W roku 2009 biało-czerwoni jechali do Turcji z nadziejami, a wrócili z medalem z najcenniejszego kruszcu, który zdobyli w świetnym stylu. W tym turnieju nie brakowało emocji, a po ostatnim gwizdku finałowego starcia radości i wzruszeń.
[ad=rectangle]
Nastroje przed...
Polscy siatkarze musieli wywalczyć sobie miejsce w mistrzostwach Europy w kwalifikacjach, a zrobili to po mrożącej krew w żyłach walce, po której można było odsapnąć z ulgą. Na czempionat nasza reprezentacja jechała już z innym szkoleniowcem, a jednocześnie bez kluczowych zawodników - przedłużała się rehabilitacja Mariusza Wlazłego, z gry wypadł także Michał Winiarski, a w trakcie sparingowego meczu ścięgno Achillesa zerwał Sebastian Świderski. Nieszczęścia mnożyły się, a nadzieje malały.
Na głęboką wodę zostali rzuceni młodzi, zdolni - Bartosz Kurek, który jeszcze przed mistrzostwami udowodnił swoją przydatność dla kadry, Zbigniew Bartman, Piotr Nowakowski oraz Marcel Gromadowski. Polacy mieli więc pod górkę, ale sukces zdobyty w bólach smakuje o wiele lepiej.
Krok po kroku do cennego medalu
Europejski czempionat rozpoczynał się dla biało-czerwonych od konfrontacji z Francuzami, których prowadził wtedy... aktualny drugi szkoleniowiec naszej kadry narodowej, Philippe Blain. Natomiast w wyjściowej szóstce regularnie pojawiał się Stephane Antiga, obecny pierwszy trener naszej reprezentacji. Inauguracyjne spotkanie miało duże znaczenie ze względu psychologicznego, dobre wejście w turniej jest ważne dla każdej drużyny. Po dramatycznym boju lepsi okazali się ówcześni podopieczni Daniela Castellaniego.
W pierwszej fazie zmagań Polacy pokonali jeszcze Niemców (byli bliscy odniesienia zwycięstwa w trzech setach, ale ostatecznie wygrali 3:1) oraz bez większego problemu gospodarzy turnieju, Turków. Nasi reprezentanci z pierwszego miejsca w grupie awansowali do drugiej rundy, gdzie zaczęły się schody.
Drugą część mistrzostw podopieczni Castellaniego rozpoczęli od starcia z ówczesnymi obrońcami tytułu - Hiszpanami, a także od coraz odważniejszych deklaracji dotyczących zdobycia medalu. W dniu 8 września w hali w Izmirze miał miejsce prawdziwy siatkarski horror, którego zakończenie rozstrzygnęło się dopiero w tie-breaku. Tę decydującą odsłonę biało-czerwoni rozpoczęli nieco nerwowo, ale udało im się doprowadzić do walki punkt za punkt, a spotkanie zakończył blok Daniela Plińskiego. Tym samym Polacy byli już jedną nogą w półfinale.
Walkę w strefie medalowej nasi siatkarze przypieczętowali wygraną nad Słowacją. Piotr Gacek był świadomy, że jest to rywal wymagający, a Piotr Gruszka miał nadzieję na odniesienie w miarę łatwego zwycięstwa. W Izmirze miał miejsce kolejny horror, który ponownie zakończył się happy-endem z udziałem polskiej reprezentacji! Słowakom udało się doprowadzić do tie-breaka, w którym jednak ugięli się pod naporem udanych akcji doświadczonego Gruszki. I tak biało-czerwoni po 26 latach ponownie walczyli o medale mistrzostw Starego Kontynentu.
Na zakończenie drugiej rundy nasi reprezentanci pokonali jeszcze Greków, udowadniając, że w tym turnieju nie ma dla nich rzeczy niemożliwych i z kompletem zwycięstw awansowali do fazy pucharowej.
[nextpage]Długie oczekiwanie na złoto
Polacy mieli szansę stanąć na podium mistrzostw Europy po raz pierwszy od 26 lat. Nic więc dziwnego, że nad Wisłą zapanowała medalowa gorączka, a każdy kibic marzył o szczęśliwym zakończeniu czempionatu. Choć od ziszczenia marzeń naszych siatkarzy dzieliły zaledwie dwa zwycięstwa, to pokonanie tej drogi było niezmiernie trudne.
W półfinale ekipa dowodzona przez Castellaniego trafiła na Bułgarów. Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania doszukiwano się porównań z mistrzostwami świata 2006, w których to Polacy właśnie w półfinale pokonali tego rywala. Nasi reprezentanci byli spokojni przed półfinałową walką, choć nie brakowało głosów, mówiących że ich zwycięska passa może dobiec ku końcowi. Obawy okazały się nieuzasadnione, biało-czerwona husaria, z liderem w osobie Bartosza Kurka, w pokonanym polu zostawiła kolejną drużynę, która zdołała nawiązać wyrównaną walkę tylko w jednym z setów. Od złotego medalu Polaków dzielił już tylko jeden krok!
A na przeszkodzie do mistrzowskiego tytułu stanęli... Francuzi. Nasi siatkarze rozpoczęli czempionat od starcia z Les Bleus i konfrontacją z nimi mieli go zakończyć. Ta swoista Trójkolorowa klamra kompozycyjna napawała nadzieją. Kto bowiem był w stanie zatrzymać rozpędzonych Polaków?
Kibice mocno ściskali kciuki nie tylko w domach przed telewizorami, ale i w czterech polskich miastach - w centralnych punktach Warszawy, Krakowa, Wrocławia i Poznania ustawiono bowiem telebimy. Oczy wszystkich fanów ponownie były zwrócone na siatkarską reprezentację, tak jak podczas mistrzostw świata w roku 2006. O ile wtedy nasi zawodnicy nie mieli zbyt dużych szans w starciu z wielką Brazylią, o tyle w Izmirze na finałową batalię wychodzili ze zdecydowanie lepszej pozycji - pozycji faworyta.
Francuzi ze wszystkich stron odgrażali się chęcią rewanżu, podkreślając fakt, że półfinałowy triumf 3:2 nad Rosjanami dodał im skrzydeł. Na te słowa Piotr Gacek odpowiedział zdecydowanym twierdzeniem, że naszej reprezentacji nikt nie jest w stanie zatrzymać. Już premierowy set finałowego starcia pokazał, że walka toczy się o najwyższe cele - na przewagi zwyciężyli Polacy, którzy wygrali również następną partię. Wtedy Trójkolorowi wrócili do gry i doprowadzili do czwartego seta, w którym raz po raz niwelowali prowadzenie zawodników Castellaniego. Końcówka była niezwykle nerwowa, ale zimną krew zachował Piotr Gruszka, który wziął ciężar gry na swoje barki i dwoma udanymi atakami zakończył tę partię, ten mecz i te mistrzostwa!
... Nastroje po
Wcześniej nasza reprezentacja aż pięciokrotnie sięgała po srebrny medal czempionatu, ale dopiero w dniu 13 września 2009 roku złotymi zgłoskami zapisała się na kartach polskiej siatkówki, po raz pierwszy zdobywając mistrzowski tytuł.
Jako pierwszy złoty krążek odebrał Paweł Zagumny, który ubrany był w koszulkę wielkiego nieobecnego turnieju - Sebastiana Świderskiego. Do Polaków trafiły również nagrody indywidualne, najlepszym rozgrywającym został wybrany Zagumny, a statuetka dla MVP mistrzostw Europy zasłużenie powędrowała do Piotra Gruszki, który z konieczności został przestawiony na pozycję atakującego.
- Jeśli będziemy prezentować taki styl gry w każdym kolejnym spotkaniu, to może to zaowocować medalem, najpewniej złotym - mówił PAP po pokonaniu w I fazie turnieju Bartosz Kurek, którego słowa znalazły potem odzwierciedlenie w rzeczywistości. W trakcie zmagań z postawy zespoły zadowolony był Michał Bąkiewicz. - Myślę, że dwa miesiące temu, nikt by nie postawił na nas złamanego grosza. Większość nas skreśliła, bo wiedziała, co nas dopadło jako zespół. Cieszymy się teraz i mamy satysfakcję, że w takim zestawieniu osiągnęliśmy bardzo dużo, a może być jeszcze więcej - zauważył w rozmowie z PAP po wywalczeniu awansu do półfinału.
MVP zmagań w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przyznał, że mogło go zabraknąć w ówczesnej reprezentacji. - Rozmawiałem z trenerem i rzeczywiście, mogło mnie w tej reprezentacji zabraknąć. Potem była druga rozmowa i ustaliśmy, że będę na pewno w kadrze. Pomyślałem wtedy sobie, że przyjadę i będę walczył. Uznałem, że za długo gram w reprezentacji, by oddać miejsce bez walki. A gdy nie uda mi się załapać do drużyny i ci młodzi będą lepsi ode mnie to po prostu powiem im: Dobra, wy gracie, a ja jadę do domu. Potem okazało się, że mogę pomóc drużynie jako atakujący - wyjawił Gruszka.
Po zdobyciu złota doświadczony Daniel Pliński podkreślał znaczenie psychicznej wytrzymałości naszych reprezentantów, którzy po powrocie do kraju zostali przywitani na Okęciu w iście królewski sposób. Ówczesny prezydent RP, Lech Kaczyński, przyznał zawodnikom odznaczenia państwowe.
Radości po historycznym złocie nie było końca, siatkarska reprezentacja przez długi czas nie schodziła z ust Polaków i była tematem numer jeden w mediach. Dziś po tamtym sukcesie pozostały jedynie piękne i w zruszające wspomnienia, a także - tradycyjnie już - nadzieja na kolejne osiągnięcia nie tylko w mistrzostwach Europy, ale obecnie i w światowym czempionacie.
Wyniki reprezentacji Polski w ME 2009:
I faza, grupa A (Izmir)
3 września, Polska - Francja 3:1 (18:25, 25:17, 25:22, 25:18)
4 września, Polska - Niemcy 3:1 (25:17, 25:23, 27:29, 25:14)
5 września, Turcja - Polska 0:3 (23:25, 18:25, 17:25)
II faza, grupa E (Izmir)
8 września, Polska - Hiszpania 3:2 (18:25, 25:20, 25:18, 23:25, 17:15)
9 września, Słowacja - Polska 2:3 (25:21, 15:25, 10:25, 25:14, 14:16)
10 września, Polska - Grecja 3:0 (25:22, 28:26, 25:20)
Faza pucharowa (Izmir)
Półfinał:
12 września, Polska - Bułgaria 3:0 (25:19, 30:28, 25:20)
Finał
13 września, Polska - Francja 3:1 (29:27, 25:21, 16:25, 26:24)
Skład reprezentacji Polski na ME 2009:
Rozgrywający: Paweł Woicki, Paweł Zagumny
Atakujący: Marcel Gromadowski, Piotr Gruszka , Jakub Jarosz
Środkowi: Marcin Możdżonek, Piotr Nowakowski, Daniel Pliński
Przyjmujący: Zbigniew Bartman, Michał Bąkiewicz, Bartosz Kurek, Michał Ruciak
Libero: Piotr Gacek, Krzysztof Ignaczak
Sztab szkoleniowy: Daniel Castellani (I trener), Krzysztof Stelmach (II trener)
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)