Mateusz Mika: Do tej pory straciliśmy tylko jeden punkt. Myślę, że to niezły wynik

Siatkarze Transferu Bydgoszcz nie zdołali przerwać zwycięskiej serii graczy Lotosu Trefla Gdańsk. Podopieczni Andrei Anastasiego w grodzie nad Brdą odnieśli piąte zwycięstwo w rozgrywkach PlusLigi.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
- Bardzo się cieszymy, że nasza zwycięska seria trwa. Do tej pory straciliśmy tylko jeden punkt, myślę, że to jest niezły wynik. W meczu z Transferem nasza gra się trochę nie układała. To było dla nas ciężkie spotkanie, ale najważniejsze jest to, że udało nam się zwyciężyć - powiedział po wygranej w Bydgoszczy Mateusz Mika.
Początek meczu nie wskazywał jednak na to, że goście mogą z grodu nad Brdą wywieźć komplet punktów. Pierwszą partię rozpoczęli bowiem fatalnie, przegrywając 0:6. Z biegiem czasu zdołali jednak nawiązać walkę z rywalami, choć na odrobienie strat zabrakło czasu. - Utknęliśmy na dzień dobry w jednym ustawieniu i nie mogliśmy z tego wyjść. Później na szczęście coś ruszyło, udało nam się powalczyć i wrócić do gry. To było bardzo ważne, bo drugiego seta rozpoczęliśmy z trochę innym podejściem, niż gdybyśmy całą inauguracyjną partie zagrali tak, jak jej początek - przyznał przyjmujący Lotosu Trefla Gdańsk.Złoty medalista Mistrzostw Świata 2014 nie ukrywa, że kluczowe dla losów meczu były dwie kolejne partie, które jego zespół po emocjonujących końcówkach rozstrzygnął na swoją korzyść. - Z pewnością duży wpływ na końcowy wynik miały końcówki drugiego i trzeciego seta. W tych partiach każda piłka była na wagę zwycięstwa, bo kończyły się one na przewagi. Gdybyśmy je przegrali, ten mecz na pewno wyglądałby inaczej - stwierdził wychowanek Hejnała Kęty.
- Jeden punkt stracony w pięciu meczach to niezły wynik - mówi Mateusz Mika - Jeden punkt stracony w pięciu meczach to niezły wynik - mówi Mateusz Mika
Spotkanie w Bydgoszczy, było kolejnym bardzo udanym występem Mateusza Miki, od czasu zakończenia turnieju mistrzostw świata. Reprezentant Polski w meczu przeciwko Transferowi zapisał na swoim koncie 23 punkty i był jedną z najjaśniejszych postaci w swoim zespole. 23-latek twierdzi jednak, że nie odczuwa na sobie specjalnej presji, związanej z odpowiedzialnością za wynik. - Mamy taki zespół, że każdy może dodać coś od siebie, każdy może przechylić szale zwycięstwa na swoją stronę tak jak to dziś zrobił Damian Schulz wchodząc z ławki, także ta odpowiedzialność za wynik rozkłada się u nas na wszystkich graczy - stwierdził Mika.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×