Vital Heynen w Polsce pracuje od kilku miesięcy, bo dopiero w grudniu został w trybie awaryjnym ściągnięty do Bydgoszczy. Tak krótki czas wystarczył mu jednak na wyciągnięcie pierwszych wniosków o polskiej lidze, które nie są pozytywne. Belg po ostatnim meczu z Lotosem Trefl Gdańsk nie mógł zrozumieć, dlaczego ostatnia kolejka rundy zasadniczej PlusLigi, decydująca o awansie do fazy play-off, jest rozgrywana na raty. Przypomnijmy, że pierwsze spotkanie rozegrano 28 lutego, a ostatnie - 5 marca. Dzięki takiemu rozkładowi Skra Bełchatów znała wcześniej wynik w Rzeszowie i do środowego pojedynku z Effectorem Kielce przystąpiła w rezerwowym składzie.
- Jestem zaskoczony tym, że taka liga jak PlusLiga nie gra ostatnich dwóch kolejek w tym samym dniu. Takie kraje jak Belgia, Holandia czy każdy inny kraj by tak zrobił. Mogę mieć tylko nadzieję, że Skra zagrała najlepszą szóstkę i robiła wszystko, by wygrać. Nie mam na to wpływu, mogę mieć wpływ tylko na to, co my robimy. Znajdźcie jedną ligę w poważnym sporcie, gdzie tak się nie gra. Wiadomo, że każdy szuka praw telewizyjnych, ale wszyscy tak robią, że ostatnia kolejka jest grana w tym samym czasie. Muszę powiedzieć to Niemcom, bo oni w to nie uwierzą. To jest niemożliwe, żeby ostatnią kolejkę rozgrywać w różne dni. Jak mam potem powiedzieć: chodźcie chłopaki do Polski, to jest dobrze zorganizowana liga? - pytał po środowym meczu trener Transferu.
- Gdyby Skra grała w tym samym dniu, co Resovia, to graliby o pierwsze miejsce, nie znając wyniku. W naszym meczu wszystkie karty były rozdane - wtórował mu trener Lotosu, Radosław Panas.
To nie jedyne krytyczne uwagi selekcjonera reprezentacji Niemiec pod adresem polskiej ligi. Vital Heynen odniósł się również do krótkiej przerwy przed kolejnymi spotkaniami oraz zaplecza infrastrukturalnego klubów PlusLigi. - Macie wiele bardzo dobrych rzeczy, ale wiele podstawowych jest źle zorganizowanych. Czasem tu przychodzę i robię takie "wow". Gdybyśmy awansowali do fazy play-off, to możliwe, że w piątek gralibyśmy już w Rzeszowie. Jak to jest możliwe? – pytał. - W meczu w Radomiu siedziałem na ławce, a zaraz za mną stał fan Czarnych i musiałem mocno trzymać moje notatki. To jest liga, która chce być najlepsza na świecie. Mamy dużo możliwości, ale czasem jest to niemożliwe. Możemy nadal uczyć się od Włochów - twierdził Belg.
Heynen podsumował też występ swojego zespołu w rundzie zasadniczej. Belg obliczył, że gdyby pod uwagę były brane tylko mecze rozegrane po jego przyjściu do Bydgoszczy, to Transfer zajmowałby obecnie piąte miejsce w ligowej tabeli. Podopieczni trenera Heynena nie wywalczyli awansu do czołowej "ósemki", ale bydgoski szkoleniowiec spokojnie wypowiadał się o wyniku jego drużyny. - Oni zaczynali będąc na ostatnim miejscu, takim bardzo ostatnim. Nie myśleli o tym, że wejdą do play-off. Oni od czasu do czasu chcieli wygrać jakiś mecz. Nagle od dwóch tygodni wszyscy krzyczą "play-off, play-off". Nie byliśmy gotowi, to był za duży przeskok mentalny - zakończył szkoleniowiec.