Matthew Pollock: Stać nas na podjęcie równej walki

VaLePa Sastamala postawiła niełatwe warunki ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle w pierwszym meczu 1/8 finału Pucharu CEV. Mistrzowie Finlandii ostatecznie przegrali jednak zaciętą, czterosetową batalię.

Zwycięstwo nie przyszło faworyzowanej polskiej ekipie łatwo, ponieważ wszystkie sety kończyły się dwu- lub trzypunktowym zwycięstwem jednej z drużyn. Przy odrobinie szczęścia, siatkarze VaLePy mieli prawo realnie myśleć nawet o odniesieniu sukcesu w trzech partiach. Pierwszą i trzecią odsłonę przegrali bowiem odpowiednio 25:27 i 23:25, zaś w drugiej triumfowali 25:23.
[ad=rectangle]
- Po meczu nie ma miejsca na żale. Pozytywną rzeczą jest fakt, że za dwa tygodnie ponownie zmierzymy się z ZAKSĄ i wówczas otrzymamy okazję do poprawienia naszych mankamentów. Dobrze widzieć, iż stać nas na podjęcie równej walki, co pokazały niewielkie różnice punktowe w poszczególnych setach - wyjaśnił Matthew Pollock, autor 13 punktów (10/12 w ataku, 3 bloki) w starciu z kędzierzynianami.

Podopieczni Sebastiana Świderskiego nie wystąpili w spotkaniu z fińskim zespołem w ustawieniu, jakie na co dzień możemy obserwować podczas ich zmagań w PlusLidze. Cały mecz w kwadracie dla rezerwowych spędził Dick Kooy, poza meczową kadrą znalazł się Jurij Gladyr, natomiast Paweł Zagumny i Dominik Witczak zaliczyli jedynie bardzo krótkie epizody.

- Analizowaliśmy wszystkich zawodników, ponieważ wiedzieliśmy, że możemy spodziewać się zmian w ustawieniu rywali. Tak się stało choćby w ich poprzednim występie w Pucharze CEV. Omówiliśmy więc charakterystykę poszczególnych siatkarzy tak szczegółowo, jak tylko się dało i po prostu graliśmy z nimi w siatkówkę - dodał Amerykanin.

Rewanżowa potyczka obu zespołów odbędzie się 18 grudnia (czwartek) w Sastamali. VaLePie do wywalczenia awansu do kolejnej rundy potrzebne będzie zwycięstwo 3:0 lub 3:1, a następnie także triumf w "złotym secie".

- Nasza hala jest mniejsza niż ta w Kędzierzynie-Koźlu. Trybuny znajdują się na niej tylko po jednej stronie. Mamy też dobrą publiczność. Prawdę mówiąc, myślę, że nie będzie to miało dla przeciwników wielkiego znaczenia, ponieważ grali oni już w wielu obiektach, przy dużej widowni. Miło jednak będzie spędzić noc przed meczem w swoim łóżku. Uważam, że rewanż zapowiada się ekscytująco - podsumował Pollock.

Komentarze (0)