Drugi trener PGE Skry Bełchatów, Jacek Nawrocki twierdzi, iż drużyna musi błyskawicznie wyciągnąć wnioski z meczu z mistrzem Niemiec i szybko o nim zapomnieć. Bełchatowianie zwyczajnie nie mają czasu na chwile zwątpienia, tylko muszą się odbudować psychicznie.
Okazja do odbudowania psychiki jest wręcz znakomita, bo jeśli mistrzowie Polski poradzą sobie z Jastrzębskim Węglem, to ich morale z pewnością wzrośnie. Należy przypomnieć, że zespół z Jastrzębia już przed sezonem wymieniany był wśród tych drużyn, które mogą poważnie zagrozić PGE Skrze w walce o kolejny złoty medal rozgrywek ligowych. W swoim składzie jastrzębianie mają kilka gwiazd, m.in. świetnego rozgrywającego Nico Freriksa, atakującego Roberta Prygla oraz parę przyjmujących: Benjamina Hardy'ego i Guillaume Samicę.
W Bełchatowie nikt nie przypuszczał, że kryzys nastrojów po bolesnej przegranej przyjdzie w tym sezonie tak szybko. Mecz z Jastrzębskim Węglem będzie ważny nie tylko z uwagi na pozycję graczy PGE Skry w PlusLidze, ale przede wszystkim - ze względu na psychikę bełchatowskich siatkarzy przed spotkaniem w Lidze Mistrzów z Panathinaikosem Ateny.
Z pewnością PGE Skra jest w stanie wygrać z greckim rywalem, ale musza w to uwierzyć także sami zawodnicy. Ewentualne zwycięstwo z Panathinaikosem Ateny znacząco zwiększy szanse mistrzów Polski na wyjście z grupy w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Wiele wskazuje na to, że niedzielny mecz z Jastrzębskim Węglem obejrzy komplet publiczności, czego nie było - niestety - podczas spotkania z VfB Friedrichshafen. W kasie hali Energia zostało wówczas niespełna sto biletów, co jest nieco dziwne zważywszy, że do Bełchatowa przyjechał zwycięzca Ligi Mistrzów z 2007 roku...