Bydgoszczanie przyjechali na Podbeskidzie osłabieni, bowiem w ich szeregach zabrakło Andrew Johna Nally'ego oraz Tomasza Bonisławskiego. Amerykanin w poprzednim pojedynku z AZS-em Częstochowa skręcił kostkę, a w ramach rehabilitacji poleciał do Belgii spotkać się z drugim trenerem przygotowania fizycznego Transferu Bydgoszcz Fonsem Vrankenem. Z kolei libero po raz kolejny w tym sezonie zachorował i nie mógł pomóc zespołowi w starciu z BBTS-em Bielsko-Biała.
[ad=rectangle]
Podopieczni Vitala Heynena zaprezentowali się jednak z dobrej strony, pokonując swoich przeciwników w trzech setach. W końcówkach poszczególnych partii, siatkarze Transferu potrafili zachować więcej zimnej krwi, odwracając ich losy. Bardzo dobry mecz rozegrali skrzydłowi. W pierwszej odsłonie Marcin Waliński zastąpił na boisku Stevena Marshalla, zdobywając jedenaście punktów przy 64 proc. skuteczności w ataku. Liderem drużyny kolejny raz był Konstantin Cupkovic, który wraz z Jakubem Jaroszem stanowił o sile ataku. - Walczyliśmy twardo i konsekwentnie. Dwa sety, które wygraliśmy w końcówkach pokazały, że jesteśmy prawdziwą drużyną. Jesteśmy zadowoleni, że pomimo tego, iż nie było z nami dwóch zawodników, pokazaliśmy się z dobrej strony - powiedział po pojedynku środkowy, Wojciech Jurkiewicz.
- Przed meczem obawialiśmy się drużyny z Bielska-Białej. Pokazali się z bardzo dobrej strony w Elblągu, więc jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się zdobyć trzy punkty. Jest taka zasada, że zespoły, które wygrywają, utrzymują tę passę. W dwóch setach, w których byliśmy bardzo blisko, zwycięstwo przeciwników wisiało w powietrzu. Wygrała drużyna, która miała większą wiarę we własne możliwości - dodawał szkoleniowiec Transferu Bydgoszcz, Vital Heynen.
Zespół z Bydgoszczy zajmuje obecnie czwarte miejsce w ligowej tabeli z czterdziestoma trzema punktami na koncie. Trzy "oczka" mniej ma Cuprum Lubin, z którym bielszczanie zagrają w najbliższą sobotę.