawy na boisku. Myślimy już o sobotnim meczu z BBTS-em Bielsko-Biała, bo to dla nas kolejne ważne spotkanie w kontekście podnoszenia naszych umiejętności i walki o punkty. Każda zdobycz pomoże nam w przeskoczeniu rywali, którzy są w tabeli przed nami - dodaje 36-letni przyjmujący częstochowskiego zespołu.

Akademicy nie będą mogli zbyt długo cieszyć się ze środowego zwycięstwa w Pucharze Polski, bo już w sobotę czeka ich kolejny niezwykle ważny pojedynek ligowy z BBTS-em Bielsko-Biała. Częstochowianie mają z bielszczanami rachunki do wyrównania z pierwszej rundy rozgrywek, gdy w hali pod Dębowcem polegli 0:3. Wówczas na zawodników spadła ogromna lawina krytyki. - W głowach siedzi nam ten mecz z Bielska, ale było to już dawno temu. Trzeba go wyrzucić z głowy, bo to nie o to chodzi. Trzeba myśleć pozytywnie i nie spinać się, a skupiać się przede wszystkim na naszej grze, która faluje. Bądźmy dobrej myśli, że w sobotę zobaczymy ten AZS, co w środowym meczu Pucharu Polski - puentuje Dawid Murek.

Komentarze (1)
avatar
Za Ostatni Grosz
23.01.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wiele osób, pewnie większość, nie ma pretensji do zawodników, tylko do działaczy. A dla Dawida wielkie dzięki, że zawsze zostawia serce na parkiecie.