Maciej Pawliński: Nadal nie mamy pewności co do play-off

W meczu 22. kolejki PlusLigi warszawska Politechnika prowadziła z Lotosem Trefl Gdańsk 2:0 w setach, ale ostatecznie przegrała 2:3. - Nie dobiliśmy przeciwnika - żałował Maciej Pawliński.

Spotkanie w Warszawie było bardzo ważne dla Lotosu Trefl Gdańsk, który nie mógł sobie pozwolić na żadną porażkę, jeżeli chciał zachować szanse na awans do play-off. Sytuacja AZS Politechniki Warszawskiej była znacznie bardziej komfortowa, bo zajmowali siódme miejsce w tabeli ze spora przewagą nad następnymi zespołami i porażka tego nie zmieniała. - Chyba obie ekipy liczyły dziś na trzy punkty, zwłaszcza Lotos. Na pewno oni mieli nóż na gardle, a my nie. Grali przez to bardziej nerwowo, ale kiedy w trzecim secie zeszło z nich ciśnienie, to zaczęli grać o wiele lepiej. Za to my zaczęliśmy grać znacznie gorzej, pojawiły się głupie proste błędy. Nie dobiliśmy przeciwnika i prawie wygrany mecz przegraliśmy w tie-breaku. Zdobywając trzy punkty mielibyśmy już spokój, a tak mamy niezłą sytuację, ale pewności co do play-off nadal nie ma. Będziemy musieli teraz grać uważnie oba następne mecze - stwierdził po spotkaniu Maciej Pawliński.

Maciej Pawliński ciężko pracuje w drugiej linii obrony swojego zespołu
Maciej Pawliński ciężko pracuje w drugiej linii obrony swojego zespołu

Przez pierwsze dwa sety podopieczni trenera Jakuba Bednaruka grali bardzo dobrze, skutecznie w polu zagrywki i ataku oraz bardzo czujnie w bloku. Widać było dużą koncentrację i mobilizację w zespole, a zawodnicy z Gdańska sprawiali wrażenie sparaliżowanych stawką spotkania. Jednak od trzeciego seta sytuacja zaczęła się odwracać i ostatecznie to podopieczni trenera pan wygrali mecz i bardzo dla nich cenne dwa punkty. - Od trzeciego seta to nasza gra siadła, takie mam poczucie. Lotos nie zaczął grać jakoś wyraźnie lepiej, ale my się pogubiliśmy. Nie graliśmy z takim "zębem" jak w dwóch pierwszych setach. Przegraliśmy prostymi błędami. Wpadały nam piłki, które nie powinny. W piątym secie masowo popełnialiśmy własne błędy, zwłaszcza ja poczuwam się do winy w tym elemencie, trzy piłki w ataku posłałem w aut. Dwie z nich to były sytuacyjne, ale mogłem je bezpiecznie przebić na drugą stronę, a nie podejmować ryzyko, które przyniosło punkty przeciwnikowi. Ale jeszcze przed tie-breakiem mieliśmy wiele okazji, żeby to wygrać. Nie lubię takich meczów, bo zostaje po nich niedosyt i rozczarowanie. Ciężko będzie zasnąć teraz - mówił rozczarowany przyjmujący AZS Politechniki Warszawskiej.

Maciej Pawliński jest w tym sezonie kapitanem drużyny oraz jednym z jej bardziej stałych elementów. Kiedy jest zdrowy to zaczyna mecze zawsze w wyjściowej szóstce. - To prawda, Kuba (Bednaruk – przyp.red.) ma do mnie do zaufanie i wypuszcza mnie w szóstce od początku sezonu. Trochę jestem taki od "czarnej roboty", na pewno mam więcej boiska do przyjęcia niż w zeszłym sezonie, pracuję też w obronie w polu. Z racji doświadczenia, wieku i funkcji kapitana czuję też na pewno większą odpowiedzialność za wyniki i za zespół, niż w minionym roku - nie ukrywał zawodnik.

Mimo tej porażki warszawscy Inżynierowie nadal znajdują się na siódmym miejscu w tabeli i przy dobrym układzie wyników rywali mogą już nawet nic nie wygrać, a i tak wejść do play-off. A trudno się spodziewać, żeby nie zdobyli ani punktu z Effectorem Kielce i BBTS-em Bielsko-Biała. Jest to niewątpliwy sukces zespołu z jednym z najniższych budżetów w PlusLidze, że na trzy kolejki przed końcem fazy zasadniczej ma prawie pewny awans do play-off. - Nie wiem do końca, czy jestem zaskoczony naszymi osiągnięciami. Może przed sezonem faktycznie nie wyglądało to aż tak optymistycznie, zwłaszcza, że w tym roku jest dwanaście drużyn i aż cztery odpadają. Ale już od początku sezonu byłem przekonany, że stać nas na miejsce w ósemce. Pokazywaliśmy niezłą grę, teraz nawet uważam, że mogliśmy jeszcze więcej ugrać w fazie zasadniczej. Parę punktów straciliśmy po drodze, które spokojnie mogliśmy wygrać - ocenił kapitan warszawiaków.

[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

[/b]

Komentarze (0)