Awantura podczas meczu w Olsztynie. Maciej Dobrowolski: Nie potrzebuję przeprosin

Nie dość, że Indykpol AZS przegrał kolejny mecz, tym razem z Politechniką Warszawską, to dodatkowym problemem okazali się sędziowie. - Kłamią w żywe oczy - denerwował się po meczu kapitan AZS-u.

Edyta Gwóźdź
Edyta Gwóźdź
Indykpol AZS Olsztyn ma fatalny początek sezonu w PlusLidze. Po porażce z AZS Politechniką Warszawską w komentarzach zawodników i trenera padały ostre słowa, ale nie tylko z powodu stylu gry zespołu i kolejnej przegranej. Oliwy do ognia dolali sędziowie spotkania, którzy zdecydowali o wyniku trzeciego seta.
W meczu po dwóch setach było 1:1, trzecia partia była rozgrywana na przewagi. Przy wyniku 30:31 Grzegorz Szymański zaatakował w aut. Olsztynianie byli pewni, że piłka otarła się o blok. Nie dane im jednak było tego sprawdzić, ponieważ sędzia główny od razu postanowił sam poprosić o wideoweryfikację. Problem w tym, że sprawdzono, czy piłka była w aucie. - Ja chciałem sprawdzić tę sytuację, ale sędzia wziął sam challenge. Jednak nie sprawdzał bloku, tylko piłkę w boisku - mówił po meczu trener olsztyńskich Akademików Krzysztof Stelmach. - Wtedy zaczęło się "mieszanie" i przekłamywanie pewnych rzeczy. Raz byliśmy już po drugiej stronie siatki, potem wracaliśmy. Sędzia wchodził na słupek i schodził.

Przerwa trwała długo, a sędziowie dyskutowali między sobą i z zawodnikami oraz trenerami obu drużyn. Ostatecznie uznali, że nie można drugi raz sprawdzać tej samej sytuacji, mimo że piłki w aucie nikt nie poddawał w wątpliwość, bo wylądowała kilkadziesiąt centymetrów poza linią końcową. W ten sposób wynik brzmiał 32:30 i 2:1 w setach dla Politechniki.

- Nie przegraliśmy przez sędziów, ale niech oni się zastanowią, czego chcą i po co oni są - irytował się po meczu kapitan Indykpolu AZS Maciej Dobrowolski. - To, że sędzia przeprosił mnie po meczu, jest bardzo miłe, ale ja takiego gestu nie potrzebuję. My, poza przyjemnością, wykonujemy tu swoją pracę. Mamy z niej przyjemności, ale też porażki i smutki. Nie mówię, że byśmy wygrali, ale mogliśmy wygrać tego seta i mielibyśmy przyjemność walki o pełną pulę. A zostaliśmy z burakiem bez punktów. Chętnie bym posłuchał tych panów, ich wypowiedź oficjalną. Bo oni co innego mówią nam tam, na boisku, a ich zdanie zmienia się co kilkanaście sekund, w zależności od punktu w meczu. Kłamią w żywe oczy. Co innego mówią w trakcie meczu, co innego potem.
Sędziowskim debatom nie było końca Sędziowskim debatom nie było końca
Napiętą sytuację starał się rozładować żartobliwie trener gości Jakub Bednaruk. - Przyznaję, że piłka była po bloku. Choć tak na marginesie ja do końca życia będę pamiętał tę "meczówkę" z zeszłego roku. To nawiązanie do ostatniego spotkania ubiegłego sezonu, kiedy w walce o piąte miejsce w tabeli jego zawodnicy prowadzili w Olsztynie 14:10 w tie-breaku, aby ostatecznie przegrać po serii zagrywek Rafała Buszka. - Ta "meczówka" nie równa się do tamtej. Musiałbym z dziesięć setów wygrać, żeby się wyrównało. Ale w tym meczu sędziowie rzeczywiście się pomylili. Niepotrzebnie sprawdzali.

Sędziowie sobotniego spotkania po meczu zostali nawet przebadani alkomatem przez policję. Badanie nie wykazało jednak zawartości alkoholu w ich krwi, a olsztynianie zgodnie przyznawali, że awantura z sędziami nie usprawiedliwia ich porażki. Czwartego seta przegrali bowiem gładko. - Oczywiście mogliśmy wygrać trzeciego seta, ale nie jest powiedziane, że tak by się stało, bo to co wyprawialiśmy w tym meczu, wołało o pomstę do nieba - podsumował trener Stelmach, który następnie poddał się pod ocenę Rady Nadzorczej i zarządu klubu. Informujemy o tym w oddzielnym newsie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×