Komunikat o wykrytym zagrożeniu pojawił się o godzinie 17:24. Licznie zgromadzona publiczność została ewakuowana, a przyczyną było włączenie się alarmu przeciwpożarowego. Po kilku minutach w Hali Widowiskowo-Sportowej w Częstochowie nie było już kibiców.
[ad=rectangle]
Sytuacja wyglądała bardzo poważnie. Pod halę przyjechały dwa wozy strażackie, a służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo sprawdziły wszystkie pomieszczenia w hali przy ulicy Żużlowej. Po spełnieniu wszystkich procedur, koło godziny 18 zaczęto ponownie wpuszczać kibiców.
Jest to pierwsze takie zdarzenie w historii PlusLigi. Jak się dowiedzieliśmy z informacji udzielonej od częstochowskiej Komendy Policji, uszkodzona została jedna z czujek przeciwpożarowych, co wywołało - jak się później okazało - fałszywy alarm.
O godzinie 18 kibiców zaczęto wpuszczać do hali, a zawodnicy obu drużyn rozpoczęli rozgrzewkę. Pierwotnie mecz miał być wznowiony o 18:45, lecz komisarz meczu, Henryk Parzykowski, podjął decyzję, by skrócić rozgrzewkę o 10 minut. Punktualnie o 18:35 siatkarze wrócili na parkiet, a w pole zagrywki wszedł Michał Kaczyński. PGE Skra, która w chwili przerwania meczu przegrywała 16:19, szybko odrobiła straty i pierwszą partię rozstrzygnęła na swoją korzyść w stosunku 25:23.
Pierwszy set starcia pomiędzy częstochowianami i bełchatowianami był najdłuższym w historii PlusLigi. Według statystyk trwał on aż 104 minuty, z czego ponad 70 minut spowodowane było przerwą ze względu na alarm pożarowy. Łącznie spotkanie trwało 2 godziny i 40 minut, a zakończyło się zwycięstwem 3:0 PGE Skry Bełchatów. MVP meczu został Maciej Muzaj.
Kazdy normalny idzie protestowac przeciwko sfalszowaniu wyborow na ulice - ludzie na ulice ..... frajerzy na mecze