Kanadyjski siatkarz dołączył do ZAKSY w połowie listopada, a więc już w trakcie sezonu. Jego przyjście spowodowane było kontuzją łokcia drugiego rozgrywającego drużyny, Grzegorza Pilarza. Gdy ten powrócił do gry, w składzie wicemistrzów Polski znalazło się trzech zawodników występujących na tej pozycji.
Dustin Schneider nie ma póki co zbyt wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Co prawda pojawił się na parkiecie w trakcie trzeciego seta niedzielnego meczu z Cerrad Czarnymi, ale była to zmiana krótka, zadaniowa. Czy niespełna 29-letni zawodnik (w czwartek 27 lutego będzie obchodził urodziny) spodziewał się tak łatwego zwycięstwa swojej ekipy? - Nie do końca, ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że gospodarze to silna drużyna, co pokazali wiele razy w tym sezonie, wygrywając z zespołami z czołówki - odpowiedział.
Reprezentacyjny rozgrywający zwrócił uwagę na premierową odsłonę, wygraną po walce na przewagi. - Trudno było przede wszystkim w pierwszym secie, gdy rywale postawili nam trudne warunki, ale już do tego przywykliśmy - w PlusLidze nie ma łatwych spotkań - podkreślił.
Choć Schneider grał już w naszym kraju przy okazji meczów kadry Kanady w ramach Ligi Światowej, wciąż jest pod wrażeniem atmosfery panującej w halach. - Lubię ten kraj, lubię te rozgrywki. Polska to fajne miejsce do gry w siatkówkę, poziom ligi jest bardzo wysoki, kibice tworzą wspaniały klimat na trybunach - przyznał.
Jak z perspektywy spędzonych w naszym kraju trzech miesięcy ocenia PlusLigę? - Jest bardzo wyrównana, zwłaszcza czołowa "ósemka". Wystarczy zresztą spojrzeć w tabelę. W każdym meczu musisz wychodzić w pełni skoncentrowanym i dawać z siebie maksimum. Ani na moment nie możesz odpuścić, bo błyskawicznie może się to przeciwko tobie zemścić - zaznaczył.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!