Piękna oprawa świetlna, która towarzyszyła rozpoczęciu spotkania w warszawskiej Arenie Ursynów, wyraźnie zbiła z tropu zawodników ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Nie mogli się odnaleźć na boisku, kiedy stołeczna młodzież naskoczyła na nich z wielkim animuszem (5:2). Szybko się jednak odnaleźli, w czym największa zasługa Dicka Kooya i zaczęła się gra punkt za punkt (12:8). Wejście Holendra w pole serwisowe spowodowało, że siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej zaczęli masowo popełniać błędy, co doprowadziło do remisu (13:13). Od tego momentu gra była wyrównana, ale z lekką przewagą gości, którzy dobrze wykorzystywali swoje większe doświadczenie (16:18). W zaciętej końcówce świetnymi serwisami popisał się Aleksander Śliwka, ale to nie wystarczyło (23:25).
[ad=rectangle]
Przegrana w pierwszej odsłonie bardzo zmobilizowała gospodarzy, którzy od pierwszej piłki drugiego seta rzucili się na gości (6:1). Wywierali presję w każdym elemencie podobnie jak na początku spotkania, a podopieczni trenera Sebastiana Świderskiego coraz częściej się mylili. Nawet świetnie dotąd grający Kooy zaczął zawodzić, obciążony ogromną liczbą zadań na boisku (8:3). A Inżynierowie rozkręcali się coraz bardziej, w polu zagrywki popisywał się Artur Szalpuk (12:6). Nie pomagały czasy brane przez Świderskiego i zdecydował się on na dokonanie podwójnej zmiany (16:11). Tymczasem podopieczni trenera Jakuba Bednaruka coraz lepiej bronili i skutecznie egzekwowali kontry (19:13). Goście w odmienionym składzie rzucili się do odrabiania strat, zwłaszcza atakujący Dominik Witczak był bardzo skuteczny w ataku i w polu serwisowym, jednak to gospodarze triumfowali w tym secie (25:21).
Trzecią odsłonę dla odmiany znacznie lepiej zaczęli siatkarze z Kędzierzyna, którzy wyszli na boisko w zmienionym składzie, z Witczakiem i Krzysztofem Rejno (3:8). To właśnie rezerwowy atakujący ZAKSY wziął na siebie ciężar w ataku, dręczył też stołeczną młodzież swoją trudną zagrywką (6:13). W zespole gospodarzy nic się nie układało i trener Bednaruk zdecydował się na zmianę rozgrywającego oraz wprowadził też Jakuba Radomskiego za Szalpuka. W obliczu nieustannie rosnącej przewagi gości zmienił też atakującego (8:18). Zmieniony skład warszawiaków starał się powalczyć, ale rozpędzona ZAKSA była nie do zatrzymania (15:25).
Czwarty set rozpoczęła seria dobrych serwisów Witczaka (1:3). Ale walczący o pozostanie w meczu gospodarze ofiarnymi obronami i dobrymi zagrywkami Szalpuka szybko odrobili straty (6:5). Kibice w Arenie Ursynów mogli oglądać efektowny i wyrównany pojedynek, ale kiedy w pole serwisowe wszedł Rejno, to kolejny raz mocno zawiodło stołeczne przyjęcie (11:14). Skuteczna gra atakującego Michała Filipa w drugiej połowie seta nie wystarczyła, bowiem goście kończyli swoje akcje i cały czas utrzymywali kilkupunktową przewagę. W samej końcówce wygrali jeszcze parę spornych sytuacji i mogli się cieszyć z pierwszych trzech punktów zdobytych w tym roku (21:25). Jest to dla nich tym bardziej istotne, że trzy punkty zdobyli w tej kolejce również radomscy Czarni.
AZS Politechnika Warszawska - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (23:25, 25:21, 15:25, 21:25)
AZS Politechnika Warszawska: Lipiński, Lemański, Świrydowicz, Filip, Śliwka, Szalpuk, Olenderek (libero) oraz Bieńkowski, Radomski, Strzeżek, Depowski, Mordyl
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Zagumny, Loch, Gladyr, Wiśniewski, Kooy, Van Dijk, Zatorski (libero) oraz Rejno, Abdel-Aziz, Witczak
MVP: Dick Kooy