Niedzielne spotkanie w Atlas Arenie znacznie lepiej zaczęły podopieczne Błażeja Krzyształowicza, które szybko objęły prowadzenie 3:0. Dopiero punktowa zagrywka Heike Beier przy stanie 10:11 dała przyjezdnym wyrównanie, ale tylko na moment. Dobra dyspozycja Natalii Skrzypkowskiej pozwoliła Budowlanym przez kolejne minuty utrzymywać kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie (16:14).
[ad=rectangle]
Za sprawą dwóch z rzędu kontr wykorzystanych przez Ewelinę Sieczkę przewaga zabójczo skutecznych (61 proc. skończonych akcji w tym secie) łodzianek wzrosła po chwili do czterech oczek (21:17) i droga do wygrania seta stała przed miejscowymi siatkarkami otworem. Bielszczanki próbowały odrabiać straty, ale partię skutecznym blokiem zakończyła Gabriela Polańska.
Podrażnione przyjezdne kolejną odsłonę zaczęły już znacznie lepiej (7:2). Wreszcie zaczął funkcjonować nieporadny dotąd blok BKS-u. Sygnał do ataku gospodyniom dały: Sanja Popović punktową zagrywką i w następnej akcji Polańska zatrzymując rywalki na siatce, ale ich zryw okazał się tylko chwilowy. W połowie seta na parkiecie niepodzielnie panowały bielszczanki (16:9). Z czasem ich przewaga wzrosła nawet do 10 punktów. W samej końcówce, gdy na zagrywkę weszła rezerwowa Aleksandra Sikorska, miejscowym udało się zmniejszyć dystans (18:24), ale kolejną piłkę setową wykorzystała Helena Horka, wyrównując stan meczu na 1:1.
Łodzianki po krótkiej przerwie wróciły na parkiet zupełnie odmienione. Krzyształowiczowi wystarczyło kilka minut, by w magiczny sposób uwolnić cały, skrywany gdzieś głęboko w poprzedniej odsłonie (i wielu meczach tego sezonu), potencjał swojego zespołu. Znakomite otwarcie (4:0) zmusiło jego vis-a-vis, Leszka Rusa, do błyskawicznego wzięcia czasu. Rozmowa z zawodniczkami niewiele pomogła. Trzy kolejne akcje również padły łupem ekipy z Łodzi! Zwłaszcza ostatnia z tych wymian była widowiskowa i emocjonująca, a skutecznym blokiem zakończyła ją Sieczka.
Budowlanym wystarczyła chwila, by zbudować sobie 10-punktową przewagę. Po autowym ataku Natalii Strózik i skutecznej kontrze Skrzypkowskiej sytuacja BKS-u jeszcze się pogorszyła (3:15). Przyjezdnym nie wychodziło w tej odsłonie zupełnie nic. Budowlane zaś rewelacyjnie broniły i bardzo rzadko myliły się w ofensywie. Ich przewaga w końcówce wzrosła nawet do 14 oczek, a końcowy wynik 25:12 wielkim zaskoczeniem był nie tylko dla gości.
Początek czwartego seta pozwalał wierzyć, że emocje tego dnia jeszcze się nie skończyły. Na pierwszej przerwie technicznej gospodynie prowadziły 8:6, ale BKS cały czas był blisko. Widząc jednak trwającą wciąż nieporadność zespołu w ofensywie Rus zdecydował się na grę dwiema atakującymi, zastępując Strózik Horką. Odważny manewr długo wydawał się nie sprawdzać, jednak po drugim regulaminowym czasie przyjezdne wreszcie doprowadziły do remisu (16:16), a po chwili już prowadziły. Inicjatywę dla łodzianek zagrywką na moment odzyskała Skrzypkowska (21:18), ale w wyrównanej końcówce więcej zimnej krwi zachowały bielszczanki, doprowadzając do tie-breaka.
W decydującą odsłonę lepiej weszły przyjezdne, które bezwzględnie wykorzystywały błędy rywalek w defensywie. Po zmianie stron miały już 4 oczka zapasu i pewnie zmierzały po zwycięstwo. Mocno miejscowym dawała się we znaki Małgorzata Lis, która dotychczas w ataku radziła sobie nieźle, ale dopiero w tie-breaku postawiła swój pierwszy skuteczny tego dnia blok. Gospodynie jednak się nie poddały i na finiszu wróciły do gry (13:14), ale w ostatnie akcji meczu, na kontrze, w siatkę uderzyła Skrzypkowska i to BKS mógł cieszyć się z kolejnego cennego zwycięstwa.
Budowlani Łódź - BKS Aluprof Bielsko-Biała 2:3 (25:21, 18:25, 25:12, 27:29, 13:15)
Budowlani Łódź: Śliwa, Polańska, Sieczka, Popović, Pycia, Skrzypkowska, Courtois (libero) oraz Grajber, Kajzer, Ściurka, Sikorska.
BKS Aluprof Bielsko-Biała: Muhlsteinova, Trojan, Strózik, Bamber-Laskowska, Lis, Beier, Wojtowicz (libero) oraz Horka, Piśla, Pelc.
MVP spotkania: Natalia Bamber-Laskowska.
Skoro Efimienko poprawiła serwis, to może i Gabrieli się uda.