Karol Kłos: Będzie jeszcze trudniej niż z Brazylią

Dzień po pojedynku biało-czerwonych z Brazylią powoli stygną emocje, ale i siatkarze i kibice zwracają już oczy w stronę Iranu. - Dobrze wiemy, po co tam jedziemy - zapowiada Karol Kłos.

W tym artykule dowiesz się o:

Polscy siatkarze nie mieli zadowolonych min po niedzielnym spotkaniu w Bydgoszczy, ale też nie było ku temu powodów, bo przegrana 0:3 chwały im nie przynosi. W pomeczowych analizach biało-czerwoni podkreślali dużą różnicę w ich grze w pierwszym i drugim starciu z Canarinhos i wyraźnie lepszą postawę rywali.
[ad=rectangle]

- Brazylia po prostu zagrała lepiej, na pewno na to jej pozwoliliśmy. Nie radziliśmy sobie za bardzo z ich zagrywkami, my z kolei nie odwdzięczaliśmy się im takimi zagrywkami jak w meczu w Krakowie. Myślę, że przez to była taka widoczna różnica. Im grało się później lepiej, dużo bronili, dużo blokowali, nawet na pojedynczym bloku - ocenił Karol Kłos. - Do tego starcia podeszliśmy jak do każdego w Lidze Światowej. To jest ogromne święto, mnóstwo ludzi przychodzi na halę i tutaj nie ma mowy o odpuszczaniu. Brazylijczycy po prostu byli lepsi i wygrali - twierdził środkowy reprezentacji Polski.

Pojedynki polskich siatkarzy, a szczególnie te przeciwko Brazylijczykom, cieszą się coraz większą popularnością. Karol Kłos i Andrzej Wrona, wychodząc niejako naprzeciw oczekiwaniom fanów, nie ograniczają swojego kontaktu z kibicami wyłącznie do hali. Przed meczem w Krakowie umówili się na jednym z placów ze swoimi sympatykami "na kawę", ale ogromne zainteresowanie taką akcją mocno ich zaskoczyło.

- To był pomysł Andrzeja. Mieliśmy wolne bilety i pomyśleliśmy, że możemy coś zrobić dla kibiców. Zaskakuje nas liczba osób, które przychodzą na te spotkania. W Krakowie nie było za dużo czasu jak przy pierwszej akcji, ale w ciągu godziny przed hotelem zebrała się spora grupka ludzi. Mi było bardzo miło, ale myślę, że był taki tłum, że nie zdążyliśmy podpisać wszystkich kartek i zrobić z każdym zdjęcia - relacjonował Kłos. Na razie nie zanosi się jednak na to, że pozostali reprezentacji pójdą w ślady dwóch środkowych. - Są chyba trochę wkurzeni, bo przez też mają dużo pracy, bo muszą więcej podpisywać i pozować do zdjęć. Ludzie przez to wiedzą, w jakim mieszkamy hotelu i może nie mamy tyle spokoju, co zazwyczaj, ale takie życie siatkarza - skwitował z uśmiechem.

Przegrana z Brazylijczykami i zwycięstwa Iranu z reprezentacją Włoch bardzo skomplikowały układ w tabeli grupy A Ligi Światowej. W grze o awans cały czas liczą się wszystkie zespoły, ale biało-czerwoni mają o dwa spotkania mniej rozegrane od Brazylijczyków i dla końcowych wyników kluczowe będą cztery mecze podopiecznych Stephana Antigi z Irańczykami. Pierwsza odsłona tej walki w najbliższy piątek i niedzielę w Teheranie.

- Będzie jeszcze trudniej niż z Brazylią. Trener nas na to uczula i dobrze wiemy, po co tam jedziemy. Te cztery mecze są o wszystko i jeżeli nam się uda wygrać, to będzie bardzo dobrze. To będzie długa podróż, ale teraz każdy pojedynek jest gdzieś indziej i już przyzwyczailiśmy się do tego. Na pewno jest ciężko, ale każdy ma ciężko. Jeden i drugi zespół ma takie same warunki, więc trzeba zacisnąć zęby. Mamy ogromne szanse, żeby awansować do Final Six. Nie będzie jednak łatwo, bo trener nam już mówił, że oni grają lepiej od Brazylii i będzie ciężko - zakończył Karol Kłos.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (0)