Zawodniczki Impela Wrocław nie miały większych problemów w rewanżowym spotkaniu, aby odnieść zwycięstwo z francuskim zespołem SF Paris Saint Cloud. Wrocławianki odrobiły straty z pierwszego, przegranego 2:3, spotkania i awansowały do półfinału Pucharu Challenge. W trzecim secie to jednak paryżanki dominowały na parkiecie i tę partię zwyciężyły 25:15. - To chyba rozluźnienie. Nie wiem jak to można wytłumaczyć. Praktycznie w ogóle przestałyśmy grać, przestałyśmy przyjmować, atakować, blokować, bronić. W zasadzie stanęłyśmy i przeszłyśmy obok meczu w tym secie. Nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje. Może to już była jakaś euforia, że wygrałyśmy dwa sety, wystarczy jeden i awansujemy. Jednak nie potrafimy przypieczętować tego zwycięstwa. Na szczęście zrehabilitowałyśmy się w tym ostatnim secie i udało się zwyciężyć 3:1 - skomentowała Bogumiła Pyziołek.
Impelki starały się jednak nie myśleć, że mogą to spotkanie przegrać. - Szczerze, to w mojej głowie na pewno nie było takich myśli. Stojąc w kwadracie w tym trzecim secie pomyślałam sobie, nie powiem brzydko dokładnie co, ale pomyślałam sobie, no to co, będzie 3:1 i awansujemy. Myślę, że reszta dziewczyn też nie dopuszczała takiej myśli, że może być w ogóle tie-break - zaznaczyła Pyziołek.
Decydującego seta podopieczne Tore Aleksandersena zdecydowanie rozstrzygnęły na swoją korzyść. - Nie uciekła nam koncentracja. Przede wszystkim chciałyśmy się troszeczkę odgryźć. Delikatnie mówiąc byłyśmy podrażnione porażką w Paryżu i tym trzecim setem we Wrocławiu. Chciałyśmy już porządnie pokazać, że to jednak my jesteśmy lepsze i zasługujemy na awans - podsumowała zawodniczka.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!