Krzysztof Ignaczak: Zostawiliśmy na boisku całe serce

W trzecim starciu półfinałowym Resovia uciekła ZAKSIE spod topora, wygrywając 3:2. - W sobotę na pewno będzie tak samo wyrównane spotkanie - powiedział libero rzeszowian.

Tegoroczna rywalizacja aktualnych mistrzów z wicemistrzami Polski jest bez wątpienia jedną z najbardziej wyrównanych w całej historii PlusLigi. Trzy pojedynki, piętnaście rozegranych setów - więcej grać się po prostu nie da. Piątkowego wieczora w Kędzierzynie-Koźlu doszło jednak do największego zwrotu akcji. Asseco Resovia Rzeszów była już bowiem zaledwie jednego seta od wypadnięcia za burtę, ale w niezwykle dramatycznych okolicznościach wykaraskała się z ogromnych opałów.

- To był dobry mecz w naszym wykonaniu. Zostawiliśmy na boisku całe serce, cały zespół pokazał charakter i właśnie to się liczyło. Spotkanie nie było może do końca piękne, ponieważ każda drużyna popełniła kilka dość prostych błędów, ale obydwie walczyły dzielnie. Cieszymy się, że przedłużyliśmy tą rywalizację - wyjaśnił po piątkowej batalii Krzysztof Ignaczak.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Po dwóch pojedynkach w stolicy Podkarpacia słyszalne były głosy kwestionujące faktyczną siłę ławki rezerwowych rzeszowian. W meczu numer trzy, zmiennicy zamknęli usta wszystkim malkontentom, ponieważ to właśnie oni w ogromnym stopniu odmienili jego losy. Doskonałe wejścia zanotowali Nikołaj Penczew, Fabian Drzyzga oraz Grzegorz Kosok.

- Tak samo było w dwóch pierwszych meczach. W Rzeszowie trochę więcej sportowego szczęścia było po stronie ZAKSY, przegraliśmy u siebie dwa razy po tie-breaku. W piątek piątego seta wygraliśmy, lecz równie dobrze mogli zwyciężyć w nim kędzierzynianie. Obserwujemy naprawdę ciekawe spotkania. Dla kibiców to nie lada gratka i emocje. Fajnie, że te półfinały trwają tak długo, ale dla nas generalnie to trochę męczące - dodał popularny "Igła".

Jak zatem wygląda prognoza na sobotę według świeżo powołanego reprezentanta Polski? - Mam nadzieję, że w czwartym spotkaniu zagramy z jeszcze większą determinacją, popełnimy mniej błędów, sportowe szczęście znajdzie się po naszej stronie i będziemy w stanie wygrać je szybciej. W piątym pojedynku wszystko już byłoby możliwe - zakończył Ignaczak, udając się na konieczny, choć bardzo krótki odpoczynek przed kolejną odsłoną wojny kędzierzyńsko-rzeszowskiej.

Źródło artykułu: