Dzięki wygranej z Rumunami biało-czerwoni zapewnili sobie awans do półfinałów z pierwszego miejsca w drugiej grupie. Wtorkowy pojedynek był jednym z tych, które "muszą się odbyć". - Cieszymy się przede wszystkim ze zwycięstwa. Można powiedzieć, że takie mecze są najtrudniejsze, bo jest to najsłabszy przeciwnik, jednak nie jesteśmy do końca zadowoleni z gry - przyznał Bartosz Bućko. Do samego rezultatu nie mógł mieć zastrzeżeń. - Wynik jednak w pełni nas zadowala i mamy nadzieję, że to jest dobry krok do tego, aby odnieść zwycięstwo w tym turnieju - dodał po chwili.
[ad=rectangle]
Przed rozpoczęciem imprezy trenerzy reprezentacji Polski, Jacek Nawrocki i Maciej Zendeł, zwracali uwagę na Rumunię jako ten zespół, który może się liczyć w walce o czołowe lokaty. Występ podopiecznych George'a Grigorie całkowicie zaprzeczył jednak tym przewidywaniom. - W rozgrywkach kadetów nie graliśmy z tą drużyną, więc jej nie znaliśmy. Byliśmy jednak przygotowani na wszystko - podkreślił leworęczny atakujący.
Nasi rodacy nie zaznali jeszcze smaku porażki. - Nastawiliśmy się przed tym turniejem na to, że każda reprezentacja pokaże dobry poziom i każde spotkanie będziemy traktować jak mecz o awans. Myślę, że poza tym starciem z Rumunią, którego poziom nie był zachwycający, nie myliliśmy się - poprzednie spotkania były bardzo ciężkie i musieliśmy walczyć o każdy punkt - powiedział Bućko.
Po niedzielnym starciu z Turcją, w którym zdobył 27 punktów, wtorkowy pojedynek był w wykonaniu zarówno skrzydłowego, jak i jego pozostałych kolegów, delikatnie mówiąc, niezbyt zachwycający. - To nie jest najważniejsze. Jestem zadowolony, ale najistotniejsze jest to, że zespół wygrywa, i oby tak dalej - skomentował swój poprzedni występ.
We wtorkowy wieczór Nawrocki przeprowadził wiele zmian. Jego podopieczni muszą radzić sobie w mocno okrojonym składzie po szeregu urazów, jakie dotknęły drużynę przed i już w trakcie europejskiego czempionatu. - Na pewno kontuzje nie ułatwiają nam życia. Przed mistrzostwami mieliśmy kilka wariantów, które teraz moglibyśmy wykorzystać, ale, jak widać, radzimy sobie dobrze, mamy pierwsze miejsce w tabeli - zaznaczył Bućko.
- Najważniejszy jest wynik. Trener obracał tak zespołem, żeby każdy w miarę możliwości zagrał i każdy odpoczął, m.in. Rafał Szymura nie wyszedł na boisko. Myślę, że nasza forma fizyczna jest w bardzo dobrym stanie - zakończył atakujący.
Z Brna,
Piotr Dobrowolski.