Beniaminek w podwójnej koronie - sezon 2013/2014 w wykonaniu Chemika Police

Chemik nie jest w stanie od razu wygrać ligi - mówiło wielu ekspertów przed rozpoczęciem sezonu. Policzanki udowodniły, że jednak można.

W tym artykule dowiesz się o:

Beniaminek przeważnie jest drużyną, która ma przede wszystkim obronić się przed spadkiem, złapać ogranie, a ewentualnie, przy odpowiednim kierowaniu klubem, powalczyć o wyższe cele w ciągu kolejnych lat. Jednak nie tym razem.

Przed sezonem

O tym, że Chemik Police powalczy o mistrzostwo Polski, dowiedzieliśmy się na przedsezonowej konferencji prasowej. Wtedy to włodarze klubu ogłosili skład zespołu. Trener Mariusz Wiktorowicz wyczytywał kolejne nazwiska, które były zaskoczeniem zarówno dla kibiców, jak i samych dziennikarzy. Oczywiście, w kuluarach mówiło się o poważnych wzmocnieniach, a budżet był na tyle wysoki, że mógł je zagwarantować. Jednak nikt nie oczekiwał, że do klubu dołączą gwiazdy pokroju Anny Werblińskiej czy Małgorzaty Glinki-Mogentale, która po latach sportowej emigracji wróciła do Polski, aby wygrać pierwsze mistrzostwo w karierze. Z takimi personaliami oczekiwania wywindowały w stronę mistrzostwa kraju, a presja, którą zostały obarczone siatkarki, była odczuwalna na każdym kroku. Choć celem zarządu stał się awans do przyszłorocznych rozgrywek Ligi Mistrzyń, to większość kibiców wyczuwała złotą aurę.

Wzloty, bez upadków

W każdym tekście powinno się analizować wzloty i upadki poszczególnych drużyn, jednak w przypadku mistrzyń Polski będzie z tym problem. Chemik w trakcie całego sezonu przegrał dwa spotkania, więc trudno nazwać to upadkiem. Ewentualnie drobnym zachłyśnięciem, czkawką czy minimalnym momentem słabości. Mniej więcej w połowie rozgrywek zmienił się trener, choć roszada na stanowisku szkoleniowym również nie nastąpiła z powodu gorszej formy zespołu. - Stawiamy na doświadczenie, to daje nam większą gwarancję sukcesu - mówiła Joanna Żurowska, tłumacząc zatrudnienie Giuseppe Cuccariniego. Wiktorowicz przegrał dwa spotkania i zakończył pracę z pozycją lidera Orlen Ligi. Zrobił wszystko zgodnie z planem, jednak stał się ofiarą młodego wieku i braku doświadczenia w Lidze Mistrzyń. Przynajmniej tak brzmiała argumentacja włodarzy Chemika, którzy musieli wyjaśnić kibicom, dlaczego ich ulubieniec żegna się z Policami. Przypomnijmy, że Wiktorowicz wywalczył z Chemikiem awans do ekstraklasy, pokonując w finale rozgrywek Jedynkę Aleksandrów Łódzki.  Drobne rysy na szkle nie są w stanie zamazać całości obrazu. Chemik dominował, był zdecydowanie najlepszą drużyną, a w fazie play off pokazał swoją wyższość. Policzanki nie przegrały żadnego z dziewięciu spotkań w ostatecznym etapie rozgrywek. Warto pójść dalej i dodać, że Cuccarini, od momentu przejęcia drużyny, nie przegrał meczu. Seria 20 zwycięstw z rzędu zagwarantowała mistrzostwo i puchar Polski.

Analiza

Żadna drużyna w Orlen Lidze, oprócz Chemika, nie przekroczyła bariery 30% w skutecznym ataku. Policzanki uzyskały 34%. Największą bronią drużyny była siła ataku ze skrzydeł. Glinka-Mogentale i Werblińska to klasa sama w sobie, znana nie tylko w Polsce, ale również w Europie. Dołączyła do nich Ana Bjelica. Serbka to dość młoda siatkarka i wcale nie było pewności, że utrzyma regularną formę przez cały sezon ligowy. Atakująca udowodniła jednak, że jest zawodniczką na wysokim poziomie. Utrzymywała kierunek ataku, nie odstawiając przy tym siły. Umiejętnie obijała i omijała blok. Być może brakuje jej jeszcze technicznych wariantów (kiwki, plasy za blok lub o blok, żeby wznowić akcję), ale przy jej dynamice nie było to aż tak potrzebne. Trio skrzydłowych Chemika dawało drużynie gwarancję zrobienia przejścia. Nawet w trudniejszych momentach, kiedy przyjęcie nie było dokładne, skrzydłowe potrafiły skończyć piłkę na podwójnym bloku. Takiej umiejętności często brakowało rywalkom.

Chemik systematycznie się rozwijał. Na początku rozgrywek grał solidnie, jednak widać było defekty, które dość umiejętnie wykorzystywały rywalki. Największym stał się problem w przyjęciu Glinki-Mogentale. Pierwsze spotkania były dla niej bardzo trudne, często piłka uciekała jej z rąk, a przeciwniczki z premedytacją grały w strefę doświadczonej lewoskrzydłowej. Cuccarini potrafił jednak zażegnać ten problem. Popularna "Maggie" przyjmowała mniejszy wycinek boiska, a więcej pola dostały Werblińska i Agata Sawicka. System zaczął działać zgodnie z oczekiwaniami, a przyjęcie poprawiło się. - Jeśli Chemik sobie przyjmie, to nie ma na nie mocnych - twierdziło wielu siatkarskich ekspertów. Wyniki sugerują, że mieli rację.

Anna Werblińska (atakuje) była najwszechstronniejszą siatkarką Chemika.
Anna Werblińska (atakuje) była najwszechstronniejszą siatkarką Chemika.

Po kilku pierwszych meczach sezonu można było odnieść wrażenie, że Maja Ognjenović, rozgrywająca, preferuje "serbski styl gry". Zwykło się tak mówić o wystawianiu wysokich piłek do skrzydeł. Ognjenović nie czuła odpowiedniego zgrania ze środkowymi, więc ograniczała swoje rozegranie do stosunkowo prostych rozwiązań. - Maja lubi grać środkiem. Znam tę dziewczynę i wiem, że potrzebuje czasu - twierdził Cuccarini. Włoski szkoleniowiec miał rację. Serbka systematycznie zwiększała ilość gry kombinacyjnej. Być może przekonała ją do tego rewelacja tego sezonu, czyli Katarzyna Mróz.  Środkowa Chemika skazywana była na ławkę rezerwowych, a w trakcie trwania rozgrywek stałą się nr 1 na swojej pozycji w drużynie. Atakowała z wysoką skutecznością, dokładając wiele punktów równym blokiem. Choć zbija w swoim stylu, dość anemicznie, jakby wszystko szło zbyt wolno, to skuteczności nie rozlicza się za estetykę. Jej gra przekonała Ognjenović, że warto zaufać środkowym i chyba był to jeden z kluczowych momentów w sezonie. 
 
Ważne słowa

- Odchodzę z drużyny z podniesioną głową - powiedział Mariusz Wiktorowicz po zakończeniu pracy w klubie. Trudno się z takim stwierdzeniem nie zgodzić. Wiktorowicz znacznie wzbogacił sobie siatkarskie CV, a na policki myślnik może patrzeć z dumą.

- Papier nie gra w siatkówkę - zgodnie powtarzały wszystkie siatkarki Chemika. Skład personalny był na tyle mocny, że najczęstsze pytanie, które zadawali dziennikarze, to: "Na papierze żadna drużyna nie ma z wami szans, prawda?". Siatkarki w pewnym momencie stały się odrobinę uczulone na podobne stwierdzenia, ponieważ zwiększały one presję.

- Kompletnie nie spodziewałam się, że przeżyję jeszcze taką chwilę - wykrzyczała, zaraz po zwycięstwie w finale, Małgorzata Glinka-Mogentale. Siatkarka kompletna i utytułowana, choć na swoim koncie nie miała mistrzostwa Polski. Udało się w sezonie 2013/14, a sama zawodniczka była przeszczęśliwa.

Garść statystyk

Najwięcej zdobytych punktów: Malgorzata Glinka-Mogentale (345)
Najwięcej asów serwisowych: Anna Werblińska (44)
Najwięcej punktów zdobytych blokiem: Katarzyna Mróz (89)
Najlepsze przyjęcie: Agata Sawicka (37,53%)

Co dalej? 

-  Chcemy być w final four Ligi Mistrzyń - ambitnie zapowiada Krzysztof Jałosiński, prezes Grupy Azoty, głównego sponsora Chemika. Choć takie słowa wydają się być hurraoptymistyczne, to są podstawy, aby myśleć o sukcesie w rozgrywkach europejskich. Mistrzynie Polskie są mocne, a mogą być jeszcze mocniejsze. - Na tę chwilę dogadaliśmy się z  czterema nowymi siatkarkami - tajemniczo zapowiada Żurowska. W kuluarach mówi się o Marioli Zenik i Aleksandrze Jagieło, jednak to na pewno nie są najgłośniejsze nazwiska, jakie Chemik ma na swojej liście życzeń. Być może te głośne sprawią, że final four stanie się optymistycznym celem, a nie pochopną mrzonką.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: