W AZS-ie Częstochowa znów postawią na młodzież? Kardos: Droga obrana rok temu była lepsza

Siatkarzom AZS-u Częstochowa po raz drugi nie udało się awansować do rundy play-off PlusLigi. Marek Kardos podkreśla, że w kolejnym sezonie chciałby obrać podobną drogę budowy zespołu, jak rok temu.

W tym artykule dowiesz się o:

Częstochowianie w tym sezonie mierzyli w awans do grona ośmiu najlepszych zespołów w PlusLidze. Pomóc w realizacji tego celu mieli nowi zawodnicy, którzy w letniej przerwie pojawili się w AZS-ie. Do częstochowskiego klubu trafili m.in. czeski środkowy, Jakub Vesely, Michał Bąkiewicz, Michał Kozłowski, Wojciech Kaźmierczak, czy Michał Kamiński, a więc zawodnicy, którzy z niejednego pieca chleb jedli, a choćby Vesely, czy Bąkiewicz mają za sobą kilka lat spędzonych w barwach narodowych. Z wielu względów praktycznie od początku sezonu akademicy nie spełniali pokładanych w nich nadziei i już kilka kolejek przed końcem rundy zasadniczej z kretesem pożegnali się z marzeniami o grze w ósemce. Przyczyn takiego stanu rzeczy było z pewnością wiele, o czym przekonuje trener częstochowskiej ekipy, Marek Kardos.

- Mogę otwarcie powiedzieć, że przyczyną tego są nietrafione transfery, a do tego kontuzje, które wyeliminowały pewien system naszej gry. Już przedsezonowe mecze sparingowe, w których nie mogliśmy zwyciężyć dały pierwotny obraz naszej gry. Jeżeli przez siedem miesięcy gramy falami: jeden mecz dobrze, a dwa, czy trzy źle i zawodnicy mają spuszczone głowy, to oznacza, że z zespołem jest coś nie tak. To są kwestie struktury drużyny i muszę z przykrością powiedzieć, że pod tym względem w tym roku był niewypał. Na pewno będą zmiany, bo jeśli ktoś gra tyle czasu poniżej solidnego poziomu, to trzeba po prostu dać szansę komuś innemu - podkreśla szkoleniowiec częstochowskiej ekipy.

Wiele wskazuje zatem na to, że częstochowski zespół ponownie czeka gruntowna rewolucja kadrowa. Pod znakiem zapytania stoi również przyszłość samego trenera, któremu kończy się kontrakt z klubem. Kardos ma już jednak w głowie wizję budowy drużyny na kolejny sezon i nie ukrywa, że podobnie, jak w sezonie 2012/2013 chciałby postawić na młodych graczy.

- 30 maja kończy mi się kontrakt i na razie trwają pracę nad konsolidacją środków finansowych. Żeby była jasność: pomagam, by ten zespół wyglądał inaczej. Według mnie droga, którą obraliśmy rok temu jest lepsza. W przypadku klubów o niższych budżetach najważniejsza jest cierpliwość. Młodzi zawodnicy dostają swoją szansę. Sam pamiętam ze swojej gry w barwach Mostostalu Kędzierzyn, że byłem przyzwyczajony do tego, że AZS jest na topie. Mam nadzieję, że na tylko na chwilę się to zmieniło i już niedługo młodzi wychowankowie będą tutaj grali i jeśli coś osiągną, to przejdą do mocnego klubu - tłumaczy słowacki szkoleniowiec.

Kardos zdaje sobie sprawę, że ostatnie dwa sezony częstochowianie nie zaliczą do udanych. Trener apeluje jednak o to, by uzbroić się w cierpliwość, dodając, że młodzi zawodnicy, którzy już są i z pewnością pojawią się w Częstochowie, mają wszelkie warunki, by stać się klasowymi graczami.

- Nie zapominajmy, że kilka lat temu AZS był na szczycie i wszyscy młodzi zawodnicy chcieli tutaj grać. Teraz kluby z czołówki mają wyższe budżety i młodzi gracze wolą grać w takich klubach. To jest naturalne. My musimy wybierać jeszcze młodszych i ich szkolić - dodaje Marek Kardos.

Marek Kardos podkreśla, że koncepcja budowy częstochowskiego zespołu na tegoroczne rozgrywki okazała się niewypałem
Marek Kardos podkreśla, że koncepcja budowy częstochowskiego zespołu na tegoroczne rozgrywki okazała się niewypałem

PlusLiga jest bardzo wymagająca. Widać to doskonale na naszym przykładzie. Młodzi gracze ogrywają się, ale problem polega na tym, że jeśli z trudem przychodzą nam wygrane w Młodej Lidze, to co dopiero mówić o PlusLidze. To jest tego odzwierciedlenie. Nie ukrywajmy i nie mówmy, że mamy znakomitych zawodników. Oni mają wszystko, by takimi się stali. Jeśli będą zawodowcami, to mają wszelkie warunki, by takimi się stać. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od tego, jak ciężko będą pracować i czy wytrzymają to zdrowotnie. Jeśli zapyta się ktoś tych młodych graczy, ile spotkań do tej pory rozegrali, to ja w ich wieku miałem już za sobą cztery razy więcej meczów. Oczywiście, ja stopniowo wchodziłem na wyższy poziom, a oni nie mieli gdzie się ogrywać i od razu zostali wrzuceni na głęboką wodę. Pojawili się kibice, dookoła są media. Na wszystko potrzeba czasu. Spójrzmy jednak na statystyki naszych niektórych zawodników, którzy byli w zespole rok temu. Trzeba umiejętnie poskładać te klocki. Czasem to wypali, a czasem nie. Z racji tego, że ja jestem trenerem, to biorę za to wszystko odpowiedzialność - kończy trener AZS-u Częstochowa.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: