PGE Skra Bełchatów oprócz Jastrzębskiego Węgla jest ostatnią drużyną w europejskich pucharach. W niedzielny wieczór albo awansuje do finału, co pozwoli na rozegranie jeszcze jednego spotkania w tym sezonie z zagranicznym rywalem lub odda pole Guberniji Niżny Nowogród.
Do Rosji PGE Skra wyruszyła już w niedzielę, a sam mecz rozgrywany był w środę. Wydawało się, że czas na dostosowanie się do warunków będzie wystarczający, ale początek spotkania na to nie wskazywał. Dwa pierwsze sety padły łupem Guberniji i polska ekipa została podstawiona pod ścianą. To podziałało, bowiem dwie kolejne partie zakończyły się zwycięstwem PGE Skry i doszło do tie breaka. Po wyrównanej grze ostatecznie triumfowali gospodarze. - Przy tym systemie wynik 3:2 to nie jest zbyt bezpieczny. Gdybyśmy przegrali 3:0 lub 3:1 na korzyść rywali, to wtedy należałoby się martwić. My przegraliśmy 2:3 i mamy wciąż otwartą drogę. Na pewno będziemy walczyć o to, żeby przejść dalej - zapewnił Mariusz Wlazły.
W pierwszym meczu najwięcej problemów bełchatowianom sprawił Nikołaj Pawłow, autor 24 punktów. Groźny na zagrywce był także Siergiej Sawin, natomiast na siatce przeszkodę stanowił Aleksiej Kuleszow. Siatkarze PGE Skry zanotowali 51 proc. skuteczności w ataku. Najwięcej punktów wywalczył Facundo Conte, Argentyńczyk zdobył 24 "oczka", z czego trzy blokiem oraz jeden bezpośrednio na zagrywce. Mariusz Wlazły zdobył 20 punktów, a dwucyfrowy wynik osiągnął także Stephane Antiga. Francuz punktował trzynastokrotnie.
Problemem bełchatowskiej drużyny był środek, który przez cały sezon funkcjonował wyśmienicie. Karol Kłos, który co mecz popisuje się kilkoma blokami i udaną współpracą z Nicolas Uriarte, tym razem punktami zakończył tylko pięć z jedenastu ataków. Urazu w meczu z Rosjanami doznał Andrzej Wrona, ale dobrze zastąpił go Daniel Pliński. Łącznie środkowi w meczu zdobyli jednak tylko trzy bloki. Poprawa w tym elemencie może być kluczem do sukcesu.
PGE Skra już w pełni od ostatniego meczu (19 lutego z AZS-em Częstochowa) skupia się na "operacji Gubernija". W sobotę bełchatowianie stracili szansę na zakończenie fazy zasadniczej PlusLigi na pierwszym miejscu, bowiem Asseco Resovia Rzeszów wygrała w trzech setach z Cerradem Czarni Radom. W miniony weekend PGE Skra pauzowała, bo mecz 12. kolejki rozegrała jeszcze w listopadzie, a kolejne spotkanie, nie mające już znaczenia dla drużyny, rozegra dopiero 5 marca z Effectorem Kielce.
Bełchatowianie, żeby awansować do finału, w niedzielę we własnej hali muszą wygrać 3:0 lub 3:1. Jeżeli zwyciężą w tie breaku, to dojdzie do złotego seta. Każde zwycięstwo rosyjskiej drużyny oznacza jej awans. - Mam nadzieję, że od początku w Bełchatowie wyjdziemy z odpowiednim nastawieniem i wolą walki, będziemy walczyli o awans. W sumie podobny wynik padł w Niemczech we Friedrichshafen i też musieliśmy to spotkanie u nas wygrać, także musimy za wszelką cenę walczyć - zapowiedział Paweł Zatorski.
PGE Skra Bełchatów - Gubernija Niżny Nowogród [b]/ 2.03.2014, godz. 20
[/b]