Choć regułą na trybunach PlusLigi jest to, że dopinguje się miejscową drużynę, istnieją także wyjątki. AZS Politechnika Warszawska z rywalami z czołówki rozgrywa mecze w Hali Torwar i bilety w tym wypadku rozchodzą się błyskawicznie, ale, niestety dla fanów AZS PW, niekoniecznie nabywcami są ci, którzy wspierają stołeczną drużynę.
[ad=rectangle]
Podopieczni Jakuba Bednaruka podzielili się w minionym tygodniu. Do Rzeszowa na starcie w Pucharze Polski pojechała druga szóstka, a pozostali zawodnicy trenowali na miejscu, szykując się na ligowe potyczki. - Nie mamy na tyle szerokiego składu, aby walczyć na wszystkich frontach. Wiedzieliśmy z jakim przeciwnikiem będziemy się mierzyć. Trener dał odpocząć podstawowym graczom. Wiadomo, długa podróż, 300 kilometrów w jedną stronę trochę męczy. Skupiamy się przede wszystkim na lidze, żeby znaleźć się w ósemce. To jest nasz priorytet. Resovia zagrywała mocno, ale my też zrobiliśmy w tym elemencie trochę punktów. Popełnialiśmy głupie błędy. Tu ktoś nie dograł prostej piłki, a ten stał nie tam, gdzie trzeba. To zadecydowało, szczególnie w drugim secie - powiedział Bartłomiej Mordyl, który był jednym z ośmiu zawodników, którzy pojechali do Rzeszowa.
AZS Politechnika Warszawska od początku rundy rewanżowej wygrała tylko dwa spotkania, z AZS-em Częstochowa i BBTS-em Bielsko-Biała, jednak w poprzednich sezonach pokazywała, że do spotkań na Torwarze potrafi się zmotywować. Trener Bednaruk, przyjeżdżając do Bełchatowa, powtarza, że jego zespół walczy o jedną szansę. Taką właśnie otrzymał w hali mistrzów Polski, w postaci piłki setowej. Podopieczni Miguela Falaski wybronili się i do kolejnej takiej okazji już nie doprowadzili.
PGE Skra Bełchatów w grudniu potrafiła odnieść tylko dwa zwycięstwa, ale po Nowym Roku odbiła się od dna, wygrywając w trzech spotkaniach. Żółto-czarni w ciągu pięciu dni zdobyli trzy punkty do ligowej tabeli i awansowali do półfinału Pucharu Polski, będąc już spokojnym o swój dalszy udział w tych rozgrywkach.
Choć w meczu z Cuprum Lubin nie obyło się bez problemów, bełchatowianie odrobili siedem punktów straty. Wychodząc z takiego dołka pokazali, jak silni są, a zawodnicy, którzy mieli okazję wejść z ławki, udowodnili, że w PGE Skrze nie ma czegoś takiego, jak drugi skład. W styczniowych potyczkach bardzo dobrze spisywali się przede wszystkim środkowi, ale także Michał Winiarski zdaje się w końcu powracać do formy.
Organizatorzy zapewnili moc atrakcji dla kibiców, którzy zdecydowali się na zakup biletu na starcie Inżynierów z PGE Skrą. Fani oprócz emocji sportowych, zobaczą nową maskotkę AZS PW, a także będą świadkami spektaklu świateł.
AZS Politechnika Warszawska - PGE Skra Bełchatów / 11.01.2015, godz. 14:45