Sobotnie spotkanie między Cuprum Lubin a Transferem Bydgoszcz najtrafniej porównać do sinusoidy. Kiedy jedna z drużyn notowała w meczu słabszy moment, druga bezwzględnie to wykorzystywała. Tablica świetlna w lubińskim obiekcie wielokrotnie pokazywała tego dnia rezultat remisowy. Ilość popełnianych błędów w tym spotkaniu była niekiedy zatrważająca, ale atrakcyjność pojedynku uratowały liczne zwroty akcji.
[ad=rectangle]
Gdyby Cuprum Lubin zniwelowało liczbę pomyłek, końcowy rezultat mógł prezentować się inaczej, aczkolwiek jeden punkt może lubinian cieszyć, gdyż to Transfer Bydgoszcz przystąpił do spotkania jako faworyt.
- Na pewno można wszystko zrobić inaczej, ale to tylko się łatwo mówi. Dzisiaj (niedziela) powiem szczerze, nic nam się nie układało. Nieźle weszliśmy w spotkanie, ale w końcówce pierwszego seta Transfer nas dogonił i można powiedzieć, że takim rzutem na taśmę wygraliśmy tę partię. Przez dwa kolejne odsłony byliśmy praktycznie poza grą - powiedział po zakończeniu spotkania Paweł Rusek.
[i]
- No niestety, trzeba sobie powiedzieć, że rywal po prostu nas zniszczył. Mimo tego, iż nic się nie układało, fajnie, że potrafiliśmy ugrać czwartego seta. Pokazaliśmy charakter, pokazaliśmy walkę, nawet gdy gra nam nie idzie. Szkoda, że tie-break się nie powiódł, aczkolwiek moim zdaniem trzeba się cieszyć z tego, że mamy chociaż ten jeden punkt [/i]- dodał libero.
O ile pierwszego seta w wykonaniu beniaminka można zaliczyć na plus, tak w kolejnych dwóch partiach ekipie Gheorghe Cretu ewidentnie nie szło. Niesiona gorącym dopingiem drużyna Cuprum Lubin doprowadziła jednak do wyrównania, ale ostateczna odsłona meczu należała już do Transferu Bydgoszcz.
- Mamy wspaniałą publiczność i fantastycznie, że ze spotkania na spotkanie ta frekwencja rośnie. Także pozostaje nam tylko grać oraz wygrywać. Tego nam trzeba życzyć - szczerze przyznał libero lubińskiego klubu.