10 stycznia 2015 roku - to właśnie wtedy zakończyła się seria kolejnych ligowych zwycięstw Chemika Police, zespołu, który obecnie wyprzedza pod niemal każdym względem swoich rywali w Orlen Lidze. Zwycięski pochód policzanek przerwał niespodziewanie Tauron Banimex MKS Dąbrowa Górnicza, drużyna do tej pory okupująca środek tabeli. - To znane mi uczucie, w zeszłym sezonie mój zespół (Atom Trefl Sopot - przyp. red.) też pokonał Chemika jako jeden z pierwszych... Ale już poważniej, jesteśmy przeszczęśliwi, tym bardziej, że gra przeciwko tak dobremu zespołowi jak obecny mistrz Polski kosztuje bardzo dużo. Pokazaliśmy dzisiaj wielkie serce do walki, fantastyczny tydzień pracy przyniósł efekty - nie ukrywał swojej radości drugi trener dąbrowskiego zespołu Tomasz Wasilkowski.
[ad=rectangle]
Co prawda gospodynie sobotniego spotkania w hali "Centrum" ustępowały wyraźnie renomowanym rywalkom w polu zagrywki (siatkarki Chemika posłały aż 11 asów serwisowych, z czego aż 7 Ana Bjelica), a co za tym idzie, w odbiorze serwisu, który nigdy nie był wielkim atutem Tauronu Banimexu MKS. Jednak Zagłębianki jako jeden z niewielu polskich zespołów w tym sezonie potrafił zdominować mistrza Polski w bloku (13:8 dla zespołu z Dąbrowy Górniczej), poza tym rzadko się zdarza, by drużyna Giuseppe Cuccariniego pozwoliła sobie odebrać przewagę pod koniec seta i ostatecznie go przegrać, a tak stało się w trzeciej partii spotkania, kiedy Katarzyna Konieczna, Kaciaryna Zakrewskaja i Joanna Staniucha-Szczurek wyprowadziły MKS na prowadzenie 2:1 w setach.
- Iwo Wagner, fantastyczny facet, wykonał kawał dobrej roboty. Poza tym swoje dołożył Juan i gdzieś na końcu ja, ale najważniejsze są dziewczyny, które potrafiły zrealizować nasze założenia na boisku - Wasilkowski, pytany o rozpracowanie taktyczne rywala, podkreślił, że po pierwszej połowie sezonu, która w wykonaniu dąbrowskiego MKS-u nie zawsze byłą idealna, od startu 2015 roku zakładany system gry sprawdza się coraz lepiej: - Dużo rozmawialiśmy w gronie drużyny, poza tym sporo tłumaczyliśmy wszystkim naokoło, dlaczego nasza gra wygląda tak, a nie inaczej. Mam nadzieję, że po takim początku roku to wszystko ruszy, to jest nam potrzebne nie tyle pod względem poprawy umiejętności, co podbudowania mentalnego. Żebyśmy udowadniali, że potrafimy utrzymać poziom naszej siatkówki - lepszej, gorszej, ale zawsze walecznej - mówił szkoleniowiec.
Kolejny rywalem ekipy z Dębowego Miasta będzie słynny Galatasaray Daikin Stambuł, z którym polskiemu zespołowi przyjdzie się zmierzyć w ćwierćfinale Pucharu CEV. Czy po takim meczu jak ten z Chemikiem wiara w sprawienie kolejnej niespodzianki jest większa? - Po takim meczu ciężko zwieszać głowy, ale jednocześnie nie możemy latać w chmurach. Chcielibyśmy przedłużyć ten piękny sen, choć nie będzie to łatwe zadanie, bo w tym miesiącu czeka nas siedem trudnych spotkań, między innymi z Impelem, Atomem i Galatasaray. To zespoły z najwyższej półki, ale pokonanie ich leży w sferze naszych marzeń. I warto w tym kierunku iść! - uznał asystent Juana Manuela Serramalery.