Celeste Plak: Chcemy wygrać i awansować

Młoda holenderska przyjmująca przyznaje, że przegrany w fatalnym stylu pierwszy set meczu z Portoryko tylko zmotywował ją i zespół do lepszej gry.

Drugie półfinałowe spotkanie koszalińskiego turnieju final four II dywizji World Grand Prix miało przedziwny przebieg. Faworyzowana reprezentacja Oranje szybko narzuciła Portorykankom swój styl gry, ale pod koniec pierwszego seta roztrwoniła sześciopunktową przewagę i przegrała inauguracyjną partię. W kolejnej odsłonie siatkarki z Holandii miały już więcej powodów do radości, ale wygraną dał im dopiero trzydziesty pierwszy punkt! Swoją wyższość udowodniły jednak w setach numer trzy i cztery. [ad=rectangle]

- Mecz rozpoczęłyśmy z furią. Szybko wypracowałyśmy sobie sporą przewagę nad rywalem, ale później pojawiły się po naszej stronie pewne problemy w przyjęciu. Portoryko wykorzystało swoją szansę i wygrało seta. Na szczęście w kolejnych partiach potrafiłyśmy odpowiedzieć agresją i pasją, co na pewno pomogło nam przełamać opór przeciwnika. Gdy już wróciłyśmy do swojej gry, musiałyśmy mieć pewność, że tym razem nie damy się już zaskoczyć, tak jak na początku spotkania. W ostatnim secie "odpaliła" nam zagrywka, dzięki czemu bez przerwy wywierałyśmy na Portorykankach presję i w rezultacie mecz zakończył się dla nas szczęśliwie - przyznaje w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Celeste Plak.

Niespełna 19-letnia, ale uważana za olbrzymi talent na swojej pozycji, holenderska przyjmująca było jedną z najlepszych aktorek wieczornego widowiska w koszalińskiej hali. Siatkarka, która zdobyła tego dnia 13 punktów (najwięcej w swoim zespole) zdradza, że jej zespół dostał potężnego motywacyjnego "kopa", gdy przegrał inauguracyjnego partię meczu. - Porażka w pierwszej odsłonie na pewno nas nie podłamała. Wręcz przeciwnie, wywołała w nas bunt, zmotywowała do lepszej gry i sprawiła, że jeszcze bardziej chciałyśmy wygrać ten mecz - podkreśla.

W niedzielę Holandia w finale turnieju zmierzy się z reprezentacją Belgii. Obie drużyny wydają się nie mieć przed sobą tajemnic. - Znamy belgijski zespół doskonale. On nas zresztą też. Bardzo często gramy przeciwko sobie. W ekipie naszych sobotnich rywalek znajdują się zawodniczki, które potrafią zrobić różnicę. Nasz zespół jest z kolei chyba bardziej wyrównany. Mamy nadzieję, że zagramy naszą siatkówkę, z agresją, pasją i uśmiechem na twarzach, i że uda się nam wygrać i awansować - przekonuje nasza rozmówczyni.

A jak Celeste Plak ocenia miejsce rozgrywania turnieju i fanów siatkówki, którzy zdecydowali się obejrzeć final four na żywo? - Bardzo podoba mi się hala w Koszalinie. Kibice są tu naprawdę fajni, mimo że akurat w piątek byli przeciwko nam (śmiech). Było głośno, a to zawsze przyjemna sprawa w meczach siatkarskich - wyjaśnia.

Z Koszalina dla SportoweFakty.pl,
Marcin Olczyk

Komentarze (0)