Końcówki znów zmorą Akademików. "Graliśmy długo na styku, ale nie potrafiliśmy dowieźć wygranej"
Końcówki znów zmorą Akademików. "Graliśmy długo na styku, ale nie potrafiliśmy dowieźć wygranej"
Kolejną porażkę zanotowali na swym koncie siatkarze AZS-u Częstochowa. Tym razem musieli uznać wyższość beniaminka z Lubina. - Zabrakło chłodnej głowy - uważa Adrian Stańczak.
Częstochowianie nie byli faworytem w starciu z rewelacyjnie spisującym się beniaminkiem z Lubina, ale potrafili stoczyć wyrównaną walkę z rywalem. Zarówno w pierwszym, jak i drugim secie Akademicy dzielnie walczyli do połowy seta, ale w końcówkach po raz kolejny dały o sobie znać stare grzechy częstochowskiej ekipy. W kluczowym momencie podopieczni Michała Bąkiewicza tracili punkty seriami i w rezultacie ponownie zeszli z parkietu pokonani. - Zabrakło nam trochę chłodnej głowy. W pierwszych dwóch setach byliśmy bardzo blisko, graliśmy na styku, ale nie potrafiliśmy utrzymać przewagi i dowieźć wygranej. Lubinianie zasłużenie zwyciężyli. To bez wątpienia jeden z najrówniej grających zespołów w PlusLidze. Można im tylko gratulować, bo debiutują w PlusLidze, a już pukają do najlepszych - nie ukrywa podziwu libero AZS-u, Adrian Stańczak.
Sygnał do walki i odrabiania strat dał swoim kolegom właśnie Stańczak, który w trzecim secie popisał się ofiarną interwencją, taranując krzesełka na ławce rezerwowych. Piłkę na drugą stronę oddał rywalom Guillaume Samica, a w kontrze na blok nadział sięSzymon Romać. To mógł być punkt zwrotny dla losów całego meczu, ale sił miejscowym wystarczyło tylko na triumf w trzeciej odsłonie. - Mocno wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie odmienić losy tego meczu, ale wystarczyło tylko na jednego seta. Podobnie, jak w meczu w Lubinie, Cuprum pokazał nam swoją wyższość i mogę im tylko pogratulować. Nie wiem, czy spotkamy się jeszcze w tym sezonie, ale jeśli tak się stanie, to mam nadzieję, że kolejne mecze przechylimy na naszą stronę - dodaje niespełna 28-letni libero.
Piękna i heroiczna interwencja Adriana Stańczaka poderwała Akademików do walki
Kalendarz PlusLigi nie jest teraz łaskawy dla Akademików. W kolejnych dwóch spotkaniach częstochowianie zmierzą się z PGE Skrą Bełchatów i Asseco Resovią Rzeszów. Nikt z pewnością nie będzie stawiał na wygraną częstochowskiej ekipy, ale Stańczak właśnie w tym upatruje szans swojego zespołu na sprawienie niespodzianki. - Nie będzie łatwo, ale jak jechaliśmy do Gdańska, to też wszyscy skazywali nas na pożarcie, a pokazaliśmy charakter i zwyciężyliśmy pewnie 3:0. Życzylibyśmy sobie tego samego w meczu w Bełchatowie, bo takie wygrane na pewno podbudowują i dają pozytywnego "kopa" na kolejne spotkania - zauważa.
Od kilku tygodni na ławce trenerskiej częstochowskiego zespołu zasiada Michał Bąkiewicz. 33-latek bardzo szybko rozpoczął swoją trenerską przygodę, ale Stańczak zauważa, że mimo młodego wieku Bąkiewicz nie musi się wstydzić swojego trenerskiego warsztatu. - Michał dopiero wchodzi w tą rolę, ale na pewno pewien bagaż doświadczeń i rozwiązań posiada. Pracował z niejednym wysokiej klasy szkoleniowcem. Ma wiedzę na temat prowadzenia treningów i wszystkiego co związane z funkcją trenera. Każdy daje z siebie wszystko zarówno na treningach, jak i meczach i ciężko mi osobiście dostrzec jakieś zmiany w naszej pracy - kończy Adrian Stańczak.