BBTS nie zaliczy sobotniego meczu do udanych. Śląski zespół nie był konsekwentny i nie zdołał ugrać na terenie beniaminka nawet jednego seta. Drużyna miała ku temu szansę, ale w końcówkach prezentowała się znacznie słabiej niż rywal.
[ad=rectangle]
Szkoleniowiec nie ukrywał po spotkaniu, że nie jest zadowolony z pracy arbitrów. Trener bielszczan niejednokrotnie sięgał po możliwość wideoweryfikacji. W większości przypadków challenge obnażał pomyłki sędziów.
- Moje pierwsze wrażenie jest takie, że niestety nie dorównaliśmy swojej gry do tego, co pokazał rywal. To po pierwsze, a po drugie, nie zważając na wynik, bo to nie zaważyło na losach spotkania, ale to, co się dzieje z sędziami to jakaś masakra - powiedział Piotr Gruszka.
- Mówię o tym głośno. Wiem, że są niby jakieś kary finansowe i tak dalej, ale robię to, co kapitan Cuprum Lubin, Łukasz Kadziewicz. On pierwszy poruszył ten temat, mówił do mnie, że jest zażenowany poziomem i że tak nie można sędziować. Mecz był bez większej presji, bo umówmy się, że to nie jest jakiś finał mistrzostw Polski - kontynuował szkoleniowiec.
W sobotę w Lubinie został zaprezentowany puchar mistrzostw świata. Czy na widok trofeum trener przypomniał sobie lata, kiedy grał z orzełkiem na piersi? - Oczywiście. Ja się cieszę, że mam przyjemność ten puchar dotknąć. Jest piękny i cieszę się, że ktoś wpadł na pomysł, aby krążył po Polsce. Fajnie, że kibice mogą go dotknąć, bo ta atmosfera na mistrzostwach świata jest ich zasługą. A patrząc teraz na filmy, które są teraz wspomnieniem tej wielkiej imprezy, widzimy, że to, co się działo na "narodowym" to coś wspaniałego - przyznał Piotr Gruszka, wielokrotny reprezentant Polski.