Dominika Sobolska: Jeszcze nie czas na szczyt formy

Nowa środkowa dąbrowskiego MKS-u nie miała prawa narzekać po wygranej inauguracji ligi na własnej hali. 23-letnia siatkarka w końcu doczekała się miejsca w meczowej szóstce.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Poziom spotkania między Tauronem Banimexem MKS Dąbrowa Górnicza a PGNiG Naftą Piła nie rzucał na kolana, a momentami zamieniał się we wzajemnie licytowanie się obu ekip w ilości zmarnowanych zagrywek, ale wynik nikogo nie zaskoczył. Dąbrowianki wiedziały, kiedy wywrzeć nacisk na rywalu i nie pozwoliły przyjezdnym z Wielkopolski na wiele. - Najważniejsza jest wygrana 3:0 i pierwsze trzy punkty w lidze. Na pewno nasza gra wymaga jeszcze poprawy i na pewno znajdzie się coś, nad czym wypada jeszcze popracować, ale dzisiejsze zwycięstwo przyszło nam dość gładko - powiedziała po spotkaniu Dominika Sobolska, która w tym sezonie reprezentuje barwy zagłębiowskiej drużyny.
Środkowa może zaliczyć pierwsze spotkania w nowych barwach do przyzwoitych: zdobyła ona łącznie 5 punktów (50 proc. skuteczności w ataku, 1 blok i 1 as serwisowy) i przez całe spotkanie była ważnym elementem w grze na siatce drużyny MKS-u. Ponadto Ozge Kirdar Cemberci nie wahała się rozgrywać z Sobolską efektownych kombinacji, które w poprzednim sezonie były udziałem Turczynki i amerykańskiej środkowej Rachael Adams. - Wypełniałyśmy nasze przedmeczowe założenia bez większych błędów, choć przyznam, że w bloku przeszło nam kilka dziwnych piłek, które powinny zostać spokojnie obronione. Ale i tak jak na pierwszy mecz, któremu zawsze towarzyszą emocje, było nieźle. Żadna z grających drużyn nie pokazała tak naprawdę, na co każdą z nich stać, ale przecież początek sezonu to nie jest właściwy moment na szczyt formy (śmiech) - odparła siatkarka na pytanie o realizację założeń.

Dla urodzonej w belgijskim Menen zawodniczki to spotkanie było szczególnie ważne. 23-latka mogła w końcu zaprezentować się na boisku po roku spędzonym (a raczej przesiedzianym) w Chemiku Police i przełożyć dobrą formę w przedsezonowych sparingach na pierwsze od dłuższego czasu ligowe potyczki. - Każda z nas ma ambicję, by grać, a nie siedzieć albo stać w kwadracie, dlatego ten mecz był dla mnie ważny. Cieszę się, że mam zaufanie trenera i dzięki temu mogę grać w pierwszym składzie drużyny. A jak miasto? Bardzo mi się tu podoba. Niczego nam tu nie brakuje do życia, a sama Dąbrowa to z pewnością dobre miejsce do gry w siatkówkę - przyznała siostra Marty Sobolskiej.

Kubeł zimnej wody na głowy pilanek. "To nie było nawet 50 procent"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×