PP kobiet: Falyn Fonoimoana, cicha bohaterka finału

Młoda amerykańska przyjmująca doskonale poradziła sobie z presją finału Pucharu Polski i mogła cieszyć się wraz z koleżankami z Atomu Trefla Sopot historycznym sukceem.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Do tej pory niewiele było wiadomo o Falyn Fonoimoanie, która dołączyła do PGE Atomu Trefla Sopot w grudniu zeszłego roku, zastępując w zespole Janę Matiasovską. 23-letnia Amerykanka otrzymała szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności jedynie w ostatnim meczu fazy zasadniczej Orlen Ligi z PGNiG Naftą Piła. Przyjmująca zdobyła w nim 15 punktów i zaprezentowała się naprawdę przyzwoicie, ale nie dało jej to przepustki do pierwszego składu kadry Lorenzo Micellego. Pozostawało jej obserwowanie meczów swojej ekipy z kwadratu rezerwowych.

Kiedy na początku trzeciego seta finału Pucharu Polski kobiet między Atomówkami a Chemikiem Police Belgijka Charlotte Leys poślizgnęła się na reklamie przyklejonej do boiska i podkręciła kostkę, trener trzeciej ekipy Orlen Ligi zdecydował się na wprowadzenie na parkiet właśnie Falyn Fonoimoanę.  I szybko okazało się, że był to strzał w dziesiątkę! Siatkarki mistrzyń Polski przez dłuższy czas zupełnie nie wiedziały, jak skakać do bloku przy akcjach amerykańskiej siatkarki, a ona bez pardonu to wykorzystywała, atakując mocno i precyzyjnie. Gdy do tego dodać, że rezerwowa godnie zastąpiłą Leys w przyjęciu zagrywki i pogrążyła rywalki dwoma blokami pod koniec partii (wygranej przez Atom Trefl aż 25:10!), nie można było mieć wątpliwości co do przydatności tej zawodniczki dla drużyny Micelliego.

- Kiedy wchodziłam za Charlotte, nie myślałam o tym, że wcześniej występowałam niewiele, a stawka tego meczu jest naprawdę spora. Wychodzimy na parkiet jako drużyna, jesteśmy jednym organizmem. Każda z nas musi niezależnie od swojej pozycji w zespole starać się mu pomóc w najtrudniejszych chwilach - tłumaczyła sama Fonoimoana po meczu, ostatecznie wygranym przez Atom Trefl Sopot 3:2.

23-latka zagrała także w decydującym secie spotkania, w którym utrzymała swoją ofensywną skuteczność (44 procent w całym meczu). Jej wkład w zwycięstwo Atomu Trefla w tie-breaku 15:12 i całym Pucharze Polski był niebagatelny. - To naprawdę wspaniałe uczucie! To mój pierwszy puchar zdobyty z tym zespołem, do tego atmosfera całego turnieju i kibice, którzy teraz niesamowicie nam dziękują za zwycięstwo... Jest naprawdę niesamowicie, w sporcie gra się i trenuje właśnie po to, by przeżywać takie chwile! Poza tym dopiero teraz dowiedziałam się, że Atom po raz pierwszy zdobył Puchar Polski. Tym lepiej smakuje ta wygrana, miło być częścią historii - radowała się młoda siatkarka, która tuż po końcowym gwizdku pobiegła do swojego męża, by podzielić się z nim wielką radością.

Zwycięstwo nadmorskiej drużyny nie przyszło jej bez wysiłku: policzanki doskonale weszły w rozgrywane w Kędzierzynie-Koźlu spotkanie, wygrywając w inauguracyjnym secie 25:17. - Takie doświadczenia, choć bolesne, zawsze czegoś uczą. Po pierwszym secie jedyne, co nam pozostało, to wyjść na parkiet ze spokojem i myślą o wspólnym celu. Mierzyłyśmy się dzisiaj z naprawdę świetną drużyną, dlatego naszym głównym zadaniem było przede wszystkim popełnianie jak najmniejszej liczbie błędów i jak najczęstsze zaskakiwanie przeciwnika swoimi zagraniami. Musiałyśmy być po prostu od niego sprytniejsze. Klucz do wygranej? Praca całego zespołu. Nie było miejsca na indywidualności, żeby wygrywać takie spotkania, trzeba umieć radzić sobie z presją i stawać do walki, prezentując chęć zwycięstwa - tłumaczyła Fonoimoana.

PP kobiet: W końcu emocje! Historyczny triumf Atomu! - relacja z meczu Chemik Police - PGE Atom Trefl Sopot

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×