Jastrzębski Węgiel w tym sezonie mierzył się z Asseco Resovią Rzeszów czterokrotnie, a w najważniejszych spotkaniach okazał się lepszy od rywala. Podobnie było w półfinale Pucharu Polski w Zielonej Górze. - Po to wszyscy gramy i trenujemy, żeby wygrywać. Cieszą takie zwycięstwa przeciwko mistrzowi Polski, drużynie, która jest jedną z najmocniejszych na polskim podwórku. Udało nam się po raz kolejny z nimi w tym sezonie wygrać, jesteśmy bardzo zadowoleni, ale już wyrzucamy to z głowy i szykujemy się na finał - przyznał Jakub Popiwczak.
W sezonie zasadniczym PlusLigi jastrzębianie radzili sobie ze zmiennym szczęściem. Potrafili wygrywać z PGE Skrą Bełchatów czy Asseco Resovią Rzeszów, by tracić punkty z niżej notowanymi zespołami. - U nas chyba widać to, że jest tak, jak trener mówi: z tymi lepszymi zespołami wychodzimy zawsze na 100 procent, dajemy z siebie troszkę więcej niż z tymi teoretycznie słabszymi. Ta koncentracja sięga zenitu, wychodzimy na boisko z gorącym sercem, ale chłodną głową, z ogromnym zaangażowaniem i team spirit. To działa - wyjaśnił przyjmujący.
Żadna drużyna nie wygrała jeszcze tyle razy z mistrzem Polski w tym sezonie, co Jastrzębski Węgiel. - Cały czas przygotowujemy się do każdego spotkania, staramy się do każdego przeciwnika podchodzić z należytym szacunkiem, ale przede wszystkim grać swoją grę, bo tak jak dzisiaj pokazaliśmy, gramy na naszym najwyższym poziomie. Bardzo ciężko jest nas zatrzymać - powiedział Popiwczak. - Jesteśmy pewni własnych umiejętności i siły. Wiemy, że możemy wygrać z każdym, jeżeli tylko pokażemy swoją najlepszą siatkówkę, a to, kto jest naszym rywalem ma drugorzędne znaczenie - dodał.
Jastrzębianie zdominowali mistrza Polski na parkiecie w sobotnim spotkaniu. Trener Andrzej Kowal próbował dokonywać zmian w szeregach swojego zespołu, ale nikt nie potrafił nawiązać wyrównanej walki. - Na pewno był to dobry mecz w naszym wykonaniu. Niektórym zawodnikom, tak jak Michałowi Kubiakowi wychodziło chyba wszystko, bardzo chciałbym, żebyśmy utrzymali ten poziom - przyznał jastrzębski przyjmujący. - W drugiej i trzeciej partii Resovia zaczęła mocniej zagrywać i więcej ryzykować, ponieważ nie mieli innej recepty na sukces. W tym troszkę nam sprawili problemów w końcówce meczu, zarówno Wojciech Grzyb, jak i Fabian Drzyzga, ale daliśmy radę - dodał. Ostatecznie zmiany na boisku pozwoliły na zmniejszenie strat, ale w końcówce lepsi okazali się podopieczni Lorenzo Bernardiego.
Trener mógł skorzystać z pomocy wszystkich swoich zawodników. Choć w meczu przeciwko mistrzowi Polski nie zdarza się to często, na parkiecie pojawili się także zmiennicy, by mogli zaprezentować swoje umiejętności. - W naszym zespole nic nie trzeba było zmieniać, ponieważ wszystko funkcjonowało tak, jak powinno. Wiadomo, każdy zmiennik chciałby wchodzić na krótkie zmiany, pokazywać się jak najlepiej, ale nie zawsze jest to dane - zakończył Popiwczak.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!