Patrząc na przebieg kariery Gromadowskiego w ciągu ostatnich siedmiu lat, od momentu przejścia z ZAKSY Kędzierzyn-Koźle do włoskiej Copry Piacenza, śmiało można go określić siatkarskim obieżyświatem. Co prawda występował wyłącznie w Europie, ale w każdym z sezonów miał innego pracodawcę. Grał we Włoszech (Copra Piacenza, Volley Bologna, Volley Brolo), Francji (Paris Volley, Montpellier Volley UC), Polsce (AZS Olsztyn) i Turcji (4 Eylül Belediye Sivas), zaliczył także bardzo krótki, miesięczny, i nieudany pobyt w greckim Iraklisie Saloniki. Przed sezonem 2014/2015 ponownie wrócił do ojczyzny, zasilając szeregi beniaminka PlusLigi z Lubina.
[ad=rectangle]
- Niczego nie żałuję. To by było tylko gdybanie, jeśli teraz zacząłbym się zastanawiać, co by było, gdybym miał innego menedżera, inną propozycję czy też dokonał jakiegoś innego wyboru. To wszystko zbyt długa historia, by tutaj, na stojąco, poruszać jej wszystkie aspekty. Wróciłem do Polski i jest jak jest - powiedział Marcel Gromadowski.
Po trzech ligowych kolejkach, Cuprum zajmuje 10. miejsce w tabeli, z dorobkiem 2 punktów. Jest to wynik całkiem korzystny, jeśli weźmiemy pod uwagę, z kim beniaminek mierzył się w meczach otwierających sezonu. W starciach z Asseco Resovią Rzeszów i PGE Skrą Bełchatów nie udało mu się zbyt wiele wskórać, lecz spotkanie w Kędzierzynie-Koźlu zakończyło się dość niespodziewanym triumfem lubinian 3:2. Gromadowski miał spory udział w sukcesie swojego zespołu, zdobywając 17 punktów, przy 48-procentowej skuteczności w ataku. Blokujący ZAKSY przez pierwsze trzy sety praktycznie nie potrafili znaleźć recepty na powstrzymanie jego uderzeń.
- Z reguły tak jest, że beniaminkowie na początku trafiają na czołowe drużyny. W naszym wypadku to się potwierdziło. W pierwszych dwóch meczach żadnego punktu nie urwaliśmy, choć nasza gra z Resovią w pewnych momentach wyglądała nawet ciekawie. Zabrakło nam troszkę chłodnej głowy. Ale trudno, było minęło, po dwóch pojedynkach mieliśmy zero punktów na koncie, aż przyszedł czas na ZAKSĘ. Trafiliśmy na trochę delikatny moment kędzierzynian. Mają pewne problemy, ale mimo wszystko musieli jakoś reagować i stawić nam czoła. Mecz był ciężki. Szkoda, że nie wywalczyliśmy trzech punktów, bo w trzecim i czwartym secie już pachniało, iż spokojnie zgarniemy komplet "oczek". Troszkę więc żałujemy, że mamy tylko dwa - przeanalizował 28-letni atakujący.
W najbliższej kolejce siatkarze z Dolnego Śląska podejmą Indykpol AZS Olsztyn, zaś w następnych trzech seriach gier ich przeciwnikami będą kolejno AZS Politechnika Warszawska (wyjazd), Cerrad Czarni Radom (dom) oraz Effector Kielce (wyjazd). Terminarz gier czekających Cuprum w ciągu nadchodzących dwóch tygodni wydaje się więc znacznie bardziej łaskawy niż ten z początku sezonu.
- Wszyscy jesteśmy teraz bardziej skupieni. Tak samo zastanawiamy się i współpracujemy nad obecnym sezonem i uważam, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Wiemy, jakie mniej więcej jest nasze miejsce w klasyfikacji, jaki poziom prezentujemy. Wiadomo, że na złoto może nie liczymy, ale na pewno też nie na ostatnią czy przedostatnią pozycję. Chcemy skończyć sezon trochę wyżej - dodał bombardier z Lubina.
Pomimo różnych zawirowań wokół przebiegu kariery, atakujący ma w swoim dorobku kilka znakomitych wspomnień związanych z grą w reprezentacji Polski, w różnych kategoriach wiekowych. Na szerokie siatkarskie wody wypłynął w 2003 roku, kiedy to wraz z kadrą juniorów, prowadzoną przez Grzegorza Rysia, wywalczył złoty medal mistrzostw świata w Teheranie. Co więcej, został on również wybrany najlepszym atakującym tamtej imprezy. W tym samym roku zdobył także wicemistrzostwo Europy kadetów. Sześć lat później mógł natomiast wpisać do swojego CV mistrzostwo Europy seniorów w Turcji. Czy na tym lista sukcesów w biało-czerwonych barwach się zakończy?
- Wizja mojej gry w reprezentacji należy do tych bardziej dalekosiężnych. To taki temat, który już od jakiegoś czasu przemknął. Grali w niej inni, raz zwyciężali, raz przegrywali. Ostatnio akurat wygrywali, i to wielkie rzeczy, więc do naszej kadry narodowej nie ma się o co przyczepić i nie trzeba w niej szukać praktycznie żadnych zmian. Ja skupiam się póki co na PlusLidze, bo to jest nasz codzienny chleb - zakończył Gromadowski.