Aleksa Brdjović: Jesteśmy w stanie zresetować głowy

Rozgrywający PGE Skry Bełchatów zdaje sobie sprawę, że jego zespół w Final Four Ligi Mistrzów w Berlinie zaprezentował się znacznie poniżej oczekiwań.

Mistrz Polski jeszcze kilka tygodni temu uchodził za jednego z głównych faworytów do końcowego triumfu w Lidze Mistrzów. Ostatnie mecze pokazały jednak, że trapiony problemami zdrowotnymi i wahaniami formy liderów zespół wpadł w dołek. Turniej finałowy Champions League potwierdził tylko, że daleko bełchatowianom do ich najlepszej dyspozycji.
[ad=rectangle]
- Graliśmy źle. To nie był dla nas dobry turniej. Nie prezentowaliśmy się tak, jak chociażby w meczach z Lube Banca Marche Treia czy na wcześniejszym etapie rywalizacji w PlusLidze. W spotkaniu o trzecie miejsce szło nam już trochę lepiej niż w półfinale z Asseco Resovią, ale wciąż czegoś brakuje, trudno mi powiedzieć czego - zastanawiał się po spotkaniu z Berlin Recycling Volleys Aleksa Brdjovic.

Gospodarze w meczu o trzecie miejsce najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych w Europie pokonali PGE Skrę Bełchatów 3:2. Choć zespół z Polski całe spotkanie bardzo się męczył, a na początku tie-breaka przegrywał już kilkoma punktami, miał szansę ograć mniej doświadczonego rywala. W wojnie nerwów pewniejsi okazali się jednak mocno zmotywowani zawodnicy Marka Lebedewa, którzy decydującą partię wygrali dopiero 23:21! - Zespół z Berlina zagrał oczywiście bardzo dobrze, ale to przede wszystkim my nie byliśmy w stanie wejść na nasz normalny poziom. Musimy dalej pracować i ratować sytuację w lidze - podkreślił rozgrywający w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl.

W Berlinie Brdjović, podobniej jak cały jego zespół, nie miał powodów do zadowlenia
W Berlinie Brdjović, podobniej jak cały jego zespół, nie miał powodów do zadowlenia

Dzięki przełożeniu czwartego spotkania półfinałowego PlusLigi bełchatowianie mieli więcej czasu, by przygotować się do historycznego dla polskiej siatkówki turnieju. Dodatkowe dni na spokojne treningi nie pomogły jednak odzyskać podopiecznym Miguela Falaski świeżości. Nie dało się tego nie zauważyć śledząc wydarzenia w Max-Schmeling-Halle.

- Trenowaliśmy przed tym turniejem siedem czy nawet osiem dni. Pracowaliśmy naprawdę dużo. Przed Final Four czuliśmy się lepiej, wydawało się, że ten ostatni tydzień nam pomógł, ale efektu w Belinie nie było widać. Nie wiem dlaczego zagraliśmy tak słabo. Możliwe, że we znaki daje nam się już zmęczenie sezonem - próbował wyjaśniać przyczyny wciąż niezadowalającej postawy swojego zespołu Serb.

Już w najbliższą sobotę zespół aktualnych mistrzów Polski czeka kolejny mecz z serii spotkań o wszystko. W Gdańsku PGE Skra zmierzy się bowiem z Lotosem Treflem Gdańsk w ramach półfinału play-off PlusLigi. W rywalizacji do trzech zwycięstw 2:1 prowadzi rywal. - Mamy kilka dni, żeby odpowiednio przygotować się do meczu z Lotosem. Na pewno jesteśmy w stanie zresetować głowy po Final Four. Wierzę, że uda nam się poprawić naszą grę i odmienić losy rywalizacji z zespołem z Gdańska - zaznaczył zdobywca jednego punktu w meczu z Berlin Recycling Volleys.

W Berlinie rozmawiał Marcin Olczyk

Komentarze (1)
avatar
rbk17
31.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kompletnie niezrozumiała decyzja Falaski aby trzymać słabo grającego Uriarte i nie zastąpić go Brdjovicem w meczu o 3 miejsce.