To już pięć lat od historycznego złota Polaków w mistrzostwach Europy

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

Mija dokładnie pięć lat od czasu, kiedy Polacy stanęli na najwyższym stopniu podium mistrzostw Europy. 13 września 2009 roku prowadzeni przez Daniela Castellaniego pokonali 3:1 reprezentację Francji.

W tym artykule dowiesz się o:

W roku 2009 biało-czerwoni jechali do Turcji z nadziejami, a wrócili z medalem z najcenniejszego kruszcu, który zdobyli w świetnym stylu. W tym turnieju nie brakowało emocji, a po ostatnim gwizdku finałowego starcia radości i wzruszeń. [ad=rectangle] Nastroje przed...

Polscy siatkarze musieli wywalczyć sobie miejsce w mistrzostwach Europy w kwalifikacjach, a zrobili to po mrożącej krew w żyłach walce, po której można było odsapnąć z ulgą. Na czempionat nasza reprezentacja jechała już z innym szkoleniowcem, a jednocześnie bez kluczowych zawodników - przedłużała się rehabilitacja Mariusza Wlazłego, z gry wypadł także Michał Winiarski, a w trakcie sparingowego meczu ścięgno Achillesa zerwał Sebastian Świderski. Nieszczęścia mnożyły się, a nadzieje malały.

Na głęboką wodę zostali rzuceni młodzi, zdolni - Bartosz Kurek, który jeszcze przed mistrzostwami udowodnił swoją przydatność dla kadry, Zbigniew Bartman, Piotr Nowakowski oraz Marcel Gromadowski. Polacy mieli więc pod górkę, ale sukces zdobyty w bólach smakuje o wiele lepiej.

Krok po kroku do cennego medalu

Europejski czempionat rozpoczynał się dla biało-czerwonych od konfrontacji z Francuzami, których prowadził wtedy... aktualny drugi szkoleniowiec naszej kadry narodowej, Philippe Blain. Natomiast w wyjściowej szóstce regularnie pojawiał się Stephane Antiga, obecny pierwszy trener naszej reprezentacji. Inauguracyjne spotkanie miało duże znaczenie ze względu psychologicznego, dobre wejście w turniej jest ważne dla każdej drużyny. Po dramatycznym boju lepsi okazali się ówcześni podopieczni Daniela Castellaniego.

Polacy rozpoczęli mistrzostwa Europy od pokonania Francuzów. Na zdjęciu Stephane Antiga próbuje zablokować atak Michała Bąkiewicza
Polacy rozpoczęli mistrzostwa Europy od pokonania Francuzów. Na zdjęciu Stephane Antiga próbuje zablokować atak Michała Bąkiewicza

W pierwszej fazie zmagań Polacy pokonali jeszcze Niemców (byli bliscy odniesienia zwycięstwa w trzech setach, ale ostatecznie wygrali 3:1) oraz bez większego problemu gospodarzy turnieju, Turków. Nasi reprezentanci z pierwszego miejsca w grupie awansowali do drugiej rundy, gdzie zaczęły się schody.

Drugą część mistrzostw podopieczni Castellaniego rozpoczęli od starcia z ówczesnymi obrońcami tytułu - Hiszpanami, a także od coraz odważniejszych deklaracji dotyczących zdobycia medalu. W dniu 8 września w hali w Izmirze miał miejsce prawdziwy siatkarski horror, którego zakończenie rozstrzygnęło się dopiero w tie-breaku. Tę decydującą odsłonę biało-czerwoni rozpoczęli nieco nerwowo, ale udało im się doprowadzić do walki punkt za punkt, a spotkanie zakończył blok Daniela Plińskiego. Tym samym Polacy byli już jedną nogą w półfinale.

Walkę w strefie medalowej nasi siatkarze przypieczętowali wygraną nad Słowacją. Piotr Gacek był świadomy, że jest to rywal wymagający, a Piotr Gruszka miał nadzieję na odniesienie w miarę łatwego zwycięstwa. W Izmirze miał miejsce kolejny horror, który ponownie zakończył się happy-endem z udziałem polskiej reprezentacji! Słowakom udało się doprowadzić do tie-breaka, w którym jednak ugięli się pod naporem udanych akcji doświadczonego Gruszki. I tak biało-czerwoni po 26 latach ponownie walczyli o medale mistrzostw Starego Kontynentu.

Na zakończenie drugiej rundy nasi reprezentanci pokonali jeszcze Greków, udowadniając, że w tym turnieju nie ma dla nich rzeczy niemożliwych i z kompletem zwycięstw awansowali do fazy pucharowej. Długie oczekiwanie na złoto

Polacy mieli szansę stanąć na podium mistrzostw Europy po raz pierwszy od 26 lat. Nic więc dziwnego, że nad Wisłą zapanowała medalowa gorączka, a każdy kibic marzył o szczęśliwym zakończeniu czempionatu. Choć od ziszczenia marzeń naszych siatkarzy dzieliły zaledwie dwa zwycięstwa, to pokonanie tej drogi było niezmiernie trudne.

W półfinale ekipa dowodzona przez Castellaniego trafiła na Bułgarów. Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania doszukiwano się porównań z mistrzostwami świata 2006, w których to Polacy właśnie w półfinale pokonali tego rywala. Nasi reprezentanci byli spokojni przed półfinałową walką, choć nie brakowało głosów, mówiących że ich zwycięska passa może dobiec ku końcowi. Obawy okazały się nieuzasadnione, biało-czerwona husaria, z liderem w osobie Bartosza Kurka, w pokonanym polu zostawiła kolejną drużynę, która zdołała nawiązać wyrównaną walkę tylko w jednym z setów. Od złotego medalu Polaków dzielił już tylko jeden krok!

A na przeszkodzie do mistrzowskiego tytułu stanęli... Francuzi. Nasi siatkarze rozpoczęli czempionat od starcia z Les Bleus i konfrontacją z nimi mieli go zakończyć. Ta swoista Trójkolorowa klamra kompozycyjna napawała nadzieją. Kto bowiem był w stanie zatrzymać rozpędzonych Polaków?

Kibice mocno ściskali kciuki nie tylko w domach przed telewizorami, ale i w czterech polskich miastach - w centralnych punktach Warszawy, Krakowa, Wrocławia i Poznania ustawiono bowiem telebimy. Oczy wszystkich fanów ponownie były zwrócone na siatkarską reprezentację, tak jak podczas mistrzostw świata w roku 2006. O ile wtedy nasi zawodnicy nie mieli zbyt dużych szans w starciu z wielką Brazylią, o tyle w Izmirze na finałową batalię wychodzili ze zdecydowanie lepszej pozycji - pozycji faworyta.

Francuzi ze wszystkich stron odgrażali się chęcią rewanżu, podkreślając fakt, że półfinałowy triumf 3:2 nad Rosjanami dodał im skrzydeł. Na te słowa Piotr Gacek odpowiedział zdecydowanym twierdzeniem, że naszej reprezentacji nikt nie jest w stanie zatrzymać. Już premierowy set finałowego starcia pokazał, że walka toczy się o najwyższe cele - na przewagi zwyciężyli Polacy, którzy wygrali również następną partię. Wtedy Trójkolorowi wrócili do gry i doprowadzili do czwartego seta, w którym raz po raz niwelowali prowadzenie zawodników Castellaniego. Końcówka była niezwykle nerwowa, ale zimną krew zachował Piotr Gruszka, który wziął ciężar gry na swoje barki i dwoma udanymi atakami zakończył tę partię, ten mecz i te mistrzostwa!

Polacy z trofeum dla najlepszej drużyny Starego Kontynentu
Polacy z trofeum dla najlepszej drużyny Starego Kontynentu

... Nastroje po

Wcześniej nasza reprezentacja aż pięciokrotnie sięgała po srebrny medal czempionatu, ale dopiero w dniu 13 września 2009 roku złotymi zgłoskami zapisała się na kartach polskiej siatkówki, po raz pierwszy zdobywając mistrzowski tytuł.

Jako pierwszy złoty krążek odebrał Paweł Zagumny, który ubrany był w koszulkę wielkiego nieobecnego turnieju - Sebastiana Świderskiego. Do Polaków trafiły również nagrody indywidualne, najlepszym rozgrywającym został wybrany Zagumny, a statuetka dla MVP mistrzostw Europy zasłużenie powędrowała do Piotra Gruszki, który z konieczności został przestawiony na pozycję atakującego.

- Jeśli będziemy prezentować taki styl gry w każdym kolejnym spotkaniu, to może to zaowocować medalem, najpewniej złotym - mówił PAP po pokonaniu w I fazie turnieju Bartosz Kurek, którego słowa znalazły potem odzwierciedlenie w rzeczywistości. W trakcie zmagań z postawy zespoły zadowolony był Michał Bąkiewicz. - Myślę, że dwa miesiące temu, nikt by nie postawił na nas złamanego grosza. Większość nas skreśliła, bo wiedziała, co nas dopadło jako zespół. Cieszymy się teraz i mamy satysfakcję, że w takim zestawieniu osiągnęliśmy bardzo dużo, a może być jeszcze więcej - zauważył w rozmowie z PAP po wywalczeniu awansu do półfinału.

MVP zmagań w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przyznał, że mogło go zabraknąć w ówczesnej reprezentacji. - Rozmawiałem z trenerem i rzeczywiście, mogło mnie w tej reprezentacji zabraknąć. Potem była druga rozmowa i ustaliśmy, że będę na pewno w kadrze. Pomyślałem wtedy sobie, że przyjadę i będę walczył. Uznałem, że za długo gram w reprezentacji, by oddać miejsce bez walki. A gdy nie uda mi się załapać do drużyny i ci młodzi będą lepsi ode mnie to po prostu powiem im: Dobra, wy gracie, a ja jadę do domu. Potem okazało się, że mogę pomóc drużynie jako atakujący - wyjawił Gruszka.

Po zdobyciu złota doświadczony Daniel Pliński podkreślał znaczenie psychicznej wytrzymałości naszych reprezentantów, którzy po powrocie do kraju zostali przywitani na Okęciu w iście królewski sposób. Ówczesny prezydent RP, Lech Kaczyński, przyznał zawodnikom odznaczenia państwowe.

Radości po historycznym złocie nie było końca, siatkarska reprezentacja przez długi czas nie schodziła z ust Polaków i była tematem numer jeden w mediach. Dziś po tamtym sukcesie pozostały jedynie piękne i w zruszające wspomnienia, a także - tradycyjnie już - nadzieja na kolejne osiągnięcia nie tylko w mistrzostwach Europy, ale obecnie i w światowym czempionacie.

Wyniki reprezentacji Polski w ME 2009:

I faza, grupa A (Izmir)

3 września, Polska - Francja 3:1 (18:25, 25:17, 25:22, 25:18) 4 września, Polska - Niemcy 3:1 (25:17, 25:23, 27:29, 25:14) 5 września, Turcja - Polska 0:3 (23:25, 18:25, 17:25)

II faza, grupa E (Izmir)

8 września, Polska - Hiszpania 3:2 (18:25, 25:20, 25:18, 23:25, 17:15) 9 września, Słowacja - Polska 2:3 (25:21, 15:25, 10:25, 25:14, 14:16)

10 września, Polska - Grecja 3:0 (25:22, 28:26, 25:20)

Faza pucharowa (Izmir) Półfinał:

12 września, Polska - Bułgaria 3:0 (25:19, 30:28, 25:20)

Finał 13 września, Polska - Francja 3:1 (29:27, 25:21, 16:25, 26:24)

Biało-czerwoni na najwyższym stopniu poium Mistrzostw Europy 2009
Biało-czerwoni na najwyższym stopniu poium Mistrzostw Europy 2009

Skład reprezentacji Polski na ME 2009:

Rozgrywający: Paweł Woicki, Paweł Zagumny

Atakujący: Marcel Gromadowski, Piotr Gruszka , Jakub Jarosz

Środkowi: Marcin Możdżonek, Piotr Nowakowski, Daniel Pliński Przyjmujący:

Zbigniew Bartman, Michał Bąkiewicz, Bartosz Kurek, Michał Ruciak

Libero: Piotr Gacek, Krzysztof Ignaczak

Sztab szkoleniowy: Daniel Castellani (I trener), Krzysztof Stelmach (II trener)

Źródło artykułu:
Komentarze (0)