Bogumiła Pyziołek: Pochwała dla środkowych, bura dla reszty

Przyjmująca przyznała, że jej zespół musi w ciągu kilku dni znacznie poprawić swoją grę, by zachować szanse na awans do turnieju finałowego Puchar Polski po przegranej w Dąbrowie Górniczej.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Impel Wrocław w tym sezonie wygrał dwa spotkania z Tauronem Banimexem MKS Dąbrowa Górnicza i po pierwszym secie ćwierćfinałowego starcia w Pucharze Polski obu drużyn wydawało się, że zwycięska seria "Impelek" zostanie utrzymana. Doskonała współpraca na linii Frauke Dirickx - Makare Wilson i pewne wykorzystywanie błędów dąbrowianek dało przyjezdnym wysoką wygraną (25:14) w inaugurującej partii. Jednak w dalszej części spotkania przeważał obrończynie Pucharu Polski, zaś dolnośląska drużyna straciła impet. Zaowocowało to dość niespodziewanym zwycięstwem gospodyń meczu 3:1.- Szczerze mówiąc, trudno na gorąco ocenić przebieg tego spotkania. Moim zdaniem zabrakło kilku elementów. Grałyśmy dobrze środkiem, ale zabrakło tej jakości na skrzydłach. Nie miałyśmy przyjęcia: choć dąbrowianki nie zagrywały szczególnie agresywnie, to niestety nie udało nam się z tym poradzić. Nasze środkowe wykonały dobrą robotę, a reszta składu... chyba przeszła obok tego meczu - oceniła szczerze Bogumiła Pyziołek, która nie mogła być z siebie zadowolona po spotkaniu: przyjmująca co prawda zanotowała 3 punktowe bloki, ale jednocześnie na 22 akcje w ataku zakończyła pomyślnie jedynie 5 z nich, będąc aż sześciokrotnie "ofiarą" bloku Zagłębianek. Wicemistrzynie Polski po fatalnym początku spotkania coraz lepiej odczytywały zamiary rozgrywającej Impelu i byłej siatkarki dąbrowskiego MKS-u, Frauke Dirickx. Rozegrania posyłane przez Belgijkę do skrzydłowych były dla podopiecznych Nicoli Negro czytelne, co pozwalało im ustawić szczelny blok (11 razy w całym spotkaniu). - To cały zespół zagrał słabo i nie wydaje mi się, że należy za przebieg całego spotkania obwiniać tylko jedną zawodniczkę. Nie o to chodzi! Jesteśmy zespołem i każda z nas pracuje na właściwy wynik. Równie dobrze mogłam kończyć więcej swoich ataków, ktoś inny mógł zrobić coś lepiej. Przegrałyśmy jako zespół, teraz nadchodzi szansa na rewanż i postaramy się wygrać u siebie 3:0 - zapowiedziała z pewnością siebie zawodniczka.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Wrocławianki, które są obecnie wliczane do grona zespołów walczących o mistrzostwo kraju i Pucharu Polski, sprawiły sobie nieprzyjemną niespodziankę. Ostatnią ligową porażka z Chemikiem Police da się wytłumaczyć, podobnie jak przegraną pięciosetową batalię w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Pucharu Challenge z francuskim SF Paris Saint Cloud (ostatecznie Impel awansował do czołowej czwórki rozgrywek), ale czy ostatni mecz z zespołem z Dębowego Miasta jest dla zespołu sygnałem ostrzegawczym?

- Zdajemy sobie sprawę z tego, że są oczekiwania wobec nas w tym sezonie. Dobrze wiemy, co możemy ugrać i uważam, że wciąż mamy szanse na znalezienie się w Final Four Pucharu Polski i powalczenie o to trofeum. Faktycznie, od kiedy jestem w tej drużynie, czyli do dwunastu lat, nie było ekipy, której celem byłoby walczenie o najważniejsze trofea. Teraz wygląda na to, że udział w rozgrywkach europejskich okazał się odrobinę męczący. Musimy zrobić wszystko, by to przełamać i poprawić naszą grę, bo teraz gramy po prostu źle - przyznała wieloletnia zawodniczka drużyny z Dolnego Śląska.

Długo się rozpędzały - relacja z meczu Tauron Banimex MKS Dąbrowa - Impel Wrocław

Czy Impel Wrocław zdoła awansować do turnieju finałowego Pucharu Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×