Oba zespoły w tym sezonie nie zachwycają swoją dyspozycją i okupują miejsca w dolnych rejonach tabeli PlusLigi. Częstochowianie z dorobkiem dziesięciu oczek plasują się na dziesiątym miejscu, mając osiem punktów straty do ostatniej pozycji gwarantującej udział w rundzie play-off. Podopieczni Marka Kardosa w dwóch ostatnich spotkaniach nie sprostali ligowym potentatom, przegrywając w trzech setach zarówno z PGE Skrą Bełchatów, jak i Asseco Resovią Rzeszów, które w tym sezonie rozdają karty na ligowym podwórku.
[ad=rectangle]
Szczególnie w spotkaniu z mistrzem Polski Akademicy zaprzepaścili szansę na sprawienie niespodzianki, prowadząc w pierwszej partii 19:16. Wówczas jednak z rytmu częstochowian wybił… alarm, który rozległ się w hali i spowodował ponad godzinną przerwę w grze. - Popełnialiśmy błędy w ataku, a z takim przeciwnikiem można ryzykować wtedy, jak piłka jest idealna. Jeśli nie, to trzeba szanować piłkę. Niestety, nam to nie wychodzi. Bardzo dużo poświęcamy uwagi na treningach zagrywce. Powoli jest coraz więcej efektów, ale błędy które są wynikają z niedoświadczenia i niezagrania tylu dobrych meczów pod presją - mówił po spotkaniu ze Skrą opiekun AZS-u.
W środę w Rzeszowie biało-zieloni byli już bezradni i gładko polegli z Resovią. Kardos próbował tym razem rotować składem i w "żelaznej" dotąd szóstce poczynił kilka zmian. W wyjściowym składzie pojawili się niespodziewanie Patryk Napiórkowski i Maksim Chilko, ale nie dało to większego efektu.
W podobnym położeniu do częstochowian znajdują się olsztynianie, którzy śmiało można powiedzieć, że póki co są największym rozczarowaniem tegorocznych rozgrywek. Zespół stworzony z myślą o grze w górnej części tabeli z wieloma ciekawymi nazwiskami w składzie gra znacznie poniżej oczekiwań. Po serii porażek do dyspozycji rady nadzorczej klubu oddał się trener, Krzysztof Stelmach, a z każdą kolejną przegraną atmosfera wokół olsztyńskiego zespołu gęstniała. - To co dziś wyprawialiśmy i ogólnie wyprawiamy, to woła o pomstę do nieba. Mnie, jako trenerowi, jest po prostu wstyd! I dlatego mówię - poddaje się pod ocenę zarządu, poddaję się pod ocenę Rady Nadzorczej, żeby ocenili moją pracę. Wydaje mi się, że ta praca nie będzie dobrze oceniona, bo wyniki za nami nie stoją - grzmiał Stelmach po porażce u siebie z warszawską Politechniką. Zawodnicy mieli natomiast ogromne pretensje do arbitrów, których decyzje ich zdaniem znacznie wpłynęły na losy spotkania.
Stelmach pozostał jednak na razie na swoim stanowisku, a humory w stolicy Warmii i Mazur poprawiła ostatnia wygrana nad Effectorem Kielce, która przerwała niechlubną serię spotkań bez zwycięstwa. - Nie jest przyjemnie trenować, wykonywać wszystkie elementy jak w głowie siedzą porażki. Nie jesteśmy w ciekawej sytuacji, ale nie jest powiedziane, że nie będziemy w lepszej - twierdzi kapitan drużyny, Maciej Dobrowolski.
Kto wie, być może wygrana nad ekipą z Kielc okaże się punktem zwrotnym i olsztynianie rozpoczną marsz w górę ligowej tabeli. Pierwszym krokiem do tego celu będzie dla podopiecznych Krzysztofa Stelmacha wygrana pod Jasną Górą, choć podobne zamiary mają gospodarze. Wygrana jednego bądź drugiego zespołu przedłuży nadzieje na zakwalifikowanie się do rundy play-off.
Początek niedzielnego pojedynku zaplanowano na godzinę 18:00. Bezpośrednia relacja na łamach portalu SportoweFakty.pl.
AZS Częstochowa - Indykpol AZS Olsztyn / niedziela, 30.11.2014, godz. 18:00