Po zapewnieniu sobie przez biało-czerwonych pierwszego miejsca w grupie B na mistrzostwach Europy juniorów był plan, by okazję do zaprezentowania swoich umiejętności otrzymali ci, którzy do tej pory zbyt wiele nie grali. Pojedynek z Czechami Polacy rozpoczęli jednak podstawowym składem, a zmiany były w zasadzie wyłącznie zadaniowe. Dlaczego? - Mieliśmy na początku zamiar oszczędzić zawodników, ale uznaliśmy, że gra jest najlepszym treningiem - tłumaczy Maciej Zendeł. Nasi zawodnicy mieli szanse zakończyć pierwszą fazę rozgrywek z kompletem zwycięstw i tak też się stało. - Podjęliśmy decyzję, że wychodzimy podstawową "szóstką" i gramy o pełną pulę, bo rzadko się zdarza, by w grupie wygrać pięć meczów. To nam się udało i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni - dodaje trener.
[ad=rectangle]
Wynik spotkania z Czechami decydował o tym, która z drużyn zajmie drugie miejsce i awansuje do półfinału. Polacy nie "podłożyli" się, tylko zagrali na swoim poziomie, co spotkało się z uznaniem przedstawicieli europejskiej federacji. - Taka jest siatkówka. Ktoś zyska, ktoś straci. Do "czwórki" wchodzi Słowenia, która przegrała dwa pierwsze spotkania, w kolejnych była już górą. Nie patrzymy jednak na Słoweńców, skupiamy się na nas - przyznaje asystent Jacka Nawrockiego.
Zdaniem Macieja Zendeła, w meczu z gospodarzami Polacy zaprezentowali się bardzo dobrze. - Nieskromnie powiem, że zagraliśmy chyba jak na razie nasz najlepszy mecz na tych mistrzostwach, graliśmy konsekwentnie. Prawie cała hala kibicowała gospodarzom, sędziowie też tam trochę za nimi byli, bo jednak "ściany pomagają". Na szczęście my stanęliśmy na wysokości zadania i możemy się cieszyć z piątego zwycięstwa - mówi drugi opiekun biało-czerwonych.
W półfinale nasi reprezentanci zmierzą się z Francuzami, z którymi przed przyjazdem Brna rozegrali trzy sparingi. Tylko jeden z nich zakończył się minimalną porażką polskich siatkarzy. - Można powiedzieć, że zespół francuski jest w naszym zasięgu. Szanse oceniam 50 na 50 - twierdzi trener. Dzięki korzystnym wynikom w grupie A biało-czerwonym udało się uniknąć Rosji. - Nie ukrywam, że w półfinale nie chcieliśmy trafić na Rosję. Po czwartym meczu (kiedy Włosi pokonali Rosjan 3:2 - przyp.aut.) trochę się to skomplikowało, ale ostatecznie wszystko się tak ułożyło, że Francuzi wyeliminowali Włochów z gry o medale, a z Rosjanami zmierzą się Słoweńcy - przypomina Maciej Zendeł.
Ostatni krążek na mistrzostwach Europy juniorów reprezentacja Polski zdobyła w 1996 roku. - Mam nadzieję, że będziemy grali w finale. Małymi kroczkami do tego dążymy - zapowiada szkoleniowiec.
Z Brna,
Agata Kołacz