Pięciosetowy pojedynek w hali pod Dębowcem zakończył się zwycięstwem BBTS-u Bielsko-Biała 3:2. Chociaż siatkarze Effectora Kielce walczyli, to zdecydowanie lepsi w tie-breaku okazali się podopieczni Piotra Gruszki. Dla zespołu ze stolicy Podbeskidzia była to druga wygrana w tym sezonie, natomiast kielczanie nie poczuli jeszcze smaku zwycięstwa pomimo tego, że na swoim koncie mają dwa punkty.
[ad=rectangle]
Na pomeczowej konferencji swojego rozczarowania postawą całego zespołu nie krył kapitan kieleckiej ekipy, Adrian Staszewski. Z dobrej strony goście zaprezentowali się jedynie w bloku, który był najmocniejszym i najpewniejszym elementem w ich wykonaniu. - Martwi nas dużo ilość błędów, które popełniliśmy w tym meczu. To zdecydowanie wpłynęło nie tylko na jakość naszej gry, ale również mentalność. Szkoda, że tie-breaka rozpoczęliśmy w tak fatalnym stylu. Udało nam się nawiązać jeszcze walkę, ale niestety było już za późno - ocenił po meczu Staszewski.
W podobnym tonie wypowiadał się trener Effectora Kielce, Dariusz Daszkiewicz. Według szkoleniowca jego podopieczni nie wykorzystali szans, które przytrafiły im się w trakcie całego pojedynku. Kluczowy był bez wątpienia trzeci set, gdy zespół z województwa świętokrzyskiego roztrwonił wypracowaną w końcówce przewagę. - Błędy na pewno miały ogromne znaczenie. Cieszymy się, że przełamaliśmy naszą niemoc, zdobywając punkt. Mieliśmy swoje szanse w tym spotkaniu, a w trzecim secie prowadziliśmy 22:20, ale zwycięstwo wymknęło nam się z rąk. Nie potrafiliśmy skończyć ataku. Czwartą odsłonę zagraliśmy kapitalnie w bloku, mieliśmy dyktować swoje warunki gry, ale już w tie-breaku sami popełniliśmy na początku pięć błędów. Po prostu ręce opadają. Dopóki sami czegoś nie zrozumiemy, to kroku do przodu nie uda nam się zrobić - przyznał Daszkiewicz.
Pomimo zwycięstwa, szkoleniowiec BBTS-u Bielsko-Biała nie miał powodów, aby chwalić swoich zawodników. Piotr Gruszka wyraził również nadzieję, że będzie miał szansę przyjść na kolejną konferencję i powiedzieć, że jest zadowolony z postawy swojego zespołu. - Nie będę ukrywał, że nie jestem zadowolony. Przed meczem jasno zapowiedziałem, że interesują mnie wyłącznie trzy punkty. Życie weryfikuje różne sytuacje, dlatego cieszę się ze zwycięstwa. Czekam na konferencję, kiedy będę mógł przyjść i powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z postawy mojego zespołu, bo zwyciężyliśmy i zdobyliśmy trzy punkty. Mam nadzieję, że się doczekam - podkreślał trener bielszczan.
Drużyna z Bielska-Białej popełniła w tym meczu niemal trzydzieści błędów, przegrywając z rywalami w statystyce bloku. Jednak dobra postawa w ataku, pomyłki rywali, a także świetna zmiana Jose Luisa Gonzaleza pozwoliły BBTS-owi na odniesienie drugiego zwycięstwa w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi. - Patrząc na dotychczasowe sześć naszych pojedynków, to każdy wyglądał podobnie. Oprócz spotkań z Jastrzębskim Węglem oraz Asseco Resovią Rzeszów, to pozostałe mecze miały niemal identyczny przebieg. Jeżeli nie zmienimy swojego podejścia oraz nie zagramy z większą agresją, nie mamy szans w starciu z kimkolwiek - zapowiedział Piotr Gruszka.
Również kapitan gospodarzy, Grzegorz Pilarz przyznał, że przed jego zespołem jeszcze dużo pracy, aby spokojnie rywalizować z pozostałymi ekipami. - Trzeba cieszyć się z tego, że to drugie zwycięstwo we własnej hali. Niestety stylem gry oraz straconym punktem możemy być rozczarowani. Myślę, że jeszcze dużo pracy przed nami. Musimy ciężko trenować, aby nasza siatkówka była coraz lepsza. Zarówno w sferze technicznej, jak i mentalnej - powiedział rozgrywający.
W najbliższą środę BBTS Bielsko-Biała rozegra wyjazdowe spotkanie z Transferem Bydgoszcz, który wygrał do tej pory cztery mecze. Natomiast siatkarze Effectora Kielce spróbują odnieść swoje pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, mierząc się z beniaminkiem Cuprum Lubin.