Po rundzie zasadniczej MKS Banimex okupował ostatnie miejsce w tabeli PlusLigi. Mało kto spodziewał się tego, że w fazie play-off może zajść tak wysoko. System rozgrywek pozwalał bowiem podopiecznym Roberto Santillego nawet na zajęcie dziewiątego miejsca. Po pierwszym meczu z Cerrad Czarnymi, rozegranym w Będzinie, wydawało się, iż o tę właśnie lokatę beniaminek będzie walczył.
[ad=rectangle]
- Jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy walczyć o prawo gry aż o dziewiąte miejsce. Patrząc na nasze wcześniejsze wyniki, jeszcze kilka tygodni temu wydawało się to mało realne - przyznał włoski szkoleniowiec. - Zajmowaliśmy ostatnią pozycję w tabeli i chyba nikt nie spodziewał się po nas aż tak dobrej gry - stwierdził.
Choć doświadczony trener dołączył do MKS-u w trakcie sezonu, a dokładnie na sam koniec 2014 roku, jego praca zaczęła przynosić efekty w najważniejszej części rozgrywek. W rewanżu w Radomiu przyjezdni nie przechylili jednak szali zwycięstwa na swoją stronę, mimo iż po pierwszej, wygranej odsłonie to oni byli bliżej zakończenia całej rywalizacji na swoją korzyść.
- W pierwszym secie Czarni nie serwowali dobrze. Później chyba rozluźniliśmy się za bardzo, nasza koncentracja mocno spadła, co rywale wykorzystali. Wzmocnili swoją zagrywkę, odrzucili nas od siatki i grało nam się zdecydowanie trudniej - opiekun zwrócił uwagę na najważniejszy jego zdaniem element w sobotnim spotkaniu.
W latach 2008-2010 Santilli prowadził Jastrzębski Węgiel. Przez jeden sezon jego podopiecznym był Robert Prygiel, teraz jego vis-a-vis i kolega po fachu. - W każdym razie gratuluję Robertowi awansu i możliwości walki o dziewiąte miejsce. I to nie tylko dlatego, że jest moim starym przyjacielem - zakończył z uśmiechem.