ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała PGE Skrę Bełchatów, nie będąc faworytem w tym starciu. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, w czwartej partii podopieczni Miguela Falaski byli bliscy zakończenia spotkania, ale ostatecznie obrońcy tytułu doprowadzili do tie-breaka, w którym nie dali przeciwnikom większych szans.
- Była to ciężka potyczka, mecz walki od początku do końca. Przez większość spotkania byliśmy pod ścianą, przegrywaliśmy, bo PGE Skra dość mocno przyciskała, jednak cieszy to, że nie spuściliśmy głowy i walczyliśmy do końca. To przyniosło efekt i jest to bardzo, ale bardzo pocieszające i to równocześnie naprawdę wielka radość, by wygrać po tak ciężkim meczu, kiedy kilku momentach byliśmy w kłopotach - powiedział po zwycięstwie Dominik Witczak.
Co zadecydowało o pokonaniu PGE Skry? - Myślę, że gdybyśmy ze Skrą na chwilę odpuścili, to bardzo szybko zeszlibyśmy pokonani z boiska. To był klucz do naszego sukcesu, ciągle wierzyliśmy, że nasza gra zaskoczy, że uda się zablokować rywali, czy zapunktować zagrywką. Ten blok zadecydował o rezultacie czwartego seta i tie-breaka. Lepszego momentu, żeby zafunkcjonował ten element gry nie mogliśmy sobie wyobrazić - przyznał zawodnik z Kędzierzyna-Koźla. - W tie-breaku po prostu kontynuowaliśmy dobrą grę. Utrzymaliśmy mocną odrzucającą zagrywkę i szczelny blok. Nie wszystkie piłki dało się zablokować, ale te, które był w naszym zasięgu to kończyły się blokami punktowymi. Naprawdę fajnie to wyglądało, bo wygraliśmy seta, który gdzieś już umykał, a niejednokrotnie przy takim prowadzeniu zespół przegrywający nie potrafił nawiązać walki. Odwrócenie losów tej partii bardzo nas uskrzydliło na tie-break - dodał.
O ile podczas czwartkowych ćwierćfinałów na trybunach było stosunkowo cicho, w sobotę kibice wszystkich zespołów dotarli do Zielonej Góry, by wspomóc swoje drużyny w walce o finał. - Duża grupa kibiców przyjechała za nami, za co im serdecznie dziękujmy, bo naprawdę nam pomogli. Bardzo fajnie nam kibicowali i w tych trudnych momentach byli z nami, co dało się odczuć. Mam nadzieję, że w finale też będziemy mieli całą halę ze sobą. Oczywiście nie całą, bo przecież będą kibice Jastrzębskiego Węgla, ale mam nadzieję, że nasi dadzą popis taki jak podczas meczu z PGE Skrą - wyraził nadzieję atakujący ZAKSY.
W drugim półfinale Jastrzębski Węgiel w trzech setach odprawił Asseco Resovię Rzeszów. - Jestem zaskoczony tak gładką porażką. Jastrzębie gra bardzo dobrze w ostatnim czasie, ale Rzeszów było stać na podjęcie większej walki. Meczu nie widziałem, ale wynik wskazuje, że mecz był do jednej bramki. Różne rzeczy się zdarzają, tak samo my mieliśmy różne mecze, w których ciężko było przełamać rywala, który naprawdę dobrze gra - wyjaśnił Witczak.
Do obrony Pucharu Polski wywalczonego przed rokiem ZAKSIE pozostał już ostatni krok - pokonanie Jastrzębskiego Węgla. - Musimy zagrać jak najlepiej, na pewno nie będziemy liczyli na żadne potknięcia rywali. To my bronimy Pucharu Polski, więc powinniśmy zagrać dobrze i mam nadzieję, że to zrealizujemy - powiedział atakujący. - Mieliśmy wolny piątek, ale też trenowaliśmy w hali i byliśmy na siłowni. Cały czas musieliśmy być skoncentrowani, żeby nie odpuścić i być cały czas w formie. Nie ma co ukrywać, Jastrzębski Węgiel jest w lepszej sytuacji, bo grał wcześniej i miał więcej czasu na regenerację. My też nie możemy narzekać, gdyż mamy dobry zespół fizjoterapeutów, którzy będzie ciężko pracować, aby doprowadzić nas do jak najlepszego stanu na finał - wyjaśnił Witczak.
W niedzielnym meczu ciężko wskazać faworyta. ZAKSA oraz Jastrzębski Węgiel do walki o Puchar Polski w Zielonej Górze przystąpią o godzinie 14:45. - Jastrzębianie są teraz w niezłej formie, ale nam też niczego nie brakuje, bo gramy z meczu na mecz coraz lepiej i naprawdę zrobimy jutro wszystko, żeby obronić Puchar Polski - zakończył Dominik Witczak.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[/b]