Dariusz Daszkiewicz: Złamaliśmy AZS

- Niekiedy jedna akcja pozwala odwrócić losy meczu. Fajnie, że to nam się udało - komentował po zwycięstwie nad Indykpolem AZS Olsztyn trener Effectora Kielce Dariusz Daszkiewicz.

Sebastian Najman
Sebastian Najman
Ponad miesiąc czekali na ten dzień siatkarze Effectora. Po serii porażek w końcu przyszło przełamanie, które choć odrobinę poprawi samopoczucie przed końcem rundy zasadniczej. - Cieszymy się, bo jest to dopiero drugie zwycięstwo w Hali Legionów - powiedział Dariusz Daszkiewicz. Trener gospodarzy podkreślił, że przed meczem w jego zespole nie brakowało problemów. - Cały tydzień wyglądał bardzo źle. Ledwo co wrócił Bartek Kaczmarek, to kilka dni nie trenował Sławomir Jungiewicz. Adrian Staszewski był do dyspozycji dopiero na mecz i dlatego zaczęliśmy bez niego. Ponadto nie było Rozalina Penczewa, Andreasa Takvama.
Początek spotkania nie zapowiadał happy endu. Akademicy prowadzili już 2:0 i wydawało się, że komplet punktów pojedzie z nimi. - Dwa pierwsze sety były wyraźnie wygrane przez zespół z Olsztyna. Siatkówka jest jednak taka, że niekiedy jedna akcja pozwala odwrócić losy meczu. Fajnie, że to nam się udało - mówił Daszkiewicz. Co pozwoliło kielczanom wrócić do gry? - Przede wszystkim dobra skuteczność w ataku, ale też niezwykle ważne było to, że sporo piłek udało nam się obronić i w związku z tym wyprowadzić udane kontry. To był klucz do złamania AZS-u, który przyciśnięty do muru zaczął popełniać błędy.

Opiekun biało-czerwono-niebieskich bardzo często powtarza, że bez pełnego zaangażowania i poświęcenia nie uda się zdobyć punktów. W starciu z Indykpolem AZS Olsztyn cech wolicjonalnych nikomu w ekipie Effectora nie brakowało. - Musimy być na maksa zmobilizowani i czekać na swoją szansę. I to bez względu na to czy gramy z mocnym rywalem z czwórki, czy mocnym z naszych rejonów tabeli. Każdy może wygrać z każdym, bo często decydują detale - stwierdził.

Najlepszym zawodnikiem został wybrany Grzegorz Pająk, pod którego adresem Dariusz Daszkiewicz nie szczędził pochwał. - Grzesiek postraszył zagrywką, ale przede wszystkim bardzo mądrze kierował rozegraniem. Od momentu jak poprawiło nam się przyjęcie miał duży komfort. Pomagało mu też to, że w każdej strefie zawodnicy kończyli akcje, a dla siatkarza na tej pozycji jest to bardzo ważne.

Za kilka dni do Hali Legionów zawita MKS Banimex Będzin, czyli bezpośredni rywal Effectora w walce o dwunastą pozycję. - Jesteśmy na równi punktami z Częstochową, dlatego jest o co grać. Sezon się nie kończy i naprawdę jest jeszcze dużo do ugrania, tylko musimy w to wierzyć i mocno walczyć - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×