II Liga Mężczyzn: Podsumowanie 5. kolejki

W przełożonym awansem spotkaniu Victorii Wałbrzych z Bałtykiem Szczecin, goście łatwo wywieźli kolejne trzy punkty wskakując na fotel lidera. Lecz sobota już była pełna niespodzianek.

Grupa I:

W zasadzie wszyscy, którzy już liczyli, że królowanie szczecinian zakończy się po dwóch dniach, przecierali oczy ze zdumienia. Faworyzowany Joker przyjechał do Sulechowa i niestety zawiódł na całej linii. Drużyna z Piły została skutecznie rozbita przez miejscowych , którzy nawet nie dali seta sobie ująć. Ciężko wytłumaczyć taką porażkę, ale chyba czkawką się odbija zmiana przed dwoma tygodniami szkoleniowca, który chyba nie bardzo jeszcze czuje grę swoich podopiecznych. Za to dla Oriona należą się zasłużone brawa i kolejne trzy oczka. Siatkarze Pawła Raczyńskiego tym sposobem dołączają do walki o pierwszą czwórkę.

A poznaniacy czym słabsi tym mocniejsi. Nie wiadomo ilu zawodników musiałoby odejść, by zespół Damiana Lisieckiego zaczął przegrywać. Mimo skromnej już kadry poradzili sobie na własnym terenie z akademikami z Zielonej Góry, choć spotkanie było zacięte i wyrównane. Po pierwszej przegranej na styku partii, trzy kolejne zdominowali poznaniacy.

Podrażniona porażkami Olimpia Sulęcin w końcu odzyskała wigor i zdeklasowała beniaminka z Wrześni, jednocześnie spychając gości na ostatnią lokatę w tabeli. I chyba rozpoczną marsz w górną jej część. Teraz to goście mają nóż na gardle i za wszelką cenę muszą szukać punktów.

Do trzech razy sztuka, mówili w Lubinie kibice przed piątą decydującą partią z MKS Trzcianka. Bo był to trzeci tie break gospodarzy i również gości w tym sezonie. Z tą jednak różnicą, że przyjezdni dwa poprzednie wygrali a gospodarze obydwa przegrali. Niestety trójka nie była szczęśliwa dla Cuprum, który uległ MDK-owi 2:3. Od początku spotkanie zanosiło się na szybszą wygraną gości, którzy prowadzili już 2:0. Miejscowych musi cieszyć jednak te jedno oczko, bo dzięki niemu nie spadli na ostatnie miejsce. MKS mimo wygranych czterech z pięciu spotkań, nadal okupuje piątą lokatę.

Grupa II:

Sensacja również w tej grupie, dotychczasowy lider przed własną publicznością nie ograł beniaminka. Opolanie chyba już mają dosyć płacenia frycowego i zaczynają ciułać punkciki, pecha miał Działoszyn, bo to on padł ofiarą podopiecznych trenera Rektora. Akademicy mimo awansu na siódme miejsce, nadal będą walczyć o pozycję o oczko wyżej. Gospodarze natomiast własne gapiostwo przypłacili spadkiem na drugie miejsce.

Nowym liderem zostali Czarni Rząśnia, którzy nieoczekiwanie bardzo łatwo wygrali w Sycowie. Gospodarze mają przed sobą mecz w Pucharze Polski z Avią Świdnik, ale z taką formą daleko nie zajadą. Goście, którym została tylko liga, skutecznie i konsekwentnie dążą do celu o czym świadczy ta wygrana.

W pozostałych spotkaniach również mieliśmy rezultaty w stosunku 3:0, Sudety w końcu przełamały serię tie breków i wygrały w Częstochowie, rzucając się w pogoń za uciekającą czołówką. Bzura u siebie szybko odprawiła SMS, dopisując sobie trzy kolejne oczka. W meczu bez historii Skra nie dała szans ostatniemu w tabeli Górnikowi.

W tabeli mamy obecnie grupę sześciu ekip walczącą o załapanie się do górnej czwórki, za nimi czają się AZS Opole i Delic Pol Częstochowa, a na końcu z dorobkiem odpowiednio dwóch i jednego oczka SMS i Radlin.

Grupa III:

Stołeczne derby zakończyły się zasłużoną wygraną MOS-u, który pokazał różnicę klas dzielącą oba zespoły. Cel Legii w tym sezonie to spokojne utrzymanie, więc tragedii nie było.

W meczu na szczycie, mimo wygranej 3:0 drużyny z Siedlec emocji nie zabrakło. Podopieczni Krzysztofa Wójcika dwa ostatnie sety wygrali na przewagi, pierwszy do 23-ech, drugi kończący to spotkanie do 35-u. Mimo porażki brawa należą się właśnie za tą ostatnią partię dla Pekpolu.

Niespodziewanie łatwo wygrali w Olsztynie siatkarze ze Ślepska, są efekty decyzji zarządu klubu, który zabronił gry własnemu trenerowi. Adam Aleksandrowicz chyba poczuł już pełną kontrolę nad zespołem a jego podopieczni wręcz zdeklasowali gospodarzy w trzech setach.

Armat Kozienice bez niespodzianek zgarnął trzy punkty ze słabym Stoczniowcem, który nie walczył może o wygranie seta, ale chociaż o przekroczenie bariery dwudziestu punktów. Niestety bez skutku. Po tym meczu gdańszczanie spadli na ostatnie miejsce.

Zapowiadany jako mecz o sześć punktów, pojedynek słabeuszy zakończył się podziałem punktów. Jest to konsekwencją słabej gry Wilgi na początku spotkania, dzięki jednak przebudzeniu w trzeciej partii, gospodarze pozostałe już zasłużenie wygrali zgarniając dwa duże oczka. Dla gości z Pruszcza nawet jeden punkt był cenny, bo w końcu mają już coś na koncie, a jeszcze do tego dobry bilans setów i przed nimi jeszcze kilka meczów w których mogą powiększyć swój dorobek.

Grupa IV:

Jedynie w tej grupie ocalały drużyny, które nie zaznały porażki w tym sezonie, mianowicie Czarni i Fart. Obie jednak kompletu punktów już nie mają. Kielczanie musieli się sporo namęczyć w Krakowie, by zgarnąć trzy punkty, akademicy po przegraniu dwóch setów, trzeci zwyciężyli a w czwartym ulegli w końcówce na przewagi.

Radomianie szybko uporali się z Rybnikiem, który po ostatnich sukcesach jechał tu z dużymi nadziejami. Goście nawet nie zagrozili w żadnym secie gospodarzom.

Podobny scenariusz miał mecz w Kętach , gdzie miejscowi rozbili rezerwy Resovii w trzech setach. Było to ważne spotkanie dla układu dołu tabeli, Hejnał zepchnął gości na ostatnie miejsce, samemu umacniając się na siódmym miejscu.

Ciężko w tym sezonie typować wyniki Błękitnych, którzy u siebie zawalają mecze a na wyjazdach sprawiają niespodzianki. Rafako miało liczyć się w walce o czołówkę, ale goście postawili mocną zaporę, którą tylko dwa razy przeszli miejscowi. Dwa punkty pojechały do Ropczyc, jeden został u gospodarzy. Trochę niespodziewany podział punktów, choć z drugiej strony Błękitni gdzieś muszą nadrabiać straty z początku ligi.

Komentarze (0)