Marcin Olczyk: Środek kluczem Skry do raju?
Bełchatowianie przegrywali już z Guberniją Niżny Nowogród 0:2. Ostatecznie osiągnęli jednak wynik, który powinien być przepustką do finału Pucharu CEV.
Oczywiście wszyscy w obozie Skry podkreślają, że wynik wciąż jest otwarty i wygranie dwóch partii w Rosji niczego nie przesądza, ale aktualny wicelider PlusLigi w tym sezonie u siebie jeszcze nie przegrał, a podejmował czterech uczestników tegorocznej edycji Ligi Mistrzów (trzy najlepsze zespoły ubiegłego sezonu oraz VfB Friedrichshafen) i we wszystkich tych spotkaniach był zespołem lepszym. Warto wspomnieć, że uczestnika final four Champions League ograł pewnie 3:1, więc ekipy, która nie tak dawno uległa w Pireusie przeciętnemu Olympiakosowi obawiać się nie powinien. Wypełniona w niedzielę po brzegi Hala "Energia" będzie mocnym atutem gospodarzy, choć Nikołaja Pawłowa i spółki lekceważyć nie można.
Najważniejsze jednak, żeby bełchatowianie zagrali w rewanżu po prostu "swoje". Stać ich na znacznie lepszą grę, niż ta zaprezentowana w Niżnym Nowogrodzie, tym bardziej z wyniku końcowego tamtej potyczki trzeba być zadowolonym. Skra musi jednak popracować przede wszystkim nad blokiem, który w lidze jest jej bardzo silną bronią, ale w pierwszym starciu z Guberniją wielkich problemów przeciwnikom nie sprawił. Zawiedli środkowi, którzy razem tylko trzykrotnie postawili Rosjanom zaporę nie do przejścia. Jeśli bełchatowianie znajdą sposób na powstrzymanie doświadczonego Aleksieja Kuleszowa, który w środę nie tylko skończył 9 z 12 ataków, ale też zanotował 5 punktowych bloków, to rozgrywający rosyjskiego zespołu mogą mieć duży problem. Pawłow, Siergiej Sawin czy Milos Nikić w ofensywie oczywiście są piekielnie groźni, ale skutecznością nie ustępowali im ostatnio Mariusz Wlazły, Facundo Conte ani Stephane Antiga, więc to właśnie na środku siatki rozegrać może się właściwa bitwa o finał Pucharu CEV. Doświadczenie Daniela Plińskiego, który w Niżnym Nowogrodzie na parkiecie pojawił się dopiero w trzeciej partii, zastępując kontuzjowanego Andrzeja Wronę, w niedzielnym rewanżu może przechylić szanse zwycięstwa na stronę Skry.Szykuje się więc kolejna polsko-rosyjska bitwa. Wynik pierwszego starcia cieszy tak naprawdę obie strony, bo nikomu nie zamyka drogi do awansu. Ostatecznie zwycięzca może być jednak tylko jeden. Czy będzie nim zespół Miguela Falaski?
Marcin Olczyk