W pierwszej rundzie fazy zasadniczej to właśnie BBTS Bielsko-Biała niespodziewanie przerwał passę zwycięstw młodej warszawskiej drużyny, która wywiozła z Bielska tylko punkt. To bardzo zacięte, ale ostatecznie przegrane spotkanie siedziało podopiecznym trenera Jakuba Bednaruka w głowach. – Mimo to mieliśmy w ogóle nie myśleć o naszym meczu w Bielsku w pierwszej rundzie i skupić się wyłącznie na tym, żeby wygrać to spotkanie. Udało nam się skoncentrować na realizowaniu naszych założeń taktycznych i dzięki temu wygraliśmy. Na każdego zawodnika BBTS mieliśmy określoną strategię ustawiania bloku i to przynosiło efekty, bo oprócz bloków punktowych mieliśmy sporo wybloków. Gorzej nam wychodziło podbijanie piłek w obronie, ale na szczęście dobra gra na siatce wystarczyła - mówił po meczu Michał Filip, który zdobył statuetkę MVP tego spotkania.
[ad=rectangle]
Na siedemnaście rozegranych meczów to dopiero drugi wygrany przez AZS Politechnikę Warszawską bez straty seta, a poprzedni był na początku rozgrywek. Ostatnimi czasy stołeczna drużyna więcej meczów przegrywała niż wygrywała, ale ostatnie dwie kolejki to dwa zwycięstwa. - W końcu trzeba zacząć wygrywać do zera - śmiał się zadowolony zawodnik. - Cieszę się bardzo z tego zwycięstwa, bo to są trzy punkty, a każdy jest teraz ważny, żeby utrzymać nasze ósme miejsce w tabeli. Mam poczucie, że powoli wychodzimy z tego dołka, w który wpadliśmy w listopadzie. Ja sam miałem spory spadek formy, który, mam nadzieję, jest już za mną. Wszyscy się coraz lepiej czujemy i to widać na naszych treningach, gra wygląda o wiele lepiej. Oby to trwało jak najdłużej - dodał.
Stołeczna ekipę od czwartej kolejki trapiły nieustanne kontuzje, które eliminowały kolejnych zawodników. Teraz wszyscy wrócili do zdrowia i zespół wychodzi na mecz w tym samym składzie, jak na początku sezonu. - Wreszcie wszyscy są zdrowi, mamy czterech przyjmujących, z których każdy może grać w szóstce, mamy trzech atakujących, jest rywalizacja i to na pewno nam pomaga, dodaje skrzydeł. Również mi się gra zdecydowanie łatwiej kiedy na boisku jest i Olek (Śliwka - przyp. red.) i Artur (Szalpuk - przyp. red.). To widać w rozkładzie ataku, jest trzech skrzydłowych i wszyscy dostają piłki od rozgrywającego, dzięki czemu ja dostaję ich o wiele mniej niż w minionych tygodniach. Łatwiej się gra, jak się ma mniej na plecach - nie ukrywał młody atakujący.
W sobotę warszawiacy jadą do Lubina zmierzyć się ze świetnie ostatnio grającym Cuprum Lubin, więc nie będzie sylwestrowych szaleństw. - Nie mamy żadnego wolnego, nie ma na to czasu, trenujemy codziennie. Przed nami mecz z Cuprum Lubin, które gra o wiele lepiej niż na początku sezonu, kiedy ich pokonaliśmy. Teraz walczą z najlepszymi i są wyżej od nas w tabeli. Ale jak zawsze pojedziemy do Lubina walczyć i mam nadzieję, ze wygramy - optymistycznie zakończył Michał Filip.
Mam nadzieje, że na kolejny sezon zostanie w Warszawie