Bartosz Krzysiek: Nie dołujemy się w szatni

- Tempo ligi nie pozwala wbijać sobie czegoś negatywnego do głowy, bo już mamy kolejny mecz - mówi o atmosferze w zespole atakujący Effectora Kielce. Czy 24-latek wróci do wysokiej formy?

Sebastian Najman
Sebastian Najman
- Zdajemy sobie sprawę gdzie jesteśmy, wiemy, że uciekły nam punkty, ale nie uważamy się też za zespół, który powinien być w pierwszej piątce. Znamy swoje miejsce w szeregu, powinniśmy być wyżej i mieć swoje zwycięstwa, ale też nie nakręcamy się, że gramy o medale - powiedział przed środowym meczem z Cuprum Lubin atakujący kielczan Bartosz Krzysiek.
Ostatnie tygodnie dla Krzyśka to powrót do prawdziwej siatkówki. Jak sam mówi, po kontuzji pleców nie ma śladu i z meczu na mecz widoczna jest poprawa. - Po niedzielnym spotkaniu przyszedłem na siłownię, zrobiłem jeszcze kilka ćwiczeń. Ciężka pracą procentuje, ponieważ z każdym meczem moja skuteczność idzie do góry. Nie ma za bardzo czasu na trening, ale zagrałem już kilka razy i muszę tylko złapać rytm, jest to kwestia dwóch spotkań - przekonuje.

Niezwykle istotny dla zawodnika wracającego po kontuzji jest brak lęku przed nawrotem problemów zdrowotnych. - Jeżeli miałbym robić ćwiczenia gimnastyczne z wyższej półki, to mógłby być problem, bo jeszcze nie ma tej gibkości, ale wszystko jest dobrze. W systemie siatkarskiego treningu mogę robić wszystko, każde ćwiczenie - tłumaczy.

Przed Effectorem kolejne, bardzo ważne spotkanie. - Trzeba realizować taktykę, ponadto musimy wypracować ciągłość w zagrywce, bo gołym okiem widać, że druga jest bardzo często zepsuta. Kolejną rzeczą jest decyzyjność na wysokich piłkach. To jest jednak rzecz, która przychodzi z czasem i potrzeba do tego dużo doświadczenia - powiedział o największych bolączkach zespołu, których wyeliminowanie może pomóc w wywalczeniu pierwszego zwycięstwa.
Bartosz Krzysiek z każdym meczem prezentuje się lepiej Bartosz Krzysiek z każdym meczem prezentuje się lepiej
Kielczanie choć mają na swoim koncie same porażki, nie załamują rąk i w każdej udanej akcji dopatrują się pozytywów, które pozwalają im wierzyć w przełamanie. - Nie dołujemy się w szatni tym, że ciągle przegrywamy. Tempo ligi nie pozwala wbijać sobie czegoś negatywnego do głowy, bo już mamy kolejny mecz. Dla takiego zespołu jak nasz tak częste granie jest dobre. Z każdym meczem będziemy wynosić coraz więcej - stwierdził były gracz Indykpolu AZS Olsztyn.

Gospodarze nie tylko liczą na dużo lepszy występ w swoim wykonaniu, ale również bardzo chcą, aby "trzech groszy" nie dorzucili sędziowie. - W Bielsku dwa razy piłka była w boisku, a chorągiewki były w górze. Na szczęście sędziowie na challenge`u nie bali się zmienić decyzję. Nie wiem czy to kwestia tego, że mecz był transmitowany w telewizji i cała Polska widziałby, że się mylą. Oby w najbliższym meczu nam nie przeszkadzali i nie wypaczyli wyniku kolejny raz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×