Doskonale znam wojnę na linii Kielce-Radom - rozmowa z Adrianem Staszewskim, siatkarzem Effectora Kielce

Przyjmujący Effectora był jednym z najlepszych zawodników swojej drużyny w wygranym meczu z Czarnymi. Po ostatniej akcji opowiedział m.in. o wieloletniej kielecko-radomskiej rywalizacji.

Piotr Dobrowolski: Zwycięstwo nad Cerrad Czarnymi przedłużyło jeszcze wasze szanse na ewentualny udział w fazie play-off.

Adrian Staszewski: Można śmiało powiedzieć, że był to najważniejszy dla nas mecz w tej rundzie. Myślę, że spotkanie mogło się podobać kibicom, zarówno tym zgromadzonym w Hali Legionów, jak i tym przed telewizorami. Chcieliśmy też zmazać to złe imię, które ostatnio, po meczu z AZS Częstochowa, do nas przylgnęło i myślę, że nam się udało. Zrehabilitowaliśmy się.

Po tak słabym występie, jak ten przeciwko Akademikom, chęć błyskawicznej poprawy jest bardzo silna.

- Zgadza się, ale też pojawia się pewnego rodzaju presja z tego względu, że tak słaby występ się przydarzył. Graliśmy bardzo źle. Na pewno każdy chciał jak najszybciej się zrehabilitować i nie dopuścić do tego, aby takie spotkanie się powtórzyło.

Zgodzisz się, że jednym z waszych kluczowych elementów w sobotnim starciu z radomianami była współpraca na linii blok-obrona?

- Tak. Myślę, że dołożyliśmy jeszcze sporo ważnych punktów zagrywką. W pierwszym secie mocno odrzuciliśmy rywali od siatki, później serwisy punktowe, i to powoli przekładało się na wynik. Krok po kroku "odskakiwaliśmy" na jeden-dwa punkty. Końcówki były bardzo emocjonujące, ale udało nam się wygrać za trzy "oczka" i to jest najważniejsze.

W pełni wykorzystujesz otrzymaną szansę pod nieobecność Cristiana Poglajena...

- Ostatnio w drużynie mieliśmy "szpital", bo wielu zawodników narzekało na choroby typu przeziębienia, anginy. Cristian miał troszeczkę gorszą sytuację, ponieważ pauzował dłużej, ponad dwa tygodnie. Na pewno jest to szansa dla wszystkich przyjmujących, aby pokazać trenerowi, że jesteśmy w stanie grać dobrze, pomagać zespołowi i mieć swój wkład w zwycięstwo.

Od zawsze kielecko-radomska rywalizacja dostarczała wielu emocji. Mecz z Czarnymi traktowałeś w jakiś szczególny sposób?

- Pochodzę z regionu świętokrzyskiego, więc znam "wojnę" na linii Kielce-Radom. To zwycięstwo ma więc dla mnie podwójne znaczenie.

Adrian Staszewski zdobył w sobotę 8 punktów
Adrian Staszewski zdobył w sobotę 8 punktów

Nie trzeba więc było dodatkowej mobilizacji?

- Myślałem o tym, że gramy z drużyną z Radomia, więc chcieliśmy zaprezentować się jak najlepiej przed własną publicznością, ucieszyć kibiców naszą grą, i to się chyba udało.

Sporo pustych miejsc na trybunach pokazuje jednak, że w Kielcach pod względem popularności siatkówce dużo brakuje do ukochanej w tym regionie piłki ręcznej. Zapewne zamierzacie chociaż troszeczkę to zmienić...

- Chcemy walczyć o każdego kibica. Argumentem będą nasze zwycięstwa i dobra gra. Wygląda to lepiej niż na przestrzeni wcześniejszych lat. Jakiś czas jestem już w tym klubie i mam pewien odnośnik w tej kwestii. Ważne dla naszego klubu, marketingu i nas samych jest to, aby promować się dobrymi rezultatami i zachęcać kibiców do przychodzenia na nasze mecze.

W bieżących rozgrywkach rywal z Radomia prezentuje się jednak zdecydowanie lepiej od was...

- Spisują się rewelacyjnie w tym pierwszym sezonie w PlusLidze. Też kiedyś grałem w drużynie, która była beniaminkiem, i myślę, że elementem zaskoczenia może być pewna anonimowość niektórych zawodników. Nie wszyscy są bowiem jeszcze znani na parkietach PlusLigi. Zespół z Radomia gra już jednak w podobnym składzie parę sezonów. To też procentuje w ekstraklasie. Awansował z pierwszej ligi, to świadczy o tym, że jego dobra postawa nie jest dziełem przypadku. Czarni są sporym zaskoczeniem, wygrali już spotkania z zespołami z czołowej "czwórki", więc wielkie gratulacje dla trenera i chłopaków, że w pierwszym sezonie, takim najtrudniejszym w ekstraklasie, doskonale sobie radzą i wygrywają tyle meczów.

[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

[/b]

Komentarze (0)