Rewanżowe starcie lidera I ligi z wicemistrzem Polski rozgrywane w ramach Pucharu Polski kobiet było dla ekipy z Ostrowca Świętokrzyskiego traumatycznym przeżyciem. Dąbrowianki panowały na parkiecie od początku do końca i już w pierwszym secie, wygranym 25:13, wybiły przeciwniczkom z głów jakiekolwiek marzenia o sprawieniu niespodzianki. A potem było jeszcze gorzej dla AZS KSZO: ledwie 29 zdobytych małych punktów w dwóch kolejnych setach nie przynoszą chwały czołowemu zespołowi zaplecza ekstraklasy.
- Czujemy przede wszystkim sportową złość. Można przegrać, ale na pewno nie w takim stylu. Nic nas teraz nie tłumaczy... co prawda szykujemy się obecnie do play-offów i jesteśmy w innym okresie przygotowawczym, miałyśmy niedawno trzy ciężkie siłownie, które dały nam w kość. To mogło być powodem naszej dyspozycji, ale to nie jest żadne tłumaczenie. Nie wypada przegrywać do dziesięciu czy trzynastu! - Iwona Kosiorowska, środkowa AZS WSBiP KSZO Ostrowiec Św. nie kryła rozgoryczenia przebiegiem spotkania.
Akademiczki momentami zupełnie nie radziły sobie z serwisami posyłanymi przez zawodniczki Tauronu Banimexu MKS Dąbrowa Górnicza; rozgrywające ostrowczanek, Natalia Piekarczyk i Ewelina Tobiasz rzadko kiedy mogły posłać dokładną piłkę do atakującej, nie mówiąc o innych wariantach gry. Widać było, że pierwszoligowa ekipa nie jest obyta z używanymi w ekstraklasie piłkami firmy Mikasa. - Wiadomo, że różnicę robi inna hala i nowe piłki. Próbowałyśmy trenować nimi, ale jednak tor lotu takiej piłki jest zupełnie inny, inaczej się ją uderza i trudno się do tego przyzwyczaić. Taka ilość błędów na pewno nie zdarzyłaby się w meczu ligowym. Poza tym oddałyśmy mnóstwo punktów po własnych błędach w przyjęciu, a nasza zagrywka była po prostu kiepska. Wiadomo, że jeżeli takiemu przeciwnikowi pozwoli się grać, to on na parkiecie robi, co chce - przyznała doświadczona siatkarka, grająca w świętokrzyskiej ekipie od 2004 roku.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
AZS KSZO jest wymieniany wśród faworytów do awansu do Orlen Ligi, co może być tym łatwiejsze, o ile wejdą w życie zamiary powiększenie i zamknięcia najwyższej klasy rozgrywkowej. Czy tak bolesna porażka będzie dla czołowego zespołu pierwszej ligi dobrą lekcją na przyszłość, która pozwoli uniknąć podobnego blamażu w przyszłości? - Nigdy nie byłyśmy pewne swojej przewagi nad rywalami i przekonane o własnej wyższości mimo pozycji w tabeli. Na pewno taki mecz jest dla nas cenną nauczką i musimy z niego szybko wyciągnąć wnioski. Przede wszystkim zabrakło u nas tej złości sportowe i to jest najsmutniejsze, bo ona zawsze powinna być! - zakończyła Kosiorowska.