Częstochowianie w tym sezonie mierzyli w awans do grona ośmiu najlepszych zespołów w PlusLidze. Pomóc w realizacji tego celu mieli nowi zawodnicy, którzy w letniej przerwie pojawili się w AZS-ie. Do częstochowskiego klubu trafili m.in. czeski środkowy, Jakub Vesely, Michał Bąkiewicz, Michał Kozłowski, Wojciech Kaźmierczak, czy Michał Kamiński, a więc zawodnicy, którzy z niejednego pieca chleb jedli, a choćby Vesely, czy Bąkiewicz mają za sobą kilka lat spędzonych w barwach narodowych. Z wielu względów praktycznie od początku sezonu akademicy nie spełniali pokładanych w nich nadziei i już kilka kolejek przed końcem rundy zasadniczej z kretesem pożegnali się z marzeniami o grze w ósemce. Przyczyn takiego stanu rzeczy było z pewnością wiele, o czym przekonuje trener częstochowskiej ekipy, Marek Kardos.
- Mogę otwarcie powiedzieć, że przyczyną tego są nietrafione transfery, a do tego kontuzje, które wyeliminowały pewien system naszej gry. Już przedsezonowe mecze sparingowe, w których nie mogliśmy zwyciężyć dały pierwotny obraz naszej gry. Jeżeli przez siedem miesięcy gramy falami: jeden mecz dobrze, a dwa, czy trzy źle i zawodnicy mają spuszczone głowy, to oznacza, że z zespołem jest coś nie tak. To są kwestie struktury drużyny i muszę z przykrością powiedzieć, że pod tym względem w tym roku był niewypał. Na pewno będą zmiany, bo jeśli ktoś gra tyle czasu poniżej solidnego poziomu, to trzeba po prostu dać szansę komuś innemu - podkreśla szkoleniowiec częstochowskiej ekipy.
Wiele wskazuje zatem na to, że częstochowski zespół ponownie czeka gruntowna rewolucja kadrowa. Pod znakiem zapytania stoi również przyszłość samego trenera, któremu kończy się kontrakt z klubem. Kardos ma już jednak w głowie wizję budowy drużyny na kolejny sezon i nie ukrywa, że podobnie, jak w sezonie 2012/2013 chciałby postawić na młodych graczy.
- 30 maja kończy mi się kontrakt i na razie trwają pracę nad konsolidacją środków finansowych. Żeby była jasność: pomagam, by ten zespół wyglądał inaczej. Według mnie droga, którą obraliśmy rok temu jest lepsza. W przypadku klubów o niższych budżetach najważniejsza jest cierpliwość. Młodzi zawodnicy dostają swoją szansę. Sam pamiętam ze swojej gry w barwach Mostostalu Kędzierzyn, że byłem przyzwyczajony do tego, że AZS jest na topie. Mam nadzieję, że na tylko na chwilę się to zmieniło i już niedługo młodzi wychowankowie będą tutaj grali i jeśli coś osiągną, to przejdą do mocnego klubu - tłumaczy słowacki szkoleniowiec.
Kardos zdaje sobie sprawę, że ostatnie dwa sezony częstochowianie nie zaliczą do udanych. Trener apeluje jednak o to, by uzbroić się w cierpliwość, dodając, że młodzi zawodnicy, którzy już są i z pewnością pojawią się w Częstochowie, mają wszelkie warunki, by stać się klasowymi graczami.
- Nie zapominajmy, że kilka lat temu AZS był na szczycie i wszyscy młodzi zawodnicy chcieli tutaj grać. Teraz kluby z czołówki mają wyższe budżety i młodzi gracze wolą grać w takich klubach. To jest naturalne. My musimy wybierać jeszcze młodszych i ich szkolić - dodaje Marek Kardos.
- PlusLiga jest bardzo wymagająca. Widać to doskonale na naszym przykładzie. Młodzi gracze ogrywają się, ale problem polega na tym, że jeśli z trudem przychodzą nam wygrane w Młodej Lidze, to co dopiero mówić o PlusLidze. To jest tego odzwierciedlenie. Nie ukrywajmy i nie mówmy, że mamy znakomitych zawodników. Oni mają wszystko, by takimi się stali. Jeśli będą zawodowcami, to mają wszelkie warunki, by takimi się stać. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od tego, jak ciężko będą pracować i czy wytrzymają to zdrowotnie. Jeśli zapyta się ktoś tych młodych graczy, ile spotkań do tej pory rozegrali, to ja w ich wieku miałem już za sobą cztery razy więcej meczów. Oczywiście, ja stopniowo wchodziłem na wyższy poziom, a oni nie mieli gdzie się ogrywać i od razu zostali wrzuceni na głęboką wodę. Pojawili się kibice, dookoła są media. Na wszystko potrzeba czasu. Spójrzmy jednak na statystyki naszych niektórych zawodników, którzy byli w zespole rok temu. Trzeba umiejętnie poskładać te klocki. Czasem to wypali, a czasem nie. Z racji tego, że ja jestem trenerem, to biorę za to wszystko odpowiedzialność - kończy trener AZS-u Częstochowa.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!