Vital Heynen i sztuka gry w... bilard

Trener Transferu Bydgoszcz był jednym z nieoczekiwanych gości rozgrywanego w hali "Centrum" spotkania między Tauronem Banimexem MKS Dąbrowa Górnicza i Pałacem Bydgoszcz.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Trudno się dziwić, że Vital Heynen jest przez niektórych uważany za człowieka uzależnionego od siatkówki. Belg wraz ze swoim Transferem Bydgoszcz przyjechał do Sosnowca na sobotni mecz z MKS-em Banimeksem Będzin, a dzień wcześniej znalazł czas na to, by mimo nawału pracy obejrzeć w Dąbrowie Górniczej mecz z udziałem innej drużyny znad Brdy, Pałacu Bydgoszcz. - Od razu zaznaczam, że tak naprawdę nie wiem nic o obu drużynach... Przecież ja na dobrą sprawę nic nie wiem o siatkówce kobiet! - podkreślał z uśmiechem podczas rozmowy z naszym portalem Belg, który najwidoczniej postanowił nadrobić zaległości w tej dyscyplinie sportu: po spotkaniu rozmawiał on długo z przedstawicielami Pałacu, a najdłużej z... libero Anną Korabiec, z którą dogłębnie analizował cały przebieg spotkania z Tauronem Banimexem MKS Dąbrowa Górnicza.
- Co jest najważniejsze w siatkówce? Część ludzi uważa, że punkty, ale właściwa odpowiedź jest inna: błędy. Ta gra nie polega tak naprawdę na zdobywaniu punktów, tylko na ich oddawaniu rywalowi. Zespół z Bydgoszczy po prostu oddał ich w tym meczu za dużo. Nie mam wglądu w statystyki spotkania, ale każdy wyraźnie widział, jak wiele pomyłek popełniał Pałac w ataku i jak często nie radził sobie w grze na siatce. Dzięki temu drużyna przeciwna mogła spokojnie i łatwo zwyciężyć. Do tego doszły tak oczywiste przypadki prostego oddania punktów jak niedokładne przyjęcia. I to jest w tym sporcie normalne, po tym poznaje się drużyny gorsze i lepsze - tak Heynen ocenił przebieg spotkania w hali "Centrum". Czy przyczyn tak wyraźnej dominacji rywalek nad Pałacankami należy upatrywać w niskiej średniej wieku bydgoskiej ekipy? - Nie jestem trenerem siatkarek z Bydgoszczy i broń Boże nie zamierzam wchodzić w kompetencje pani trener, ale gdybym nim był, nigdy nie użyłbym średniej wieku jako tłumaczenia porażki. Każdy siatkarz musi sporo się uczyć w trakcie swojej kariery, niezależnie od tego, ile ma lat. Każdy potrafi zaserwować dziesięć razy z rzędu nad siatką i w pole, z tym że nie zawsze będzie to zagranie trudne dla przeciwnicza. Sztuką jest podjąć ryzyko nawet za cenę błędu. Doświadczenie pomaga, ale przede wszystkim należy wymagać równowagi między ryzykiem a grą nastawioną na brak błędu, a poza tym kluczowe są umiejętności - wyjaśnił selekcjoner kadry Niemiec.
fot. Fotoszer fot. Fotoszer
Na pytanie o różnice między siatkówką kobiet i mężczyzn szkoleniowiec Transferu odpowiedział... w swoim stylu. - Mam doświadczenie w pracy z siatkarkami plażowymi, ale to nie oznacza, że mam inny system gry. Ten jest wciąż taki sam: unikać błędów! Tak jest w każdym sporcie, piłce nożnej, snookerze... Albo bilardzie! Wie pan, czemu ludzie nienawidzą grać ze mną w bilard? Bo nie gram tak, by wbić bilę do łuzy, ale tak, by utrudnić wszystkim innym dobre wbicia i nie popełnić przy tym błędu. I to samo nastawienie chcę przekazać swoim podopiecznym - wytłumaczył Heynen.

Sam mecz, choć był krótki i jednostronny, bardzo spodobał się byłemu rozgrywającemu Noliko Maaseik. Na tyle, by ten całkiem poważnie zadeklarował: - Może pewnego dnia spróbuję trenowania kobiecego zespołu, kto wie? Powiem więcej: kiedyś na pewno to zrobię! Bardzo mi się podoba ten sport, a jeżeli ktoś sądzi, że jest to tylko gorsza i mniej ciekawa odmiana męskiej siatkówki, jest w błędzie. To zupełnie inna dyscyplina, ale ile w niej jest gry obronnej, a ja tak uwielbiam obronę! Czekam na dzień, w którym zacznę pracę z zespołem siatkarek, może być ciekawie - uznał z uśmiechem trener Transfery Bydgoszcz.

Wilczyce znów bez litości - relacja z meczu Tauron Banimex MKS Dąbrowa Górnicza - Pałac Bydgoszcz

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×